Elżbieta Bawarska zwana Sisi, była piękną kobietą, wyprzedzającą swoje czasy, inspirującą dla wielu artystów. Żaden inny członek rodziny Habsburgów nie cieszył się tak dużą popularnością, a fascynacja jej życiem trwa do dziś.
Nie oglądałam serialu Netflix, na podstawie którego powstała książka Gigi Griffis, więc nie miałam pojęcia czego się spodziewać. Po lekturze książki "Sisi z Tyrolu" Jeannine Meighörner, która nie specjalnie przypadła mi do gustu, szukałam książki, która w ciekawy i odrzucający mity sposób odda jej fenomen. Opisze jej życie od urodzenia do tragicznej śmierci, ukaże osobę prywatną, w końcu kobietę dojrzałą z jej zaletami, wadami i przeżytymi tragediami, wyjaśni co takiego sprawiło, iż stała się postacią popkulturową. Niestety i tym razem otrzymałam coś innego, lecz zdecydowanie ciekawiej napisanego od wspomnianego wyżej tytułu.
"Cesarzowa Sisi" przedstawia uwspółcześnione spojrzenie autorki na postać legendarnej kobiety na przestrzeni tylko jednego roku z jej życia. Czasu, w którym Sisi, jako frywolna nastolatka, nieprzygotowana do roli cesarzowej, ponieważ do tej była szykowana jej starsza siostra Helena - zwana pieszczotliwie Nene - poznaje Franciszka i staje z nim na ślubnym kobiercu. Choć początkowo miałam wrażenie, jakbym czytała opis scen z serialu "Sisi" z Dominique Davenport, lekko czytało mi się kolejne strony, na kartach których poznajemy powszechnie znane fakty. Tym samym znający historię związaną z Habsburgami nie znajdą tutaj nic nowego, ani odkrywczego. Właściwie autorka stworzyła romans historyczny, w którym głównym wątkiem jest czas oczekiwania na małżeństwo Elżbiety z cesarzem Franciszkiem Józefem oraz tęsknota za urażoną odrzuceniem Nene, przy okazji pobieżnie przybliżający dzieciństwo cesarzowej, jej stosunki z rodziną i dworem, buntowniczego ducha, trochę historii austriackiego cesarstwa oraz niepokoje społeczne, które miały miejsce w tamtym czasie, bez epatowania detalami. To lekka, niewymagająca lektura, której daleko zarówno do biografii, jak i powieści historycznej. Mam wrażenie, iż Griffis chciała jedynie odświeżyć pamięć o istnieniu mitycznej postaci Elżbiety Bawarskiej młodemu pokoleniu. Wpisując się w nurt literatury feministycznej pokazać, że już w tamtych czasach istniały kobiety, które nie dawały się wcisnąć w ciasne ramy. Podążały za marzeniami, buntowały się wychodzeniu za mąż bez miłości i oczekiwaniom, oburzało je zaglądanie pod spódnicę przez mężczyzn i księży, borykały się z podobnymi do współczesnych problemami progu dorosłości. W prawdziwym życiu, nawet życie seksualne cesarskiej pary wyglądało zupełnie inaczej niż zostało to przedstawione przez Griffis. Nie było tak romantyczne, namiętne i bajkowe, choć faktycznie Franciszek zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia. Ona natomiast twierdziła: "Oczywiście, że go kocham, jak mogłabym go nie kochać? Gdybyż tylko nie był cesarzem!".
Czytając krytyczne recenzje serialu, mam poczucie, iż książka miała być jego uzupełnieniem, nadać mu głębi i uczuciowości, ale to ocenię dopiero, kiedy go obejrzę.
Opinia bierze udział w konkursie