Riley przenosi się do szkoły, gdzie chodzi jej najlepszy przyjaciel. Już od pierwszego dnia wzbudzają oni nie lada widowisko, ponieważ Clay jest uważany za największego playboya w szkole, z którym nie da się związać ani "oznaczyć". Sprawy komplikują się kiedy na horyzoncie pojawia się Blake, który zbliża się do głównej bohaterki, a jednoczenie jest byłym rywalem Claya w drużynie. Jak sprawy się potoczą? Kto okaże się przyjacielem, a kto wrogiem? Czy przystojniaków da się uwiązać koło siebie? Czy przyjaźnie damsko-męskie zawsze muszą kończyć się zakochaniem?
Długo czekałam na tą powieść. Odkąd przeczytałam opis, który bardzo przypominał mi moją historię z przyjacielem, chciałam tą książkę mieć u siebie i w końcu przeczytać. Nawet nie wiecie, ile ta historia wywołała u mnie emocji!
Emocji dużo, jednak nie tych dobrych! Okey, początek nie był zły. Zaczynając ją cały czas miałam uśmiech na twarzy, ponieważ przypominały mi się własne wspomnienia i dokładnie wiedziałam jak czuje się główna bohaterka i jak reagują ludzie na takie zachowanie. Jednak im dalej w las, tym było tylko gorzej...
Autorka chyba na siłę stwarzała bohaterom problemy, wymyślała niestworzone scenariusze i wplotła wszelkie możliwe schematy i mity do tej powieści. Normalnie od połowy to się zmuszałam, by ją kontynuować. Tylko że dalej nie było wcale lepiej, tak podczas lektury miałam odczucie, że mogła się już zakończyć, bo praktycznie wszystkie wątki zostały zamknięte, a tu nie trzeba dodać jeszcze dramatyzmu. Boże naprawdę, niektóre zachowania i wydarzenia były tak bezsensowe, że aż żal o tym pisać.
O bohaterach nawet ciężko mi opowiedzieć, ponieważ oni byli tak cukierkowi, że aż zęby mogły od boleć. Cały czas zwracali się do siebie tak słodko, po tygodniu związku, oni myśleli już o ślubie i dzieciach. W ogóle nagle miłość sprawia, ze wszystkie problemy znikają i wszyscy muszę wiedzieć, że oni są razem. Ja naprawdę rozumiem wszystko, euforia z powodu związku jest wielka, ale skoro i tak wszyscy w szkole myśleli że oni są parą, to po co dawać ludziom pokaz, że to prawda? Nie patrząc na to, to nasza główna bohaterka odkąd zaczęli interesować się nią chłopcy, to jej główny problem polegał na tym, że musi jak najszybciej stracić dziewictwo. To wygrało wszystko. Jak już jest z chłopakiem, to wręcz go namawia i błaga, by odebrał jej dziewictwo. To było tak złe, że żal o tym pisać. No i jeszcze oprócz głównych bohaterów jest Blake, który został tak źle przedstawiony, że aż było mi go żal, serio pomysł bym dobry na tą postać, ale bardzo źle wykorzystany...
Szczerze to nie wiem, czy chce dalej gnębić tą powieść, dlatego może na tym zakończę tą recenzję. Dla mnie to najgorsza książka tej autorki (a nie czytałam tylko jednej). Powielone wszystkie schematy jak friendzone, byli niedoszli, pijaństwo i robienie głupstw w Vegas. Naprawdę, tylko ze względu na styl autorki, dobry początek i zabawny epilog, ta książka nie dostała ode mnie jeszcze niższej oceny. To naprawdę gruba książka, a gdyby była o połowę krótsza, to byłaby o wiele lepsza, ale cóż. Ja osobiście nie polecam. Ale jeśli Wam się podobała to bardzo mnie to cieszy, że przynajmniej Was ta książka nie zawiodła :)
Opinia bierze udział w konkursie