OT OTT
Siedemnaście lat temu ?Cinema Panopticum? był jednym z pierwszych komiksów Otta na polskim rynku. W marcu 2006 roku dostaliśmy ?Exit?, a równo pół roku później ?Cinema? właśnie. No i od tamtej pory wznowień tego albumu nie było. A teraz mamy i fajnie, no bo jak to Ott, nastrojowy jest, bardzo przyjemny dla fanów horrorów i mroczniejszej fantastyki i wizualnie robiący robotę. O czym zresztą doskonale wie, opowiadając swoje historie tylko za pomocą obrazów właśnie, bez słów (tytułów nie liczę), a jednocześnie przekazując w ten sposób sporo treści.
Główną bohaterką tego albumu jest mała dziewczynka, która wybiera się do wesołego miasteczka. I jak to dziecko, chciałaby skorzystać z różnych atrakcji, ale pieniędzy ma ze sobą niewiele, więc chodzi, szuka, błądzi, aż trafia na tytułowe Panopticum, czyli namiot z automatami, gdzie można sobie za grosze obejrzeć krótkie historyjki. Więc zaczyna wrzucać pieniądze i poznawać kolejne historie. A poznawać jest co: opowieść o mężczyźnie, który w hotelu zjadł coś, czego nie powinien, opowieść o zapaśniku, który do walki stanął z samą śmiercią czy dziwne skutki wizyty u okulisty to tylko część z nich. A co będzie dalej?
Co tu dużo mówić: Ott, jak to Ott. Ot Ott chciałoby się powiedzieć. Czyli? Czyli fabularna prostota i wizualna wirtuozja. Może same w sobie jego rysunki aż tak genialne nie są ? bo znam autorów, którzy robią większe wrażenie, serwują rzeczy bardziej realistyczne, dopracowane czy nastrojowe ? ale technika jaka operuje, by uzyskać swój efekt? No nie da się tego nie docenić, tym bardzie w obecnych czasach, dobie cyfryzacji, poprawiania grafik z pomocą sztucznej inteligencji czy całej masy narzędzi, które nawet bazgroły mogą zmienić w zachwycające obrazy. A Ott wszystko robi ręcznie, na dodatek każdą kreskę wydrapując w białej powierzchni pokrytej czarną farbą. I świetnie mu to wychodzi. Są tu sceny, które autentycznie robią wrażenie i zostają z czytelnikiem na dłużej. I to właśnie chodzi.
Co do fabuły, Ott zawsze znajdzie sposób, żeby mieć pretekst do opowiadania tych swoich historii. Jemu nie wystarcza zrobić zbiór opowiadań, zawsze spina to wszystko jakąś klamrą, sięga po szkatułkową konstrukcję czy po prostu znajduje pewien wspólny dla tych historii element. I tu jest nim ta dziewczynka, która ogląda osobliwości. Dzięki temu te proste treści, czasem przewidywalne, jak ?Eksperyment?, zyskują coś więcej i fajnie, zgrabnie łączą się w większą całość, nawet jeśli nie mają ze sobą najmniejszego związki. Przypomina mi to trochę epizody ?Strefy mroku? i tym podobnych seriali, gdzie każdy odcinek traktuje o czymś innym, ale wspólny nawias w postaci tej tytułowej strefy, gdzie wydarzyć może się wszystko ? albo narratora wprowadzającego nas w to wszystko i razem z nami kończącego ? dodaje wrażenia obcowania z czymś, co mogło dziać się obok siebie właściwie.
Więc kto lubi horrory, coś dla siebie tu znajdzie. Sympatyczna, mroczna, czasem bardziej pomysłowa, czasem mniej, zabawa horrorowymi motywami. Bardzo ładnie wykonana i doskonale wydana. Ot w sam raz na ten październikowy, kojarzący się z Halloween czas.
Opinia bierze udział w konkursie