?Człowiek żyje tak długo, jak długo przechowujemy go w swoim wnętrzu?
Sue Black, profesor anatomii i antropologii sądowej, na co dzień spotyka się z problematyką śmierci. Nie jest jej obca. To jej świat zawodowy. Można śmiało stwierdzić, że widziała tak wiele sposób śmierci, że nic nie jest w stanie jej zaskoczyć ani zadziwić. W swoim opracowaniu stara się nam uzmysłowić, że każdy z nas spotka się ze śmiercią, czy tego chce czy też nie. O nikim ona nie zapomni. Jedyne o czym nie wiemy, to kiedy do nas zapuka, w którym momencie naszego ziemskiego życia się o nas upomni. Ale warto być na jej przyjście przygotowanym. Nie oznacza to, że mamy nic nie robić i na nią czekać, ale trzeba o niej czasem myśleć, umieć rozmawiać otwarcie i uczciwie. Dla jednych rozmowa o niej przysparza ból i rozpacz, dla innych jest normalnością. Ciekawe od czego zależy nasze podejście do tego zagadnienia? Myślę, że w znacznej mierze od naszego wychowania, od domu, w którym dorastaliśmy, od dojrzałości rodziców i sposobu oswajania dzieci z tą materią.
Autorka zabiera nas w trudną podróż do swojego codziennego życia zawodowego. Roztacza przed nami zagadnienia, które są nam zapewne obce i niezrozumiałe. Ale muszę przyznać, że otrzymujemy niecodzienne lekcje, które pilnemu uczniowi na zawsze zapadną w myślach. Sposób, w jaki Sue Black przekazuje nam sposoby identyfikacji zmarłych, często przyprawiają o gęsią skórkę, wzmagają strach i niepokój. Dowiadujemy się niewyobrażalnych rzeczy o zmarłych, docierają do nas informacje, o których w najśmielszych snach nie mieliśmy wyobrażenia. I właśnie dzięki autorce jesteśmy o krok bliżej poznania śmierci, zrozumienia jej, nadania jej oblicza i charakteru. Jesteśmy o krok bliżej, by się jej nie bać ...
?Zadaniem antropologa sądowego jest przede wszystkim ustalenie, kim zmarły był za życia. Kobietą czy mężczyzną? Czy była to osoba wysoka czy niska? Stara czy młoda? Rasy białej czy czarnej? Czy na szkielecie widać jakiekolwiek ślady urazów czy chorób, które mogłyby znaleźć odzwierciedlenie w rejestrach dentystycznych lub medycznych?
Trzeba przyznać, że chociaż materia przedstawiana przez autorkę nie jest łatwa, to jednak robi to tak ciekawie i intrygująco, że chce się jeszcze więcej, pragnie się chłonąć wiedzę, której dotychczas nie mieliśmy okazji poznać. Tematyka nam obca, a odnosi się wrażenie, że już jesteśmy małymi specjalistami w dziedzinie antropologii sądowej. Ten zawód tchnie tajemniczością, wyzwala w czytelniku niezaspokojoną ciekawość. Czy kiedyś ktoś z nas się zastanawiał dogłębniej, w jaki sposób naukowcy zdobywają wiedzę o zmarłych? Jakich metod używają? Jak ich praca jest czasochłonna i drobiazgowa? Małe przeoczenie może sprowadzić pracę antropologa na niewłaściwy tor, wprowadzić w ślepy zaułek, z którego później trudno wybrnąć.
Autorka opisuje ciekawe przypadki, z którymi zetknęła się w trakcie swojej pracy zawodowej. Wiele osobistych odczuć nam przekazała, bywały momenty trudne i chwile zwątpienia, strach zaglądał jej niejednokrotnie w oczy. Ale liczyła się z tym, taki zawód obrała. Mnie również emocje nie opuszczały, strach i niepokój drążyły moją duszę. Ale moje w miarę stalowe nerwy nie wytrzymały, gdy Sue zabrała nas na wyprawę do Kosowa. Długo nie mogłam dojść do siebie po takiej dawce barbarzyństwa i bestialstwa, brutalności i niesprawiedliwości. W tym miejscu zrozumiałam czym jest śmierć, śmierć tragiczna i niepotrzebna.
?Czasem, szczególnie w przypadku niewyobrażalnie potwornej śmierci niewinnego człowieka, ktoś musi uronić łzę, i nikt nie powiedział, że nie może to być ktoś z nas. Posiadanie słabego punktu niekoniecznie jest oznaką słabości. Czasem jest oznaką człowieczeństwa?.
Cieszę się, że takie publikacje się pojawiają. Nie dość, że otrzymujemy duża porcję solidnej wiedzy i ciekawostek naukowych, to jeszcze mamy okazję być naocznymi świadkami pracy antropologa. Mamy niecodzienną szansę poznać tę pracę od kuchni, jej tajniki i kulisy. Mnie bardzo interesuję książki oparte na faktach, relacje z pierwszej ręki, przez nikogo nie ubarwione i koloryzowane. Czasem dość brutalne i niepokojące, ale zawsze prawdziwe, z życia wzięte.
Uważam, że lektura tej książki wymaga skupienia i ciszy. Skłania do głębokich i intymnych refleksji nad życiem, jego sensem, ale i nad śmiercią. Pozwala z dystansem przyjrzeć się śmierci, ale co bardzo istotne, uczy, jak o niej rozmawiać, jak nie wolno wystrzegać się tego tematu wśród rozmów. Często autorka dozuje nam istotne informacje z dozą humoru, z typowym dla niej dowcipem i z dawką dobrego nastroju.
Co mówią zwłoki to lektura godna uwagi. Nie tylko dla osób chcących pogłębić swoją wiedzę z zakresu antropologii, ale i dla osób, które niewiele wiedzą na ten temat, ale uważają, że warto mieć chociażby pojęcie na czym ta praca polega. Słowem warto mieć świadomość, jak ten zawód jest istotny i potrzebny, ale trudny i wymagający wielu poświęceń. Wielki pokłon należy się dla antropologów, wykonują bardzo niewdzięczną, ale niesamowicie potrzebną i oczekiwaną pracę.