Uniwersum Energonu cały czas się rozwija, a my mamy szansę poznawać jego kolejne zakamarki za sprawą wydawnictwa Nagle! Po poznaniu pierwszych historii, które zabrały nas w odległy kosmos oraz na nowo przedstawiły nam konflikt Autobotów i Deceptikonów, przyszedł czas zejść na Ziemię, a nawet pod ziemię i zobaczyć jak kultowe siły zła planują przejęcie władzy w pierwszym tomie komiksu Cobra Commander. Cobra Commander, to trzecia po Transformers i Void Rivals pozycja, którą zaliczamy do Energon Universe. Jednocześnie jest to moje pierwsze bliższe zderzenie ze światem G. I. Joe, gdyż komiks skupia się na popularnych wrogach kultowych bohaterów, których sukces zapoczątkowała seria zabawek. Do historii podchodziłem zatem z otwartą głową, ciekawe tego co zaprezentuje mi zespół Joshua Williamson (scenariusz) i Andrea Milana (rysunki). Głównym bohaterem komiksu jest tytułowy Cobra, naukowiec uratowany przez władcę podziemnej krainy Kobra-La, który uważa skorzystanie z obcej technologii za szansę na ekspansję państwa i zawładnięcie zewnętrznym światem. Lord Golobulus staje jednak po przeciwnej stronie i nazywa to wynaturzeniem, a następnie zmusza bohatera do opuszczenia kraju. Pisząc, zmusza, mam na myśli fakt, że próbuje go zabić, lecz ten wymyka się jego potędze. Najważniejszym punktem komiksu Cobra Commander w odniesieniu do Energon Universe jest rewelacja, że niezwykła technologia, którą studiuje bohater, należy do zranionego przywódcy Deceptikonów, Megatrona. Choć ten pojawia się jedynie przez chwilę, nic nie mówi, a historia nie wskazuje jego przynależności do frakcji kosmicznych robotów, autorzy subtelnie zaznaczają miejsce ich opowieści w większym świecie, nie odwracając naszej uwagi od fabuły. Wracając do głównego wątku, aby Cobra zrealizował swój plan zawładnięcia planetą przy użyciu niezwykłej technologii, potrzebni są mu ludzie oraz fundusze. Będąc na celowniku Kobra-La, bohater poszukuje sojuszników. Musi jednak pamiętać, że nie może nikomu w 100% zaufać. Tak oto zaczyna się dynamiczna, pełna zwrotów akcji podróż ku osiągnięciu szalonego marzenia jakim jest władza nad całym światem! W komiksie widzimy jaką osobą jest tytułowy bohater oraz z jakimi problemami musi się zmagać w dążeniu do realizacji swojego planu. To oznacza nie tylko wiele zdrad, ale także strategiczne podejście do niemal każdej decyzji, od wyboru wspomnianych sojuszników, aż po skrupulatne budowanie nowego imperium. W komiksie pojawiają się inne postacie znane fanom G. I. Joe, które odgrywają ważną rolę w działaniach bohatera, w tym między innymi Destro. Tym co najbardziej przekonuje mnie do historii opowiedzianej w pierwszym tomie Cobra Commander, jest połączenie realizmu i fantasy. Mamy tu nowoczesną technologię i Kobra-La, ale rozumowanie i działanie Cobry jest przemyślane i wiarygodne. Uwiarygadnia całość, przez co komiks staje się bardziej interesujący i wciągający. Ze scenariuszem świetnie współgrają ilustracje. Na myśl przywiodły mi połączenie stylu komiksów Marvela o G. I. Joe ze współczesnymi powieściami graficznymi. Doskonale wyglądają zwłaszcza sceny walki, często krwawe i brutalne, dające nam wyobrażenie na temat tego ile główny bohater będzie musiał przetrwać jeśli chce władać planetą. Pierwszy tom Cobra Commander, to przede wszystkim dobra zabawa na każdym polu. I chyba właśnie to powinniście wiedzieć zanim zastanowicie się, czy sięgnąć po komiks. Ilustracje są barwne i szczegółowe. Mamy dużo zwrotów akcji i dynamiczne walki. Twórcy komiksu czerpią garściami z uniwersum G. I. Joe, jednocześnie nadając całości charakterystycznego dla siebie kolorytu. Uniwersum Energonu przedstawia nam swoją kolejną, bardzo interesującą część, która zdecydowanie zachęca nas do jeszcze większego zagłębienia się w nie.
Opinia bierze udział w konkursie