Piekące słońce i bezkresna pustynia nie powstrzymuje ciągle prącego naprzód Conana. Jego cel to znaleźć i zabić czarodzieja Kulana Gatha, przez którego znalazł się on w tej nieznanej dla siebie krainie. W końcu przed jego oczami roztacza się cywilizacja. Nie jest to jednak ani stygijska świątynia, ani vendhyjska forteca, ani też inne znane mu miasto. Widzi on bowiem przed sobą najbardziej grzeszne miejsce na ziemi, jakim jest Las Vegas. Nowe miasto oznacza nową porcję kłopotów. Do nich Conan zdołał się już jednak przyzwyczaić, radząc sobie z nimi na swój barbarzyński sposób.
Pomysł umieszczenia Conana w realiach współczesności wyszedł spod pióra Saladina Ahmeda. Człowieka, który udowodnił już, że potrafi pisać naprawdę dobre komiksy, czego efektem jest zdobyta przez niego nagroda Eisnera. Tym razem jednak popuścił on trochę za bardzo wodzę swojej wyobraźni. Decyzja o połączeniu Conana i współczesnego uniwersum Marvela nie każdemu bowiem będzie musiała przypaść do gustu. Ba nawet część ortodoksyjnych fanów Cymeryjczyka nazwie ten pomysł zwyczajnie głupim.
Conan: Bitwa o Wężową Koronę nie jest więc pozycją zachwycającą, ale nie jest też komiksowym szrotem, na który nie warto zwracać uwagę. Jeśli tylko ma się otwarty umysł (na różnego rodzaju crossovery) i pragnie się chwili niezobowiązującej rozrywki, to album ten ma co nieco do zaoferowania.
Na pewno dobrym pomysłem było wybranie miejsca akcji. Las Vegas swoim klimatem (hazard, pieniądze, przemoc, kobiety) przypomina bowiem niektóre znane ze świata Conana miejsca. Całkiem poprawnie prezentują się tu również dialogi naznaczone przyjemnym w odbiorze lekkim humorem. Trzecim plusem tytułu jest jego widowiskowość, której zdecydowanie tu nie brakuje, chociaż nie należy spodziewać się niczego nadzwyczajnego. Konfrontacja barbarzyńcy z niektórymi postaciami Marvela pokazana jest poprawnie i w kilku momentach potrafi mocniej przykuć uwagę czytelnika.
Obok zalet nie można nie zwrócić uwagi również na wady tytułu. Najpoważniejszą z nich jest dość mocno naciągana fabuła, w której wyraźnie czuć, że Conan nie za bardzo pasuje do współczesnych realiów. Twórca ponadto niepotrzebnie stara się na swój sposób ?ugrzecznić? głównego bohatera, przez co w niektórych scenach wypada on sztucznie. Kolejną wadą jest zbyt szybkie (jak na mój gust) przystosowanie się Cymeryjczyka do nowego otoczenia. Nowe technologie nie robią na nim większego wrażenia i szybko odnajduje się on w tych realiach. Wynika to oczywiście głównie z braku miejsca i konieczności szybkiego posuwania fabuły do przodu.
Opinia bierze udział w konkursie