? Czasem w życiu bywa tak, że gdy wszystko idzie zbyt dobrze, człowiek zaczyna się zastanawiać, kiedy wydarzy się coś złego. Boi się różnych rzeczy, lecz podstępny los atakuje zwykle znienacka z najmniej oczekiwanej strony?.
Akcję ?Córek stolicy? Jagna Rolska umiejscowiła w Warszawie w 1935 roku, gdy do Polski docierają coraz bardziej niepokojące doniesienia o poczynaniach nazistowskiego kanclerza. Chociaż Polacy odsuwają na bok, myśl o wojnie i żyją normalnie, łudząc się, że eliminacja Żydów i wprowadzanie nowych porządków nie przekroczą niemieckich granic, to część społeczeństwa doskonale zdaje sobie sprawę, że zakusy Hitlera mogą dotyczyć także innych państw, a Polska będzie pierwsza na jego liście. ?[?] nie wydają się miłymi ludźmi. Ich wódz gada, jak fanatyk, a jak świat światem, z fanatyzmu nigdy nie przyszło dla ludzi nic dobrego?. ?Hitler pragnie podpalić świat i obawiam się, że może wprowadzić swoje szalone wizje w życie? takimi obawami dzieli się z Heleną jej żydowski kuzyn, Michał.
Powieść ma czwórkę głównych bohaterów Helenę, Poldka, Basię i Janka, których losy nieoczekiwanie się łączą. Mają różne oczekiwania i marzenia, lecz niestety obdarzają uczuciem osoby, z którymi nie mogą, albo nie powinni wiązać swojej przyszłości, bo różni ich pozycja społeczna, która w tamtych czasach miała ogromne znaczenie. Helena i Basia nie mają szans na związek małżeński z synami znanego i bogatego rękawicznika z Solca, a Janek i Poldek nie mają prawa nawet marzyć o tym, by ojciec pozwolił im się związać z dziewczynami o niższym statucie społecznym.
Natomiast współczesny wątek opowiada o Julii Malinowskiej studentce Uniwersytetu Warszawskiego, która ma za zadanie na pracę zaliczeniową stworzenie drzewa genealogicznego swojej rodziny. Ku rozczarowaniu Juli, okazuje się, że pytany o przeszłość rodziny, ojciec nie wiele o niej wie, tak samo dziadek. I tak przeplata się współczesny wątek, dociekliwej studentki, próbującej uchylić rąbka tajemnicy na temat swoich przodków z życiem mieszkańców przedwojennej Warszawy.
Helena jest tak niepokorna, że wciąż postępuje wbrew ustalonym zasadom. Podejmuje decyzje pod wpływem chwili, nie zastanawiając się nad ich konsekwencjami. Jej niesforne postępowanie spędza sen z oczu rodzinie, ale ojciec przymyka na to oko, bo wychował ją bez matki i córka jest dla niego całym światem. Dziewczyna z wzajemnością zakochuje się w Poldku.
Wycofanej i biednej szwaczce Basi, słowo dom kojarzy się z wiecznie zapijaczonymi rodzicami, a jej jedynym marzeniem jest poślubić Janka, który odwzajemnia jej uczucia. Pragnie wyrwać się z miejsca, które domem nie da się dłużej nazywać, zwłaszcza po śmierci siostry.
Poldek i Janek trzymani przez ojca twardą ręką, zaczynają się skrycie buntować. Zwłaszcza Janek, żyjący w poczuciu krzywdy, bo pomimo jego starań, ojciec całą uwagę skupia na pierworodnym synu, któremu chce przekazać swoją schedę. Bogaty rękawicznik ma zupełnie inne plany wobec synów, a ich wybranki nie są tymi, jakie by on widział u ich boku bowiem, dawno już po swojemu zaplanował im życie. ?Doskonale zdawał sobie sprawę, że w Janku miałby lepszego dziedzica, lecz zasady były najważniejsze?. Apoloniusz Malinowski dbał o swoją rodzinę, ale nie wynikało to z troski o nią, tylko z obawy przed tym, co ludzie powiedzą. Nie widział problemu, w tym, że zdradzał żonę z prostytutkami, bo uważał, że do dochowania wierności była zobowiązana jedynie kobieta i podobnego zdania było wielu mężczyzn. Najważniejsze dla niego, to z godnością przemierzać ulice dorożką, by wszyscy widzieli.
Pomimo emancypacji, kobiety nadal żyją w cieniu mężczyzn, wychowane tak, by okazywać bezwzględne posłuszeństwo ojcu, później mężowi. Na niewiele zdało się uzyskanie prawa wyborczego dla kobiet, bo w końcowym efekcie dla ich pozycji w świecie mężczyzn, to nie miało specjalnego znaczenia.
Propaganda rządu coraz bardziej dzieliła Warszawiaków, chociaż nie wszyscy dali się podzielić na wrogie grupy etniczne. Gazety, radio, propagandowe filmy puszczane w kinach przed seansami miały na celu stworzyć sztuczne podziały. ?Rzeczywistość była inna. Ludność wyznania mojżeszowego i katolicka wciąż stanowiły jeden organizm oddychający tym samym powietrzem wspólnego miasta? Warszawa była przede wszystkim młodzieżą, której nie obchodziła religia, obyczajowość czy cnotliwe życie. Młodych ludzi zupełnie nie interesowały podziały, chcieli się tylko bawić. Nastało powszechne rozluźnienie obyczajów, a niemoralne życie stawało się normą, zwłaszcza wśród ówczesnych artystów.
Historia, opowiedziana przez Jagnę Rolską bardzo mnie wciągnęła i im dłużej czytałam, tym coraz bardziej mnie ona ciekawiła i chociaż nie była to miłość od pierwszego zaczytania, to diametralnie zmieniłam zdanie, gdy już na dobre zagłębiłam się w jej treść. Powieść urzekła mnie swoim klimatem, a wątek czwórki bohaterów wydał mi się dużo bardziej interesujący od tego współczesnego. Dużym plusem jest też prosty i lekki język, który powoduje, że książkę czyta się z ogromną przyjemnością.
Nie jest to książka, która chwyta za serce od samego początku, bo trzeba czasu, by się nią zachwycić, ale za to potem już nie można się od niej oderwać. Coraz bardziej wsiąkałam w atmosferę miasta, a chwilami miałam wrażenie, że spaceruję po jego ulicach, zaglądam w zaułki i słyszę stukot końskich kopyt po bruku. Delektowałam się atmosferą przedwojennej Warszawy, przyglądałam się tętniącemu życiem miastu, panującym zwyczajom, codziennemu życiu mieszkańców, ich radościom i smutkom, podziałom społecznym i wielkim porywom serca. Jednym słowem tą książką należy rozsmakowywać się niczym wykwintną potrawą, której smak i kunszt zaczyna się dopiero doceniać w trakcie jedzenia.
Na koniec nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że historia zatacza koło i taka propaganda i mowa nienawiści jest mi skądś znana. Jeśli komuś zależy na zniszczeniu narodu, najlepiej wmówić mu, że swoboda obyczajów jest normą, a dzięki demoralizacji łatwo będzie osiągnąć nad nim kontrolę. Takim wpływom i manipulacji najszybciej ulegają szczególnie młodzi ludzie. Autorka nie moralizuje, nie ocenia, stara się obiektywnie i rzetelnie opisać tamte czasy i pozostawia czytelnikowi wyciągnięcie właściwych wniosków.
?Córki stolicy?, to różne oblicza Warszawy i jej mieszkańców, a dodatkowym atutem powieści jest to, że do fabuły autorka wplotła prawdziwe postaci. Na kartach powieści pojawiają się zatem Eugeniusz Bodo, Jan Wedel, Wojciech Kossak, Julian Tuwim. Nastaje nowy dzień. Kolejny wschód słońca, niczym zegar odmierza pozostający czas do nieuchronnie zbliżającej się wojny, a w tle brzmi muzyka Mieczysława Fogga.
"Córki stolicy" to bardzo dobry początek niesamowitej sagi, której warto poświęcić uwagę. Autorka zaimponowała mi niesamowitą wiedzą historyczną. Tym, jak rzetelnie przedstawiła kontekst polityczny i historyczny , a dodatkowo tak doskonale odzwierciedliła wygląd dawnej Warszawy.
A co z pracowitą i dobrą Basią, nieprzejmującą się konwenansami Heleną i dwoma braćmi, którzy znajdują się pod wpływem despotycznego ojca? Historia urywa się w bardzo ciekawym momencie, więc z niecierpliwością będę oczekiwać na drugi tom. Na koniec cytat, który wydał mi się kwintesencją tej powieści.
?Właściwie miało się wrażenie, że wszyscy poszaleli, wypowiadając coraz ostrzejsze słowa i coraz swobodniej występując przeciwko wszystkiemu, co niezgodne z ich przekonaniami. Temu wszystkiemu towarzyszyło paranoiczne słowo ?oni?. A więc nie Żyd Mateusz, sąsiad i właściciel sklepiku na rogu, którego znamy od zawsze jako porządnego człowieka, lecz ?oni? ? podstępna grupa z pewnością działająca na szkodę społeczeństwa. ?Oni?, czyli Niemcy, ?oni?, czyli katolicy, wreszcie ?oni? robotnicy, ?oni? fabrykanci czy ?oni? z obozu sanacji. A wszystko przy chórze głosów odmieniających słowo ?wojna? przez wszystkie przypadki?.
Opinia bierze udział w konkursie