Z pozoru opowiadanie może wydawać się mniej straszne aniżeli historia znana z ekranizacji. U Cambella wrażenie robi nie tyle makabra, co poczucie odosobnienia i zagrożenia, z którym nie wiadomo jak walczyć. Oczywiście nie brak tutaj opisów, które mogą zmrozić krew w żyłach, ale nie to jest najważniejsze w tej całej historii. Ważniejszy jest fakt, że istotą, którą znaleźli naukowcy może idealnie przekształcić się w dowolny organizm, w tym w człowieka. Po odkryciu tego faktu, zaczyna narastać duszna i niepokojąca atmosfera, wręcz klaustrofobiczna, podszyta desperacją i strachem. Naukowcy znajdują się na Antarktydzie, więc znikąd nie mogą uzyskać pomocy i są skazani na przebywanie w tych samych pomieszczeniach. Każdy z nich może być zainfekowany i tylko udawać, że tak nie jest. Nikomu nie można zaufać, ani też wezwać pomocy, ponieważ wówczas istota mogłaby uciec z Antarktydy i zainfekować cały świat. Naukowcy są zatem zdani tylko na siebie... Pomimo upływu lat i znajomości ekranizacji, opowiadanie Campbella zrobiło na mnie duże wrażenie, szczególnie tą narastającą atmosferą strachu i desperacji. A za sprawą tłumaczenia Tomasza Chyrzyńskiego nie odnosi się wrażenia, że tekst ten powstał kilkadziesiąt lat temu i czyta się go bardzo dobrze.
Wydanie książki jest jak zwykle na najwyższym poziomie. Twarda oprawa z niezwykle sugestywną okładką, a w środku pasujące klimatem ilustracje Macieja Kamudy, oraz dedykowana zakładka, sprawiają, że jest to wydanie wyjątkowe. Oprócz opowiadania, znajdziemy tutaj wspomnianą już przedmowę Aleca Nevala-Lee i wprowadzenie Roberta Silverberga, jak również notę od wydawcy zagranicznego, fragment kontynuacji powieści oraz posłowie. Samo opowiadanie zajmuje około 140 stron, więc jest ono dość krótkie. Pozostałe zaś 100 stron zajmują wspomniane dodatki, ale to dzięki nim cała opisana historia wydaje się być pełniejsza. Nie tylko dowiadujemy się wielu ciekawostek o opowiadaniu, ale również o ekranizacjach - jak ich odbiór zmieniał się na przestrzeni lat i co zmieniły w kinematografii. Bynajmniej nie odnosi się wrażenie, że wspomniane dodatki są umieszczone w książce na siłę, ponieważ każdy z nich wpływa korzystnie na odbiór opowiadania. Może to być lekko mylące, ale moim zdaniem bardzo dobrym pomysłem było nawiązanie tytułem książki, jak i okładką, do ekranizacji z 1982 roku, a nie tytułu opowiadania. Dzięki temu więcej osób sięgnie po ten tytuł i pozna pierwowzór literacki tej historii.
Coś Johna Cambella zawiera opowiadanie, na podstawie którego powstał słynny film z 1982 roku o tym samym tytule w reżyserii Johna Carpentnera. Jest to stosunkowo krótki tekst, ale pomimo upływu lat zupełnie się nie zestarzał i wciąż robi duże wrażenie na czytelniku. Zaś wydanie jest jak zwykle na wysokim poziomie, a dołączona przedmowa. wprowadzenie i posłowie, pozwalają lepiej zrozumieć fenomen zarówno opowiadania, jak i filmu. Polecam!