Karolina wiedzie szczęśliwe życie, odnosi sukcesy w pływaniu, jej chłopak jest sportowcem, a u swojego boku ma zawsze dumnego tatę. Jest silna, zdrowa, wesoła. W jednej chwili całe jej dotychczasowe życie legło jednak w gruzach. Straciła wszystko, co do tej pory miała, zamiast tego, każdego dnia mierzy się ze wstydem, bólem oraz tęsknotą. Niegdyś otoczona ludźmi, teraz od nich stroni, chowając się w zacisznym, ciemnym mieszkaniu, myśląc, że nic ją dobrego już w życiu nie spotka. Los chce jednak dla niej czegoś innego, dlatego stawia na jej drodze wesołego, dojrzałego, upartego Teodora, który wbrew jej woli wkracza w jej życie i choć ona nie potrafi być z nim szczera, on cierpliwie czeka, aż się przed nim otworzy.
Mam z tą książką pewien problem. Wciągnęłam się w tę historię niewyobrażalnie, pokochałam relację tej dwójki ludzi, ich przekomarzanki wywoływały na moich ustach uśmiech. Wręcz zazdrościłam im tej przyjaźni, więź, którą stworzyli, była piękna, lecz w pewnym momencie zrobiło się dla mnie zbyt słodko, niemal mdliło mnie od ilości cukru, która wysypywała się z każdej strony. Uważam, że we wszystkim trzeba mieć umiar, a oni przestali zupełnie funkcjonować osobno. Zamknęli się w jakiejś różowej klatce, bez przerwy zapewniając się o swoich uczuciach, patrząc sobie w oczy, płacząc, pocieszając się, a ilość dramatyzmu mnie przytłoczyła. Nie chciałabym być przez kogoś tak osaczona i uzależniona.
Summa summarum ta powieść mi się bardzo podobała, mimo infantylnych dialogów, niekiedy irytujących postaci, zwłaszcza Karoliny, która momentami doprowadzała mnie do szaleństwa, byłam ciekawa, jak potoczy się ich historia. Poruszyła ona bardzo ważny, trudny temat, o którym Wam nie napiszę. Musicie sami sięgnąć po książkę, by dowiedzieć się, co miałam na myśli. Jest to coś, co sprawiło, że wybaczałam Karolinie, niektóre jej zachowania, choć naprawdę zachowywała się, jak nastolatka, a nie, jak dorosła kobieta. Ta jej delikatność i płochliwość, zmuszała mnie do przewracania oczami.
Dla odmiany Todora pokochałam całym sercem. Jest zaradny, wesoły, odpowiedzialny, a do tego silny i przystojny. Takiego mężczyzny o szczerym usposobieniu i dobrym sercu, ze świecą szukać. Nie wiem, czy w świecie rzeczywistym znalazłby się ktoś z tak wielkimi pokładami cierpliwości do Karoliny.
Żałuję, że to już koniec mojej przygody z bohaterami. Czytałam parę opinii, w których czytelnicy pisali, że nie są zadowoleni z zakończenia, mi się ono podobało. Autorce nawet udało się mnie zaskoczyć. Myślałam, że inaczej zakończy się ta książka. Czy mogłabym Wam ją polecić? Tak, ponieważ moja sympatia do niej jest ponad rzeczy, które mnie w niej irytowały.