?Bezdomni zawsze są niewidzialni i zawsze znikają po cichu. Szczególnie wtedy, gdy? coś ich zjada...?
,,Coś zjada bezdomnych" autorstwa Tomasza Racjana, to książka, która od samego początku wprowadziła mnie w pole. Czemu? Tytuł ten został zakwalifikowany do gatunku horror - zanim zaczęłam czytać, nastawiłam się na gęsią skórkę oraz fakt, że czeka mnie kilka nieprzespanych nocy, niestety pozycja ta nie zapewniła mi tych emocji... Czy żałuję, że sięgnęłam po ten tytuł? I tak i nie - więcej opowiem Wam za chwilkę.
Islandia to raj na ziemi. Ale nie dla bezdomnych ? oni nawet w tak idealnym miejscu żyją na marginesie społeczeństwa, pozostawieni samym sobie. Każdy dzień oznacza dla nich walkę. Walkę z nałogami, z biedą i z własnymi myślami. Najlepiej by było, gdyby po prostu zniknęli. I tak się właśnie dzieje?
Grupa Niepozornych Narkomanów, żyjących na ulicach Reykjavíku, zaczyna podejrzewać, że coś zagraża ich życiu. Próbują wyjaśnić przyczyny tajemniczych zaginięć swoich znajomych, ale nikogo, poza nimi samymi, zdaje się to nie interesować. Badając kolejne, coraz bardziej niepokojące tropy, muszą zmierzyć się ze społeczną znieczulicą i z własnymi demonami. Kto odpowiada za zniknięcia włóczęgów? I czy plotka o grasujących w okolicy kanibalach ma coś wspólnego z prawdą?
Jaki jest Wasz stosunek do ludzi bezdomnych? Udajecie, że ich nie widzicie, czy jednak staracie się im czasami pomóc? Pan Tomasz bardzo dobrze przedstawia swojemu czytelnikowi codzienne życie ludzi, którzy stanowią margines społeczny. ?Coś zjada bezdomnych? otworzyło szerzej moje oczy na tę ?grupę? ludzi. Nie sądziłam, że każdy z nich zmuszony jest stawić czoła różnym problemom, oraz że bezdomność czasami nie do końca była ich wyborem.
?Coś zjada bezdomnych? to pozycja, w której zabrakło mi kilku zwrotów akcji, które wpłynęłyby na tempo mojego czytania. A skoro już o tym mowa, to musicie wiedzieć, że tytuł ten zawiera małą ilość dialogów. Czy było to dla mnie problemem? Na początku tak, jednak później (po przeczytaniu kilku rozdziałów) przestałam zwracać na ten szczegół uwagę.
Na koniec kilka słów na temat wątku tajemniczych zaginięć bezdomnych. Nie będę ukrywać, iż sądziłam, że finał potoczy się zupełnie inaczej (będzie bardziej ?psychiczny?, że tak powiem). Spokojnie nie znaczy to, że sam motyw został źle poprowadzony - doceniam pomysłowość autora, jednak w ostateczności zabrakło mi jakiegoś wow, który wbiłby mnie w fotel.
Czy książkę polecam? Przede wszystkim polecam ten tytuł osobom, które lubią sięgać po pozycje, które zmuszają do refleksji. Mnie osobiście zabrakło tego czegoś, co całkowicie by mnie pochłonęło oraz nie pozwoliło oderwać się od czytania.
Opinia bierze udział w konkursie