- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.lazła jakąś dziewczynę za te grosze, które płaci? Rany, byle nie studentkę albo mądralę po menopauzie, która całe życie pracowała w szkolnej świetlicy i zdążyło jej się znudzić. - Podobno to siła fachowa. Z doświadczeniem. - Pytanie: w czym? - Co ty tak kręcisz nosem? - A bo ciebie, ty koszmarna gaduło, nikt nie zastąpi - wypaliła Ada i obie zaczęły się śmiać. Coś w tym było. Od dawna wiedziała, że musi nadejść moment, kiedy Majka da za wygraną i zniknie na dłużej z pracy, jednak nie potrafiła się na to przygotować. Głupie i dziecinne, jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że przecież formalnie Lipska pełniła tylko rolę nauczyciela wspomagającego, a większość decyzji i pracy koncepcyjnej należała do Ady. Poradzi sobie niezależnie od tego, kogo dostanie na pomocnika. - Spróbuj może nie skreślać dziewczyny, jeszcze zanim ją zobaczysz, co? Maruda byle kogo nie przyjmuje. Popatrz na nas. - Fakt. Z nami trafiła idealnie. Danutę Marudowicz, zwaną przez wszystkich uporczywie Marudą, nie łączyło z tym ponurym rzeczownikiem absolutnie nic poza faktem, że fonetycznie stanowił źródłosłów jej nazwiska. Przez ten drobiazg miała przefikane i już dawno, jeszcze w szkole podstawowej, zdążyła się z tym pogodzić. Ksywa ciągnęła się za nią jak smród za wojskiem przez liceum, studia, dziesięć lat pracy w korporacji oraz dwa nieudane małżeństwa. Tymczasem usposobienie miała nader pogodne, upór godny stada osłów i żadne malkontenctwo się jej nie imało. Pseudo przyszło za nią również do miejsca, które od początku do końca stanowiło jej dzieło, sukces i owoc ciężkiej harówy. Było jej dzieckiem tak samo, jak dzieckiem Majki był Afanazy, Bezprym czy jak mu Maruda wzbiła się na szczyty bezczelności, przedsiębiorczości i geniuszu. Zdobyła dotacje, fundusze jednorazowe i stałe źródła finansowania, wszelkie możliwe zgody, uprawnienia, upoważnienia, zobowiązania współpracy i założyła fundację Szkiełko i Onko. Przewrotna nazwa miała nasuwać skojarzenia nie tyle związane z Mickiewiczem, co z nauką, doświadczaniem i racjonalnym myśleniem, a jednocześnie podkreślać istotę problemu zawartą w słowie ,,onko". Podstawowe i nadrzędne zadanie fundacji to opieka nad dziećmi z chorobami onkologicznymi, jednak nie w sensie medycznym, bo tę niósł szpital przy ewentualnej współpracy z innymi organizacjami charytatywnymi. Myślą Danuty Marudowicz było zapewnienie dzieciom najlepszych możliwych warunków rozwoju i utrzymanie ich w dobrej formie intelektualnej w czasie walki z chorobą, aby zminimalizować straty, jakie poniosą w zakresie edukacji w stosunku do rówieśników. Wysiłek fundacji skupiał się zatem na tym, by nauczyć jak najwięcej, korzystając z chęci, zainteresowania, chwil dobrego samopoczucia i zapału dzieci. W efekcie powstał twór na bazie placówek edukacyjnych, choć nie stanowił szkoły w pełnym znaczeniu tego słowa. To raczej coś między korepetycjami, zajęciami wyrównawczymi a szkolnymi kółkami zainteresowań. W całej fundacyjnej machinie Ada i Majka były zaledwie ułamkiem - i to o tyle nietypowym, że jako jedne z niewielu zatrudniono je na pełnoetatową umowę o pracę. Maruda opierała działalność w dużym stopniu na nauczycielach prowadzących zajęcia ze starszymi uczniami przez kilka godzin w tygodniu i na wolontariuszach - ludziach, którzy z własnej woli przychodzili spędzać z dziećmi trochę czasu, żeby ubarwić im szarość dnia pełnego bólu i choroby. Praca Danuty różniła się od zarządzania zwykłą szkołą diametralnie. Założycielka fundacji szanowała założenia podstawy programowej i próbowała się ich trzymać, jednak nie było to łatwe przy wciąż zmieniającej się grupie uczniów i ich zróżnicowanym wieku. W zamknięty krąg, jaki tworzył świat medycyny z rodziną chorego dziecka, Maruda musiała wciskać swoje trzy grosze i często, niemal siłą, dopraszać się o uwagę, wywieszając swoje nazwisko jak sztandar i nie dając za wygraną. Przy onkologach nauczyciele z fundacji pełnili rolę drugorzędną, co wcale nie dziwiło. Należało zachować czujność, by z tej drugorzędnej roli nie wypaść całkowicie poza boisko. Wyglądało to jak wieczna akrobatyka obarczona ryzykiem oberwania po łbie za niewinność. Poziom niemal kaskaderski. Maruda była w tym mistrzem, a Majka - jej doskonałym naśladowcą, nawet z brzuchem. Jej przyjaciółce nie szło tak dobrze. Ot, życie. Nie można we wszystkim zgarniać laurów. - Idziemy po dzieci? - spytała Lipska, podrywając się dziarsko z krzesła i natychmiast podtrzymując z jękiem brzuch. - Jest prawie wpół do. - Możesz tak nie szarżować? - spytała Ada, odstawiając oba kubki na bok i uznając niefrasobliwie, że umyje je potem. - Idziemy. Lokomotywa toczy się pierwsza.
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Kategoria: | Literatura piękna, Powieść społeczno-obyczajowa |
Wydawnictwo: | Szara |
Oprawa: | miękka |
Okładka: | miękka |
Wymiary: | 145x210 |
Liczba stron: | 400 |
ISBN: | 9788366573079 |
Wprowadzono: | 08.07.2020 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.