W albumie Czarny Młot: Odrodzenie część 1 śledzimy losy Lucy Weber. Czyli nikogo innego jak córki tytułowego Czarnego Młota, która nie mogła pogodzić się z utratą ojca, który poświęcił się, aby ratować ludzkość. Postanowiła ona więc pójść w jego ślady, przejęła kostium bohatera i szerzyła sprawiedliwość. Jej losy poznajemy jednak w sposób dość nieliniowy. Spora część albumu ukazuje bowiem jej życie jako doświadczonej wiekowo kobiety. Matki i żony, która już dawno odłożyła kostium bohatera do szafy i teraz boryka się z wieloma dość przyziemnymi problemami. Do tego autor w formie retrospekcji ukazuje jej przeszłość, kiedy jako młoda i pełna ideałów osoba walczyła z niesprawiedliwością i licznymi innymi niebezpieczeństwami. Przeszłość ta nie pozwala jednak o sobie zapomnieć i zaczyna zagrażać jej rodzinie. Nie pozostaje więc jej nic innego jak kolejny raz stać się superbohaterem, który broni niewinnych.
Tym, co na pewno wyróżnia album z grona licznej superbohaterskiej konkurencji i sprawia, że czyta się go z niekłamaną przyjemnością, jest niebywała zdolność scenarzysty do ukazania życia bohatera w sposób wielowymiarowy. Lemire w naprawdę intrygujący sposób pokazuje masę przyziemnych problemów swojej bohaterki, z którymi nie muszą się zmagać ?herosi? z innych popularniejszych serii. Lekko obyczajowo-dramatyczna otoczka dzieła nie umniejsza jego widowiskowej stronie. Kreślona tu intryga jest naprawdę bardzo dobrze poprowadzona. Coś dla siebie znajdą również wielbiciele bardziej ?tradycyjnej? superbohaterskiej akcji.
Kolejnym plusem albumu jest fakt, że pomimo tego, iż mamy tu teoretycznie do czynienia z kolejną (piątą) odsłoną serii, to tak naprawdę po tytuł może sięgnąć każdy. Wręcz stanowi on świetny początek do poznawania całej serii i powinien on zachęcić czytelnika do przeczytania wcześniejszych części.
Opinia bierze udział w konkursie