Jak grom z jasnego nieba. Tak wyglądało pierwsze spotkanie Emilii i Roberta. Ona, niepewna siebie młoda kobieta, i on, przebojowy mężczyzna, zaradny i zdecydowany. Wydaje się, że do pełni szczęścia niczego im nie brakuje. Albo prawie niczego?
Marzenie Roberta rodzi kłamstwo, kłamstwo budzi demony przeszłości. Emilia wraca wspomnieniami do czasów, gdy była nastolatką. Zakochaną nastolatką. Dla miłości gotową zrobić wszystko. Nie wiedziała jednak, jaką cenę przyjdzie jej za to zapłacić?
Długo ta książka czekała w kolejce na swoją kolej, co zresztą widać po zdjęciu, które robiłam jeszcze jesienią. Ale nałożyło się u mnie w ostatnich tygodniach wiele spraw i problemów osobistych, stad to opóźnienie.
Od razu przejdę do bohaterów, którzy budzili we mnie mieszane uczucia. Raz ich lubiłam, a za chwilę przeciwnie. Raz ich rozumiałam, a w innym momencie nie. Lubię takie niejednoznaczne kreacje, gdyż nie pozostawiają mnie obojętną na ich osobowość, na to, co robią. Nie tak łatwo było mi polubić i zrozumieć główną bohaterkę. Nie osądzajcie jej pochopnie nim nie poznacie wszystkich szczegółów tej historii. Nie będzie to łatwe, ale warto. Sama łapałam się kilka razy, że ją oceniam, ale po chwili zmieniałam co do niej zdanie. Dlatego uważam, że warto dać jej szansę, gdyż każdy z nas na to zasługuje. Jej niekiedy irracjonalne zachowanie i popełniane błędy na to nie wskazują, ale spróbujcie. Osobiście muszę przyznać, że udało mi się wejść w skórę Emilii. Odczuwałam jej uczucia, a bolesne wspomnienia, jakie przywoływała stały się niejako i moimi.
"Dobrze wiem, jaka będzie przyszłość, dlatego zapamiętuję kolejne obrazki z wyrysowanym szczęściem. Nie ma szans, żeby on kiedykolwiek mi wybaczył to kłamstwo, tym bardziej ja sobie tego nie zapomnę."
Jeśli zaś chodzi o postacie drugoplanowe to są, ale stanowią jedynie tło wydarzeń. Może i w innej sytuacji by mi to przeszkadzało, ale tu z założenia to historia o Emilii i Robercie, więc wyszło dobrze.
Małgorzata Garkowska porusza szereg istotnych tematów, jak chociażby depresja, bezpłodność, zdrada, tajemnice, kłamstwa. Krótko mówiąc, problemy, które mogłyby dotyczyć każdego z nas. Bohaterowie pozostawiają drugą osobę z wieloma niedopowiedzeniami i kłamstwami, nie potrafią zdobyć się na szczerość. A przecież dobrze wiemy, jak ważny jest ten aspekt w każdym związku, zwłaszcza jeśli chcemy, by był trwały.
"- Stare dobre czasy - bagatelizuje Paweł, machnięciem ręki zbywając ten okropny moment, kiedy nagle stanęłam w jego pokoju samotna tak bardzo, jak nigdy wcześniej."
Fabuła powieści jest bardzo realna i można odnieść wrażenie, iż mogłoby to wszystko mieć miejsce w rzeczywistości. Autorka niczego bez potrzeby nie ubarwia. Pojawiające się sytuacje i wydarzenia przedstawia bardzo obrazowo. Akcja toczy się niespiesznie, jednak gdy wszystko wychodzi na jaw, czekamy w napięciu i snujemy własne scenariusze na finał. Choć wiele się nie dzieje, zaskoczona jestem tym, że lektura okazała się być tak bardzo emocjonalna. Mamy możliwość analizy tego, co spotyka bohaterów, poznania wszystkich uczuć, jakie w nich drzemią. Pojawi się lęk przed odrzuceniem czy strach przed samotnością. Niby zwykła codzienność, ale ukazana w interesujący sposób. Druga połowa książki obfituje w większą ilość emocji i przeżyć. I to, co najbardziej mi się podobało, główna bohaterka zaczęła dojrzewać i w końcu godzić się z przeszłością.
"Jest wina, musi być i kara. Prawda musi zmazać kłamstwo, choć stawką w tej grze jest moja przyszłość. Nie zbuduję jednak szczęścia na oszustwie."
"Czego nie powiedziałam" to wzruszająca i sensualna powieść o gorzkiej miłości, trudnej przeszłości, zazdrości, kłamstwie, zaufaniu, szczerości, wybaczeniu i nadziei. To lektura z przesłaniem, że nic nie jest czarno-białe i że zawsze warto rozmawiać, wyjaśniać sobie nieporozumienia i niedomówienia. To również książka o tym jak trudno wybaczyć. O tym, jak ważne może to być dla drugiej osoby.
Opinia bierze udział w konkursie