...
Ach, te debiuty !
Sięgacie po debiuty? Lubicie po nie sięgać i odważyć się zaufać nowym pretendentom do miana pisarza? Ja sięgam po debiuty, bo czemu nie, czasem uda się trafić na perełkę i na autora, który ma talent. Ale czasem po lekturze zostaje roczarowanie i niesmak. Tak było w przypadku "Czerni rubinu", no niestety.
Poznajemy tu życie Luizy Dot, z pozoru normalnej dziewczyny, która studiuje psychologię, pracuje w klubie jako kelnerka. Okazuje się jednak, że Luiza zmaga się z koszmarami z dzieciństwa, a na dodatek zauważa, że trauma powraca. Od dziecka bowiem główna bohaterka widziała i słyszała więcej od zwykłych śmiertelników. Gdy myślała, że się z tym uporała, głosy i znaki powracają.
Dawid Drwal, to najpotężniejszy Wojownik, który nagle pojawia się w życiu Luizy i nieźle w nim namiesza. Oczywiście połączy ich gorące uczucie(no naprawdę nikt się tego nie spodziewał), i razem będą musieli stanąć do walki ze złem i je pokonać, by uchronić swoje światy przed zniszczeniem.
Opis zapowiadał ciekawą historię, fantastyczną historię, a dostałam zlepek Zmierzchu i Buffy, postrach wampirów. Główna bohaterka jest ciągle w tarapatach, z których wyciąga ją Drwal bądź któryś z jego kompanów. Autorka stara się kreować ją na odważną i nieznającą strachu ani bólu, ale marnie jej to wychodzi, dla mnie Luiza jawi się jako mało rozsądna, bezmyślna dziewczyna, która przyciąga kłopoty jak magnes. No i oczywiście Dawid, superbohater, który dla swojej ukochanej zrobi wszystko, nawet zginie. Czy my już o tym gdzieś nie czytaliśmy?
Poza bohaterami, którzy działali mi na nerwy, irytowała mnie akcja książki, która ciągnęła się niemiłosiernie. Praktycznie przez jedną trzecią powieści nic się nie dzieje. Poznajemy tryb życia bohaterki, uczelnia-praca-dom, niby miewa ona jakieś wizje, migreny, dziwne oderwania od rzeczywistości, ale w żaden sposób nie intryguje to czytelnika na tyle, by czytać z ciekawością dalej. W książce panuje też straszny chaos, nie ma rozgraniczeń między kolejnymi scenami, czy to poprzez gwiazdeczki na stronie, czy poprzez sprawny opis. Momentami gubiłam się w akcji, która przeskakiwała tak nagle, że nie wiedziałam w końcu o czym w danej chwili czytam. Podobnie jest z dialogami, które są w dziwny sposób zapisane, czytelnik w pewnym momencie nie wie, który bohater co mówi i do kogo. Za dużo niepotrzebnych opisów, powolna akcja, niesatysfakcjonujące wprowadzenie w świat przedstawiony, szczególnie ten paranormalny. Pomysł na fabułę jest nawet ciekawy, choć ginie w natłoku innych rzeczy, gdyby bardziej skupić się na wątku fantastycznym, a zrezygnować z romantycznego, których jest już przesyt w tego typu książkach, gdyby książkę odchudzić, wyrzucić zbędne rzeczy, które są zapychaczami stron, nadać akcji tempa, przeredagować całość i popracować nad bohaterami i całym wątkiem romantycznym(albo zrezygnować z niego w ogóle) by nie byli tacy wtórni, to być może ten debiut czytałby się lepiej i nie irytował aż tak. Ja rozumiem, że to pierwsza książka autorki, oby kolejne tomy, bo tak wynika z zakończenia tego, były bardziej dopracowane i lepsze, po prostu lepsze.
"Czerń rubinu" to książka dla lubiących fantasy, a także dla czytelników cierpliwych, i dla tych, którym nie przeszkadzają podobieństwa do innych książek czy seriali. Ja jestem rozczarowana i zirytowana, ale zanim wyjdzie drugi tom, może mi przejdzie i po niego sięgnę, by zobaczyć jak rozwinęła się autorka i jej kunszt pisarski, w końcu wypadałoby znać całą serię, zresztą jak to mówił Gadulix z "Asterix i Obelix kontra Cezar": "Lubię skończyć, to co zacząłem. Lepiej wtedy śpię", ja także lubię kończyć serie, które zaczęłam.
A wy, czytaliście "Czerń rubinu"? Macie ją w planach? Piszcie koniecznie !
...