- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.
wet ładny widok, kiedy nie zauważało się, jak bardzo zniszczone są niektóre budynki. - Zabobony, tak? - spytał Amos. - A jednak znalazłeś mieszkanie na wschodnim brzegu rzeki. Dziadek poczerwieniał jeszcze bardziej. - To był pomysł Ruby. Uważała, że nas to ochroni. Ale ona myliła się w tylu sprawach, nieprawdaż? Ufała Juliusowi i tobie, chociażby to! Amos pozostał niewzruszony. Pachniał ciekawie: jakby staroświeckimi przyprawami, żywicą i bursztynem, jak sklepy z kadzidełkami w Covent Garden. Dopił herbatę i spojrzał prosto na babcię. - Pani Faust, pani wie, co się właśnie zaczęło. Policja to najmniejsze z waszych zmartwień. Babcia przełknęła ślinę. - wpłynąłeś na tego policjanta. Sprawiłeś, że kazał deportować Sadie. - W innym przypadku dzieci zostałyby aresztowane - odparł Amos. - Zaraz - odezwałam się. - Wpłynąłeś na inspektora Williamsa? Jak? Amos wzruszył ramionami. - To nie potrwa długo. Prawdę mówiąc, powinniśmy się dostać do Nowego Jorku w ciągu najbliższej godziny, zanim inspektor zacznie się zastanawiać, dlaczego was wypuścił. Carter zaśmiał się z niedowierzaniem. - Nie da się dostać z Londynu do Nowego Jorku w godzinę. Nawet najszybszy - Nie - przyznał Amos. - Nie samolotem. - Odwrócił się z powrotem do babci, jakby wszystko zostało już ustalone. - Pani Faust, to jedyna bezpieczna opcja dla Cartera i Sadie. Wie pani o tym. Pojadą do rezydencji w Brooklynie. Tam będę mógł ich strzec. - Masz rezydencję - powiedział Carter. - W Brooklynie. Amos uśmiechnął się do niego z rozbawieniem. - To rodzinna rezydencja. Tam będziecie bezpieczni. - Ale - Nie jesteście w stanie mu teraz pomóc - odparł ze smutkiem Amos. - Bardzo mi przykro, Carterze. Wyjaśnię to później, ale Julius chciałby, żebyście byli bezpieczni. I dlatego musimy działać szybko. Obawiam się, że tylko ja wam zostałem. To nieco okrutne - pomyślałam. Carter zerknął na dziadków, a następnie pokiwał ponuro głową. Wiedział, że oni nie zechcą go tutaj. Zawsze przypominał im o naszym ojcu. Wiem, to głupi powód, żeby nie zajmować się wnukiem, ale tak było. - No, Carter może zrobić, co chce - powiedziałam. - Ale ja mieszkam tutaj. I nie jadę nigdzie z obcym człowiekiem, prawda? Spojrzałam na babcię w poszukiwaniu wsparcia, ale ona wpatrywała się w koronkowe serwetki na stoliku, jakby nagle wzbudziły jej zainteresowanie. - Dziadku, ty na Ale on też nie spojrzał mi w oczy. Odwrócił się do Amosa. - Możesz wywieźć ich z kraju? - Zaczekajcie! - zaprotestowałam. Amos wstał i otrzepał garnitur z okruszków. Podszedł do tylnych drzwi i spojrzał w kierunku rzeki. - Policja wkrótce tu wróci. Możecie im powiedzieć, co wam się podoba. Nie znajdą nas. - Porwiesz nas? - zapytałam oszołomiona. Spojrzałam na Cartera. - Ty w to wierzysz? Carter zarzucił torbę na ramię, po czym wstał, jakby był gotowy do drogi. Może po prostu chciał się już wynieść z domu dziadków. - Jak zamierzasz dotrzeć do Nowego Jorku w ciągu godziny? - zapytałam Amosa. - Powiedziałeś, że nie samolotem. - Nie - powiedział Amos. Przyłożył palec do szyby i napisał coś na Kolejne cholerne hieroglify. - Łódź - powiedziałam i natychmiast uświadomiłam sobie, że przetłumaczyłam to na głos, mimo że teoretycznie wcale tego nie umiem. Amos zerknął na mnie sponad swoich okrągłych okularów. - Jak - No, ten ostatni znak przypomina łódź - wypaliłam. - Ale przecież nie o tym mówisz. To śmieszne. - Patrzcie! - wykrzyknął Carter. Przepchnęłam się do drzwi ogrodowych. Przy nabrzeżu cumowała łódź. Nie zwyczajna łódka, warto zauważyć. Była to egipska łódź z trzciny, z dwiema pochodniami płonącymi na dziobie i wielkim sterem z tyłu. Na rufie stała postać w czarnym trenczu i kapeluszu należących do Amosa. - Mamy tym popłynąć - powiedział Carter - do Nowego Jorku? - Lepiej ruszajmy - odparł Amos. Odwróciłam się szybko do babci. - Babciu, proszę! Otarła mi łzę z policzka. - To dla waszego dobra, kochanie. I powinnaś zabrać Muffinkę. - Ach, tak - przytaknął Amos. - Nie możemy zapomnieć o kocie. Odwrócił się ku schodom. Muffinka, jakby ją zawołał, zbiegła na dół lamparcią smugą i skoczyła mi w ramiona. Nigdy wcześniej tego nie robiła. - Kim ty jesteś? - spytałam Amosa. Było jasne, że chyba jednak nie mam wyboru, ale przynajmniej chciałam jakichś odpowiedzi. - Nie możemy po prostu odjechać z obcym facetem. - Nie jestem obcy - uśmiechnął się do mnie. - Należę do rodziny. I nagle przypomniałam sobie jego twarz śmiejącą się do mnie. ,,Wszystkiego najlepszego, Sadie" - powiedział. Było to wspomnienie tak odległe, że prawie zapomniane. - Stryjek Amos? - zapytałam w oszołomieniu. - Tak właśnie, Sadie - odpowiedział. - Jestem bratem Juliusa. A teraz chodźcie. Przed nami długa droga.
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Wydawnictwa: | Galeria Książki |
Kategoria: | Dla dzieci, Książki przygodowe, Fantastyka, fantasy, książki na jesienne wieczory |
Wydawnictwo: | Galeria Książki |
Oprawa: | miękka |
Okładka: | miękka |
Wymiary: | 125x195 |
Liczba stron: | 544 |
ISBN: | 9788367071109 |
Wprowadzono: | 28.01.2022 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.