Cztery pory roku w Japonii to tak naprawdę książka w książce. Najpierw poznajemy Flo, tłumaczkę literatury japońskiej. Jest w trudnym okresie, właśnie zakończyła związek z partnerką, prawdopodobnie cierpi na depresję, w dodatku przez przypadek natrafia na pewną japońską książkę, którą zaczyna tłumaczyć na angielski. Jednakże by ją wydać trzeba mieć zgodę autora, a tego nigdzie nie można odnaleźć. Przepadł jak kamień w wodę. Flo jednak się nie poddaje. Czy uda jej się dotrzeć do tajemniczego Hibikiego? Najbardziej urzekła mnie książka ukryta w tej właśnie książce: Dźwięk wody, podzielona na cztery pory roku. Wiosnę, Lato, Jesień i Zimę. Dwójka bohaterów: Ayako i Kyo, babcia i wnuk. Chłopak trafia do babci do Onomichi na wyspie Honsiu po nieudanych egzaminach na studia medyczne. Nie widzieli się wieki, bo babcia nigdy nie brała udziału w życiu wnuka mieszkającego na co dzień w Tokio z wiecznie zabieganą i zapracowaną mamą. Ta dwójka musi się lepiej poznać, dotrzeć, by móc ze sobą żyć i się rozumieć. Obserwując ich z boku pokusiłabym się nawet o stwierdzenie, że powieść Bradleya to swojego rodzaju Bildungsoman, powieść o dojrzewaniu/ formowaniu własnego ja, w której bohaterowie nabierają doświadczeń, przeżywają wzloty i upadki. Bo relacje tej dwójki absolutnie łatwe nie są. Każdy z nich dźwiga jakiś balast z przeszłości i przyszłości, który ma wpływ na ich spojrzenie na świat, ocenę sytuacji, stosunki z innymi ludźmi. Każdy z nich jest jak jeż zwinięty w kulkę, gotowy z jednej strony do ukłucia w razie niebezpiecznej sytuacji, z drugiej do zamknięcia się w swoim świecie i niedopuszczenie do niego, do swoich tajemnic, marzeń i planów, nawet najbliższych. I wierzcie mi, cudownie jest obserwować jak babcia i wnuk się zmieniają, uczą się siebie przez niezadowolone miny, nagłe zniknięcia, dni milczenia. A my powoli poznajemy ich skrywane tajemnice, pasje, patrzymy jak powoli rodzi się przyjaźń, zrozumienie bez zbędnych słów. Bohaterem drugiego planu jest oczywiście Japonia, z dniem codziennym jej mieszkańców prowincji. Potrawy, rytuały, zwyczaje, święta, zmiany w przyrodzie tak widoczne w ogrodzie babci. Rodzi się chęć podróżowania do tych miejsc z książki. Człowiek chcąc nie chcąc dokonuje też porównań kulturowych ? jak choćby tych związanych z powiedzeniami/ przysłowiami, które u nas np. brzmią inaczej, ale od razu wywołują pewne skojarzenia. Np. Syn żaby jest żabą - czyli nasze Niedaleko pada jabłko od jabłoni. To pokazuje, że ścieżki tłumaczeniowe bywają nie raz pokrętne, o czym zresztą przekonuje nas jedna z bohaterek powieści: Flo. Tu muszę też zauważyć, że skomplikowana sprawa z wydaniem książki Hibikiego i jej przekładem działa na Flo, z początku zagubioną, motywująco i uzdrawiająco. Oj, muszę tu wspomnieć też o innych ważnych bohaterach drugiego planu. To koty, a zwłaszcza jeden bardzo charakterny, bez oka, nazwany na cześć jednego znanego muzyka. Więcej nie zdradzam ? koniecznie sięgnijcie po książkę.
Opinia bierze udział w konkursie