Rodzinne tajemnice, od lat ukryte za zasłoną czasu, potrafią ujawnić się w najmniej spodziewanym momencie. Jak się okazuje, zapomniane już wydarzenia i ludzie, którzy dawno odeszli, wciąż mogą odciskać swe piętno w teraźniejszości, a nawet wpływać na przyszłe zdarzenia.
Regina Nałęcz, absolwentka bibliotekoznawstwa i polonistyki, marzy o karierze pisarskiej. Wydała już trzy książki i zyskała grono wiernych czytelniczek, lecz nie odniosła żadnego spektakularnego sukcesu w tej dziedzinie. Na jednym z jej spotkań autorskich pojawia się tajemniczy mężczyzna i składa kobiecie nietypową propozycję. Regina ma dokończyć powieść napisaną przed laty przez jego babkę. Gdy jednak odkrywa kolejne fakty na temat autorki przedwojennego dzieła, coraz trudniej jest jej uwierzyć, że została wybrana do tego zadania przez przypadek.
Muszę przyznać, że główny wątek bardzo przypadł mi do gustu, tajemnice rodzinne zawsze skutecznie przyciągają moją uwagę. W miarę jak Regina odkrywała kolejne elementy układanki, sytuacja stawała się coraz bardziej interesująca. Wprawdzie w pierwszym tomie działo się niewiele, ale w drugim akcja porządnie się już rozkręciła, wynagradzając te - dość leniwe - początki. Za to druga część powieści tak mnie wciągnęła, że przeczytałam ją w jeden dzień, a w ostatnim czasie rzadko mi się to zdarza.
Z postacią Reginy Nałęcz natomiast niezbyt się polubiłam. Na początku strasznie mnie irytowała swoim zachowaniem. Trudno mi było przekonać się do kogoś, kto ciągle ma pretensje praktycznie do całej rodziny. Za co? Bo ośmielili się lubić jej dziadka, podczas gdy jej zdaniem wyłącznie babcia zasługiwała na całą miłość i szacunek. No i oczywiście musiała wyrażać to głośno i wyraźnie przy każdej możliwej okazji. Była święcie przekonana, że to ona zna babkę najlepiej. Nie przyszło jej nawet do głowy, że niechęć ciotki do własnej matki wcale nie była bezpodstawna.
Co do stylu powieści... mam mieszane odczucia. Z jednej strony sporo tu fragmentów napisanych naprawdę pięknie. Widać w nich wyraźnie, że autorka wie, jak operować słowem, by stworzyć odpowiedni klimat i oczarować czytelnika. Z drugiej jednak są też takie, które można by było jeszcze doszlifować. Część z dialogów wypada w moim odczuciu zbyt sztucznie, zwłaszcza te pomiędzy Reginą a jej babką są zbyt oficjalne, a przez to brzmią nienaturalnie.
Lektura pierwszego tomu "Czwartej powieści" szła mi dość opornie, przede wszystkim dlatego, że niewiele się tam działo. Jednak w tomie drugim wszystko się zmieniło. Akcja ruszyła mocno do przodu, porywając mnie ze sobą. Dałam się wciągnąć w wir wydarzeń, towarzysząc głównej bohaterce w odkrywaniu kolejnych, coraz bardziej intrygujących elementów układanki. Jeśli lubicie pięknie opowiedziane historie o rodzinnych tajemnicach, polecam.