Dwa lata temu Eliana Connor opuściła swoje rodzinne miasto, zostawiając w nim miłość swojego nastoletniego życia ? Logana Moltona. Rozstali się w gniewie i przez długi czas nie utrzymywali ze sobą kontaktu. Ich relacja została rozstrzaskana na wiele ostrych kawałków przez wydarzenia na pewnej imprezie. Powrót Eliany do Monterey sprawia, że razem z Loganem muszą zmierzyć się z przeszłością i łączącymi ich uczuciami. Płomienna miłość zamieniła się w nienawiść, która rozdziera tę dwójkę od środka. Wspomnienia potrafią być bezlistosne, zwłaszcza te związane z relacją, która jednego dnia została doszczętnie zniszona.
Zacznę od tego, że ?Dancing with the devil? w ogóle do mnie nie trafiło, czego żałuję, bo naprawdę spodobał mi się opis książki i intrygująca okładka.
Zanim jednak przejdę do wad tej historii, wymienię jej zalety. Po pierwsze ? styl pisania Joanny Wiśniewskiej. Autorka ma przyjemne pióro, dzięki czemu doczytałam tę powieść do końca. W oczy rzuciło mi się parę błędów językowych i niepotrzebnie zawiłych zdań, ale w ogóle nie wybiły mnie one z czytelniczego rytmu. Poza tym początek książki wciągnął mnie na tyle, że przeczytałam ją zaskakująco szybko. Po drugie ? postać Scarlett. Moim zdaniem siedmioletnia siostra głównego bohatera to najlepiej wykreowana postać w całej książce. Nie było mi trudno uwierzyć w to, że Logan nie potrafił jej odmówić, gdy o coś go prosiła. Scarlett była słodka, urocza, zachowywała się odekwatnie do swojego wieku i ani razu nie zirytowała mnie swoim postępowaniem, czego niestety nie mogę powiedzieć o reszcie postaci...
Czas na wady ?Dancing with the devil?. W moim odczuciu całej historii zabrakło głębi. W ogóle nie uwierzyłam w uczucie łączące Elianę i Logana. Przez pierwsze rozdziały zastanawiałam się, czy czasem nie czytam drugiego tomu dylogii lub kolejnej części serii, bo brakowało mi rozdziałów z przeszłości, gdy dwójka głównych bohaterów się w sobie zakochała. W całej książce jest tylko jeden fragment przenoszący nas w czasie ? przydałoby się więcej. Druga rzecz to postacie, które wyszły trochę papierowo. Logan jest jeszcze do przyjęcia ? chłopak z trudnym dzieciństwem, który wścieka się na cały świat i wiele sytuacji woli rozwiązać używając siły, lub trzaskając drzwiami niż rozmową (?chodząca czerwona flaga?). Jednak Eliana? Połowa rozdziałów jest poprowadzona z jej perspektywy, a i tak jedyne, czego się o niej dowiedziałam to to, że ma niebieskie oczy i idealne ciało, które wypracowała dzięki treningom samoobrony. Niestety, ale byłam zupełnie obojętna na wszystko, co ją spotykało. Niektóre jej zachowania wydały mi się absurdalne (scena z ruinami kościoła w tle). Poza tym kilka razy zmieniła zdanie na jakiś temat, jakby była chorągiewką na wietrze. Dalej ? wątki poboczne, które w większości zostałe wepchnięte do książki trochę na siłę, jak na przykład motyw boksu (Logan po paru miesiącach wraca do klubu i od razu dostaje od trenera propozycję wystąpienia na elitarnej gali). Nie wszystko zostało też rozwiązane, jak na przykład relacja Ivy i Jasona (z trudem odróżniałam go od Justina). Na koniec ? sposób przedstawienia innych dziewczyn. Jestem już zmęczona książkami, w których tylko główna bohaterka i jej najlepsza przyjaciółka są tymi ?dobrymi?. Wprowadzenie Molly jeszcze było dla mnie do przyjęcia, ale Annie? Byłam przeszczęśliwa, gdy przeprosiła ona Logana za wcześniejszy błąd. Niestety wszystko zostało zepsute przez scenę na imprezie, która w sumie i tak nie wniosła nic sensownego do fabuły, poza pokazaniem, jakie to inne dziewczyny, którym podoba się Logan, są złe i okrutne. Miałam jeszcze problem z trudniejszymi wątkami, które chyba miały dodać jedynie trochę dramatyzmu? Być może niepotrzebnie się czepiam, ale dla mnie było ich trochę zbyt wiele, jak na to, jak krótka jest ta książka.
Opinia bierze udział w konkursie