Daredevil zaistniał w wyobraźni czytelników już w 1964 roku, za sprawą Stana Lee i Billa Everetta.
Jak się dowiedziałem, chciano stworzyć postać, która miałaby jakąś znaczącą wadę-w tym przypadku-bohater jest niewidomy. Obawiano się reakcji osób z podobnym problemem, jednak ich opinie były więcej niż pozytywne. Murdock, który jest od dzieciństwa niewidomy pracuje jako adwokat, w najgorszej dzielnicy NY, zwanej Hell Kitchen, a nocami walczy z przestępczością w stroju diabła. Mimo utraty wzroku, nic nie wskazuje na to że jest w jakimś stopniu niepełnosprawny, bowiem jego zmysły są bardzo wyostrzone, a typowa biała laska, to także niezłe narzędzie do walki wręcz. Daredevil przede wszystkim planuje zemścić się na zabójcach swojego ojca-boksera. Z różnym skutkiem mu to wychodzi, w zależności kto akurat pisał scenariusz do jego przygód.
A sama postać zyskała na tyle popularności, że także film upomniał się o tego bohatera. Że o serialu nie wspomnę. Swoją drogą całkiem ciekawy ten serial, przynajmniej dla mnie.
Tym razem w moje ręce wpadł już piąty tom jego przygód i jak to ma miejsce w przypadku Daredevila nic co nam autor przedstawia nie jest takie oczywiste na jakie wygląda.
Wydawało się, że w życiu Matta Murdocka wreszcie wszystko się poukłada i będzie mógł się cieszyć spokojnymi chwilami z żoną. Nic bardziej mylnego. W Hell?s Kitchen na dobre rozhasali się przestępcy, a w dodatku Gladiator nieźle dokazuje, choć twierdzi, że nie jest niczemu winien. Czyżby ktoś nim kierował? Czy na jego dziwne zachowanie może mieć wpływ tajemniczy Mr Fear? Okazuje się, że strach nie zawsze musi mieć wielkie oczy, ale pozwala kontrolować poczynania nawet największych twardzieli. Gdy jednak również Milla zaczyna się dziwnie zachowywać, Daredevil wkurza się już na dobre. Możemy się dowiedzieć-tradycyjnie już-z ostatniej strony okładki. Zachęcam do lektury.
W tym tomie mamy możliwość zapoznania się z odwiecznymi, można by rzec przeciwnikami Murdocka. Jako że sam nie jestem aż takim fanem tej serii, przedstawienie tych nieprzyjaciół była dla mnie pewną nowością. Nie będę tu przedstawiał kto i kiedy pojawia się na kartach, wystarczy samemu sięgnąć po ten tom.
Co do samych plansz, są to niezwykle dynamicznie przedstawione sceny, nie tylko spektakularnych walk, ale i sceny pokazujące nam miasto, czy zwykłe życie naszego przyjaciela. Jak to zwykle bywa w moim przypadku większość tych komiksowych opowieści nie zbyt przypada mi do gustu. Jednak w tym przypadku bohater jest jednym z moich ulubionych postaci i z zainteresowaniem śledziłem jego walkę z przeciwnościami losu.
Komiks ten jednak, to nie tylko czysta akcja. Jest tu miejsce także na przedstawienie samego bohatera, który mimo tego że niewidomy, potrafi walczyć o swoje a jednocześnie pozostaje całkiem zwyczajnym człowiekiem. O ile przyjmiemy że wszyscy którzy stracili wzrok potrafią wyczuwać to samo co Murdock.