Wow. To chyba najlepsze podsumowanie tej książki. Książki, która zawiera w sobie ogromny, wręcz nie do opisania, ładunek emocji. Dzięki swobodnej, ale też bardzo skrupulatnej narracji Tru, która pozwala nam zajrzeć w najgłębsze zakamarki jej myśli i uczuć, ta historia wciąga nas w sam środek wydarzeń. Nie da się być biernym czytelnikiem tej opowieści, my przeżywamy ją wraz z bohaterami. Czujemy ich ból, strach, pożądanie, wątpliwości, rozczarowanie ale i ogromną miłość. Już dawno nie otrzymałam na kartkach tak nieodzownego, głębokiego i dającego się wyczuć w każdym słowie i geście, przyciągania bohaterów. Ale nie myślcie, że jest to słodka opowieść o wielkim powrocie dwójki przyjaciół i wybuchu uczuć. Nie. To wbrew pozorom trudna i skomplikowana opowieść o dwojgu ludzi, którzy nie potrafią odnaleźć się w tym, co czują, w tym co podpowiada im serce, ale też w tym, co sprawia, że tak ogromnie się boją, że aż to ich przytłacza. Kilkukrotnie musiałam odłożyć książkę, a raczej mi się to nie zdarza, ale tych emocji było zbyt wiele. Autorka tak genialnie przekazuje nam wszystkie uczucia, które targają bohaterami, że współodczuwamy je wraz z nimi i równie mocno przeżywamy całą opowieść. To naprawdę genialnie napisana historia.
Tru jest dziennikarką muzyczną, ogromną fanką muzyki- dzięki swojemu ojcu i po prostu zwyczajną dziewczyną. Ma chłopaka, którego bardzo kocha, fantastyczną przyjaciółkę, która jest też jej współlokatorką oraz świetną szefową, która jest jej bliska nie tylko na stopie zawodowej. Trudy jest profesjonalistką, aspiruje by zdziałać więcej w swoim fachu, ale też twardo stąpa po ziemi i wie, że prawdopodobnie większość jej życia będzie wyglądało tak, jak obecnie. Czy czuje się zawiedziona? Nie, ona cieszy się z tego co ma, docenia ludzi, którzy są jej bliscy. Jest pełna ciepła, energii i ma smykałkę do opowiadań- dlatego warto poznać jej opowieść ;-)
Jake to typowy bóg rocka. Alkohol, narkotyki, kobiety, pieniądze- nic nie jest mu obce. Patrząc na jego wizerunek z pierwszych stron gazet, a to, co zapamiętała o nim Tru- cóż, w niczym nie przypomina już jej przyjaciela z dzieciństwa. Z jednej strony, znając jego reputację oraz problemy, z którymi się mierzy, trudno mu w pełni zaufać. Z drugiej strony trudno przejść obojętnie wobec wszystkich jego gestów i słów. To człowiek, który ma dwa oblicza- pewnego siebie muzyka, który ma cały świat u swoich stóp i zagubionego młodego mężczyzny, który nie do końca radzi sobie ze swoim życiem. Czy tak niepoukładana postać będzie w stanie pokonać wszystkie swoje demony, sięgające bardzo młodego wieku i stanąć na wysokości zadania, by zawalczyć o swoje szczęście i prawdziwą miłość?
Bohaterowie zostali tak sprytnie ukształtowani, że zasługują na statuetkę mistrzów frustracji czytelnika. Naprawdę, nie zliczę ilości razy, gdy miałam ochotę nimi potrząsnąć, a nawet posunąć się do rękoczynów, by wbić im trochę rozumu do głowy. Patrząc jednak obiektywnie oboje po prostu bali się zaryzykować. Czy można ich za to winić? Ale czy miłość właśnie nie jest takimi ryzykiem, swoistym pójściem all-in gdy w puli jest praktycznie wszystko? Autorka naprawdę stworzyła tę historię od pierwszego do ostatniego rozdziału wręcz wybitnie. Świetnie oddała też realia codzienności osoby o statucie gwiazdy, gdy paparazzi i fani nie do końca postrzegają Cię jako osobę, a raczej jako obiekt do sfotografowania, przyjrzenia się mu. Na wyróżnienie zasługuje też postać Willa. Autorka nie ułożyła tego sztampowo, bowiem Willa można owszem, nie do końca lubić ale absolutnie należy go docenić. Bo to ideał mężczyzny i wzorca zachowań, jego miłość, dobroć, ciepło, ufność i troska były naprawdę niesamowite. Na chwilę uwagi zasługuje też Ben, ochroniarz, choć pojawia się epizodycznie, to jednak skoro wyglądem przypomina Stathama, należy mu się jego 5 minut ;-) Ale już zupełnie na poważnie, w tej książce poruszony został bardzo trudny temat stosowania narkotyków. I właściwie jest to jedyna rzecz, do której można by się było przyczepić, bo chciałabym aby ten wątek był jeszcze bardziej rozbudowany, dodałoby to kolejnych (tak, wiem, jestem zachłanna!) emocji. Jednak pomimo tego chylę czoła za samą wzmiankę i pokazanie jak szybko i bezmyślnie można się w nich zatracić. Tak czy inaczej, bardzo mocno polecam Wam tę historię. Naprawdę zasługuje na zauważenie i docenienie. Niełatwo jest stworzyć książkę, ale o niebo trudniej jest stworzyć książkę obszerną, ciekawą i pełną uczuć.
Opinia bierze udział w konkursie