Czasami najbardziej odjechane, zakręcone i odbiegające od rzeczywistości historie mówią najwięcej prawdy o nas samych. Spójrzmy choćby na "Gwiezdne Wojny" czy "Rick i Morty". Jest tam mnóstwo akcji, przygód, fantastycznych zwrotów akcji, a w gruncie rzeczy są to opowieści o rodzinie. Podobne odniesienie znajdziemy nie tylko w filmach, serialach czy książkach, ale również w komiksach i o jednym z nich chciałbym wam dzisiaj opowiedzieć.
Tytuł o którym mowa, to "Death Save". Jego autorem jest Rune Ryberg, duński rysownik komiksów oraz filmów animowanych, który ma na swoim koncie takie komiksy jak "Gigant", "Turbo Fang" czy "Witch Mountain" jednak dopiero teraz, za sprawą wydawnictwa Timof Comics, na polskim rynku ukazała się jedna z jego niezwykłych historii.
Jak podpowiada nam strona wydawnictwa, akcja komiksu toczy się w latach 90. XX w. Nie jest to powiedziane wprost, ale czytając możecie odnaleźć znaki o tym świadczące. Choćby fakt, że bohaterowie często wpadają do salonu gier i korzystają z tamtejszych rozrywek, głównie flipperów. Poza tym nigdzie nie widać smartfonów, internetu i całej tej nowoczesnej technologii.
Głównymi bohaterami jest dwójka najlepszych przyjaciół, Rick i Bass. Rozrabiają, kłócą się, pomagają sobie jak to przyjaciele. Na kartach komiksu znajduje się czternaście historii wyjętych z ich życia, a jest ono pełne zabawy, picia coli, okazjonalnego zażywania miękkich narkotyków oraz bezustannego pakowania się w tarapaty. Z początku może wydawać się, że to jeden z tych tytułów, które dają nam tylko sporo rozrywki i żartów, ale z czasem przekonujemy się, że autor miał do powiedzenia o wiele więcej, o czym najdobitniej świadczy zaskakujące zakończenie.
Osoby zamieszkujące przedstawiony tu świat przyjmują formę zwierząt. Nie jest to pomysł nowy, ani oryginalny (by wspomnieć choćby Kaczora Donalda i Myszkę Miki, czy "Zwierzogród"), ale bardzo dobrze się sprawdza. Ich wygląd często lepiej odzwierciedla bowiem ich charakter. Z wężami lepiej nie zadzierać, delfin to dobroduszny kolega, a królik zawsze jest gotów wyciągnąć pomocną dłoń.
Historie mogą wam wydawać się proste i bardzo zabawne, ale to nie wszystko co mają do zaoferowania. Pod płaszczykiem dobrej zabawy autor porusza ważne tematy takie jak dojrzewanie, miłość, przyjaźń, bunt, a przede wszystkim opowiada o naszych własnych wyborach. Najmocniejszym punktem są wspomniani już wcześniej bohaterowie, z którymi się utożsamiamy i do których perypetii chce się jak najszybciej powrócić. Każdy ma tutaj swoje zalety, ale to uwypuklenie ich wad powoduje, że czujemy się częścią tej przygody.
Warstwa wizualna jest bardzo specyficzna. Rune Ryberg nie stara się by bohaterowie oraz ich otoczenie wyglądali idealnie, bo po prostu tacy nie są. Sama okładka przypomina plakat filmu, który oferuje widzowi mnóstwo akcji i sporo dziwnych sytuacji. Zachwycające są wszystkie maszyny do pinballa, dziwaczne sceny snów oraz detale takie jak małe elektroniczne części do maszyn. Widać, że autor wie o czym pisze. O ile zatem same wizerunki mogą nie przypaść każdemu do gustu, o tyle gra kolorami jest tu niezwykła.
W zasadzie nie ma tu żadnej czerni czy szarości. Kolory świetnie odpowiadają emocjom postaci, którzy zresztą sami zmieniają czasem barwy, np. na odcienie czerwieni gdy są wściekli albo zieleni gdy są przestraszeni. Tej konfiguracji nie da się w każdym przypadku jednoznacznie zinterpretować, musicie się o tym przekonać na własnych oczach.
Polskie wydanie jest niesamowite! Komiks ma format A4 i miękką okładkę i wręcz woła czytelnika by położył go na swojej półce. Nie szczędzono wydatków na gruby papier oraz na te wszystkie piękne kolory. Za tłumaczenie odpowiada Maria Lengren i ze swojego zadania wywiązuje się świetnie. Nie ma tu bowiem owijania w bawełnę. Bywa, że bohaterowie bluźnią we wściekłości, innym razem robią to dla żartu i te wszystkie niuanse ich języka da się spokojnie odróżnić i przyswoić.
"Death save" to komiks stanowiący idealne połączenie pozycji rozrywkowej, która ma bawić, ale przede wszystkim zadać pewne bardzo ważne życiowe pytania jak, np. "co chcemy robić w życiu?". Doskonale w historii odnajdą się zarówno czytelnicy najmłodsi, nastolatkowie jak i wszyscy dorośli miłośnicy historii obrazkowych. Gorąco liczę na to, że Rune Ryberg pokusi się o kontynuację przygód Bassa i Rickyego.
#CzytanieToNieZbrodnia
Opinia bierze udział w konkursie