Delilah Green lubi swoje nowojorskie życie i marzy o wielkiej fotograficznej karierze. Nie chce wracać do rodzinnego miasteczka, z którym wiąże się kilka smutnych wspomnień, ale niestety musi to zrobić. Została zatrudniona do wykonania zdjęć z przygotowań i samego ślubu swojej przyrodniej siostry, więc przyjezdza do Bright Falls, skuszona zarobkiem.
Tam spotyka piękną Claire, przyjaciółkę siostry, z którą niby znają się z przeszłości, ale tak naprawdę okażą się teraz całkiem innymi osobami, niż kiedyś.
Claire wychowuje jedenastoletnią córkę, boryka się z głupimi pomysłami jej ojca, a także prowadzi ukochaną kiedyś przez Delilah księgarnię.
Nie od razu rozpoznaje kobietę, a kiedy już się to stanie, ich relacja wcale nie będzie prosta.
A może jednak będzie?
Przecież nic wielkiego nie może się stać, a trochę chwilowej zabawy jeszcze nikomu nie zaszkodziło... prawda?
"- Bez wątpienia mogłaś sobie kogoś znaleźć.
- Bez wątpienia mogłam.
Claire zacisnęła usta.
- Ale nie chciałam nikogo szukać. - Delilah pokręciła głową. - Bo wcześniej znalazłam ciebie."
Wow! Jest to chyba pierwsza queerowa powieść z dorosłymi bohaterkami jaką czytałam i jestem zachwycona!
Delilah to taka iconic królowa swojego życia - piękna, utalentowana, wytatuowana, odważna i idąca przez świat z przebojem. A może taka jest jej maska? Bo za nią kryje się też druga jej wersja - dziewczynka, która straciła matkę i ojca, która stała się ciężarem dla nowej rodziny i która nie miała w szkole znajomych, a jej własna siostra traktowała ją jak dziwoląga.
Niemniej jednak, Delilah stara się mieć wszystko gdzieś i dbać o rzeczy, na których jej zależy, choć nie zawsze jej to wychodzi.
Claire to przesłodka istota, świetna matka, urocza piękność i po prostu miły człowiek, który zasługuje na wszystko, co najlepsze. Czy tym wszystkim stanie się Delilah?
Wątek romantyczny jest tu oczywiście kluczowy i bardzo mi się podobał - zarówno chemia między bohaterkami, jak i ich wpływ na siebie nawzajem oraz takie jakieś wyjątkowe dopasowanie, mimo wielu różnic.
Obie te postacie polubiłam z osobna i obie spodobały mi się razem, na pewno kiedyś do nich wrócę.
Są tu jednak też dwa ważne wątki, ciekawie i chwilami wzruszająco opisane, a mianowicie ten o przyjaźni sięgającej dziedziństwa oraz o rodzinie bardzo nieidealnej, która nie poradziła sobie z pewnymi rzeczami.
Zwłaszcza relacja Delilah i jej siostry chwyciła mnie za serce, szczególnie wtedy, kiedy niezbyt dobrze się traktowały.
Astrid to też szalenie ciekawa postać- wielobarwna i niejednoznaczna, wzbudzająca gamę emocji, nie zawsze pozytywnych.
Tak to już w rodzinie bywa - najlepiej wychodzi się na zdjęciu, o czym Delilah doskonale wie.
A co się stanie ze zdjęciem jej i Claire? Czy coś chwilowego ma szansę na przetrwanie, zwłaszcza zważając na ich skomplikowaną przeszłość?
Przekonajcie się sami!
Mi się bardzo podobało, bywało zabawnie, bywało gorąco, bywało wzruszająco i słodko. Dodajcie do tego takie tematy jak small town romance, sisters best friend i wlw, a otrzymacie świetną i spójną lekturę, która umili Wam niejedną chwilę.
Nie muszę chyba dodawać, że to cudowna książka na Pride Month! Akcja również dzieje się w czerwcu, więc wszystko się zgadza. Zazwyczaj po lekturze jakiegoś fajnego romansu zyskuję kolejnego książkowego męża, ale nie tym razem. Teraz otrzymałam dwie książkowe żony!
Polecam! 8/10
Opinia bierze udział w konkursie