?Despite Your (im)perfections. Dotrzymaj złożonej mi obietnicy? to boleśnie piękna, wyjątkowa i wzruszająca historia, która rozdarła moje serce na miliony kawałeczków, których nie sposób z powrotem ze sobą połączyć. To była emocjonalna i nieznośnie niespokojna lektura, ale uwielbiałam każdą jej minutę. Piękna, przejmująca, intensywna i emocjonalna. Doskonale bada emocje, które przyciągają do siebie dwoje ludzi, oraz emocje, które nawet w najstraszniejszych okolicznościach trzymają ich razem, chociaż oni tego nie widzą. Ta powieść opisuje prawdziwą i ciężką stronę miłości, ale tym samym pokazuje, jak bardzo ta miłość może być wyjątkowa i pełna nadziei. Wcześniej myślałam, że nic nie przebije historii Josephine i Chase?a, ale to, co zrobiła ze mną opowieść o Alfim i Destiny w połączeniu ze wszystkimi bohaterami znanymi nam z poprzednich tomów nie da się opisać żadnymi słowami. Ta książka trafiła w najgłębsze zakamarki mojego serca i duszy zostawiając na nich rozcięcia, siniaki i krwawe odciski. Nawet nie potrafię tego opisać. Ta książka wyczerpała mnie psychicznie. Emocjonalnie mnie przeraziła. To było doświadczenie czytelnicze, którego nie potrafię oddać sprawiedliwie. Jestem tak poruszona, że zapiera mi dech w piersiach. Nigdy nie zapomnę tej historii.
?Dotrzymaj złożonej mi obietnicy? chwyciła moją duszę od samego początku trzymała ją do samego końca. Może nawet dłużej. Czułam każde słowo, na każdej stronie, w każdym rozdziale. Ta książka wydobyła ze mnie uczucia, o których nie wiedziałam, że mam głęboko w sobie. Nie zliczę ile razy chciałam rzucać tą książką po pokoju, krzyczeć i płakać z bezsilności. I na koniec zdałam sobie sprawę, że bez względu na to, jak poważne byłyby szkody emocjonalne, przeczytałabym ją ponownie. Przyznam się szczerze, że już dawno nie płakałam tak przy żadnej innej książce. A łzy pojawiły się nawet po jej zakończeniu, gdy po jakimś czasie słowa do mnie wracały. Już dawno nie czułam bólu tak, jak podczas czytania tej powieści. Dużo razy wcześniej miałam już zmiażdżone serce z powodu książek, ale nie w ten sposób. To potwierdza tylko fakt, że Marta Łabęcka potrafi wydobyć z czytelnika emocje, których nie spodziewał się, że poczuje.
Zawsze myślałam, że łzy są uwolnieniem uczuć, których dłużej już nie możemy w sobie tłumić. A ta książka wywołała we mnie lawinę uczuć. Historia przedstawiona w tej książce przypomniała mi chwile, które ukryty były w mojej świadomości. Myślałam, że już je wyparłam, ale ta książka sprawiła, że musiałam wydobyć z siebie stłumione uczucia. Pod tym względem ta książka jest potężna. Surowa i przejmująca historia miłości dwóch zagubionych serc. Od początku do końca rzeczywistość ich problemów dusi. Strona po stronie staje się trudniejsza, bardziej ziarnista, głębsza, aż jesteś tak pochłonięty, że nie możesz istnieć poza fabułą. Historia staje się dla ciebie wszystkim. Wszystkim tym, co widzisz, czym oddychasz i co czujesz. Dla mnie tak właśnie była. I zostanie ze mną na zawsze.
Opinia bierze udział w konkursie