Kolejny debiut literacki, który bardzo mocno mnie zaskoczył i to niesamowicie pozytywnie! Emocje, jakie towarzyszyły mi od pierwszych stron, aż do samego końca nie sposób opisać, by nie zdradzić fabuły i samego zakończenia książki. Lektury, którą ciężko odłożyć, chociażby na moment. Nie muszę więc szukać sensacji zagranicznych, by dobrze bawić się przy czytaniu. Tutaj powieści nie brakuje niczego, co mają te najlepsze zagraniczne. Wracam więc do mojego schematu recenzji i napiszę kilka słów o autorze.
Pan Szymon Zamożniak urodził się w Jastrzębiu-Zdroju, mieście na południu Polski, położonym przy granicy z Czechami. Jest inżynierem, prowadził firmę budowlaną, pracuje jako przedsiębiorca na wysokościach. Jest też fanem sportu, szczególnie siatkówki na najwyższym poziomie. A jak na najwyższym to reprezentacja Polski i Jastrzębski Węgiel! Sam uwielbia chodzić na siłownię. Fan muzyki heavymetalowej. Czy z takimi zainteresowaniami można napisać świetną powieść? Można! Do tego jednak potrzebował... żony, która namówiła go do przelania swoich pomysłów na papier. Obecnie mieszka w przepięknym państwie, jakim jest Islandia. Powieść napisał jeszcze w czasach, kiedy mieszkał w naszym kraju. W jednym z wywiadów przeczytałem, że pan Szymon wzoruje się na amerykańskim pisarzu Tomie Clancym.
Spójrzmy przed rozpoczęciem czytania na okładkę. Na niej mężczyzna obserwuje potężny wybuch. Ogień obejmuje ogromny teren, a człowiek odwrócony tyłem, patrzy na to jakby niewzruszony. U góry zaś widzimy tylko oczy. Należą one pewnie do kobiety, tak mi się wydaje. I jeszcze ważny napis:
W walce o wpływy nikt nie może być pewny, że najbliższy przyjaciel nie jest wrogiem.
Przejdźmy zatem do sedna, do meritum tego, o czym jest ta pasjonująca książka o tematyce sensacyjnej. Robert Jackiewicz jest podporucznikiem ABW. Ma za zadanie doprowadzić ważne śledztwo od początku do końca. Nie jest to proste. W Płocku dochodzi bowiem do potężnego wybuchu w miejscowej rafinerii. Wszystkie ślady, założenia i hipotezy wskazują na to, że atak nastąpił ze strony islamskich terrorystów. Jackiewiczowi jednak coś nie gra. Zbytnio nie wierzy w taką teorię, wietrząc spisek. Dochodzenie szybko doprowadza go do pewnego Gruzina, który jednak ginie w dniu wybuchu na terenie płockiej rafinerii. Zaczyna się walka z czasem, coraz więcej osób jest zamieszanych w to, co wydarzyło się na Mazowszu. I to nie byle kto, bo premier polskiego rządu, inni politycy, agenci, wojskowi, służby polskie i rosyjskie. Z każdym rozdziałem akcja nabiera tempa, choć i tak mam wrażenie, że zaczyna się tutaj, jak u Alfreda Hitchcocka. Coś ?pierdykło? mocno na początku, a następnie napięcie nadal rośnie.
To nie tylko znakomita sensacja, ale też powieść z wątkami politycznymi czy wojskowymi. Emocje są od początku do końca. I już można się cieszyć, że autor nie powiedział ostatniego słowa. Tak, tak! Będzie kontynuacja Destabilizacji. Z tego bardzo się cieszę.
Opinia bierze udział w konkursie