? ?Pamiętajcie, chłopcy, czym bliżej wiru, tym piana szybciej się kręci?.
?Yudhi Susilo ? jeden z najmłodszych hawierzy w astrogórniczym kombinacie Infernopolis ? przejmuje opiekę nad starszymi załogantami chwilę po tym, jak ich poprzedni sztygar zniknął w tajemniczych okolicznościach. Tajemnica przy tym to dużo powiedziane. Co najwyżej sekret Poliszynela, wiążący wszystkich górników nicią zbrodni, która zostanie lada moment nadszarpnięta przez nadchodzące wydarzenia.
?Problemy finansowe kopalni, urobek hefalitu mniejszy niż przypuszczano, do tego burmistrzyni oraz rządzący upominają się o spłaty długów, o kontakt z zaginionym sztygarem...
?Susilo dodatkowo mierzy się z zaniżonymi morale wśród pobratymców, którym nie podoba się fakt, iż zarządza nimi mniej doświadczony młodszy kolega.
?Warto tutaj podkreślić, że kombinat Infernopolis jest większym protagonistą powieści od reszty bohaterów; wokół placówki, od szybów po rubieże wulkanicznej planety, toczą się wszystkie wydarzenia fabularne. Przez to ?Diabeł...? przypomina trochę literacki sitcom: postacie kręcą się wokół jednego symbolicznego miejsca, a każdy kolejny rozdział to nowa historia w życiu górników, konsekwentnie zachowujących w pamięci wydarzenia poprzednich dni.
?I choć moje porównanie może się wydać idiotyczne, i przypominać opis typowej książki, to naprawdę warto wpierw zagłębić się w historię Susilo oraz jego kompanii, żeby dostrzec analogię.
? ?Prawo jest dla przestępców, by za jego pomocą dało się sprawiedliwie ocenić rozmaite przejawy ich świństw?.
?Historia Mikołaja Marii Manickiego cechuje się wyjątkową narracją, a główny wątek został przepleciony przyjemnymi wstawkami z życia codziennego hawierzy. Poruszane są ich bolączki dotyczące samotności i osamotnienia (a to istotna różnica w kontekście całej powieści!). Drażni ich brak kobiet w otoczeniu, brak perspektyw... brak chęci do życia poza kombinatem.
?Czytelnik szybko dostrzega fakt, iż mężczyznom wyjątkowo miło żyje się na końcu galaktyki w zdezelowanym oraz biednym zakładzie górniczym.
?Sam nurt historii przypomina kryminał, ale nie z perspektywy detektywa, lecz swoistego zbrodniarza. Nie jest to żadnym spojlerem, ponieważ wątek ten jest ewidentnie uwydatniony już na pierwszych stronach książki spod szyldu Wydawnictwa IX.
?Pokazanie wydarzeń przez pryzmat zakłopotanego Susito to świetna sprawa, a fabularny suspens i dziwaczny absurd sytuacyjny okazany na końcu powieści... można się złapać za głowę, w pozytywnym tego zwrotu znaczeniu. Co prawda co poniektórych wątków z łatwością można się domyślić, ale statystyczny czytelnik z pewnością zostanie zaskoczony pewnymi smaczkami.
? ?Mieszkam najbliżej? Raczej twoich wyrzutów sumienia?.
?Za minus mogę uznać narrację przybraną przez autora, o czym szerzej wspomnę za zdanie lub dwa.
?Rozmawiając z zawodowymi korektorami tekstów oraz z amatorskimi pisarzami i literatami, dostrzegam fakt, że przesadność w metaforach, w porównaniach homeryckich oraz w poetyckich frazesach potrafi wzbudzić u czytelnika znużenie tekstem, a w najgorszym wypadku, potencjalny pochłaniacz powieści rzuci nią w kąt.
?Manicki ma nader wyjątkową manierę i styl jeśli chodzi o prowadzenie opisów otoczenia, fabuły czy też rozpisywanie dialogów postaci. Niemalże co chwilę następuje przerost formy nad treścią, a część catchy odzywek protagonistów przypomina sentencje ze słynnych memów (np. - Kawa czy herbata? - Kawa. - Nie zgadł pan, to herbata). I nie, żebym miał z tym problem! Sam uwielbiam nawiązania do popularnej kultury, ale w pewnym momencie było tego za dużo. Jakby autor próbował wszystkie fajne maksymy z kajecika przerzucić na całą książkę. A ta jest za krótka, żeby rozlokować to wszystko w zdroworozsądkowy sposób.
?Choć nie skąpię głównym bohaterom inteligencji i mądrości, to mam wrażenie, że przez nadmierne filozofowanie Mikołaja Marii, górnicy minęli się z powołaniem ? powinni pójść na studia humanistyczne, a nie robić patenty zawodowe czy kursy obsługi maszyn gąsienicowych. Częściej od zwyczajowych, naturalnych i codziennych wymian zdań między protagonistami, spotykamy się z pojedynkiem romantyków godnych dramatów angielskich (albo depresyjnej poezji Goethego).
?Na początku było to przyjemne, później trochę odechciewa czytania się przemądrzałych pyskówek między górnikami.
?W pełni oddaję szacunek za nomenklaturę zawodową, techniczną i związaną stricte z dziedziną (około)górniczą. Sam jestem po intensywnej nauce w kierunku technika mechatronika, więc nader bliskie mi jest odczytywanie norm czy wzorów patentów, jakie zawarto w tekście. Nawet jeśli mogą się nie zgadzać ze współczesnymi wzorcami (ciężko o to, skoro fabuła rozgrywa się w dalekiej przyszłości) albo być okrojone do minimum, to wzbudza to poczucie zaangażowania w struktury kombinatu.
?Dla osób będących totalnymi laikami ? nie bójcie się.
?Opisy pracy czy dokumentacji są na tyle przejrzyste, iż nikt nie powinien wypaść z literackiego rezonu. No, może dialog dotyczących wykonywania następnych tuneli był nadto pogmatwany, ale to ledwie łyżka dziegciu w morzu słodkości.
? ?Ludzie czytają dlatego, że chcą dostrzec w bohaterach zmiany i pragną sami się do zmian odważyć?.
? ?Diabeł...? Mikołaja Marii to wyjątkowo interesująca pozycja jeśli chodzi o Hard science fiction.
?Jako powieść, zawiera wszystkie najważniejsze aspekty, jakie powinien zawierać tekst kładący nacisk na naukę w fantastyce SF: liczne nawiązania do technologii, niemałe podparcie świata i fabuły książki na przyszłościowych koncepcjach i dziedzinach (głównie związanych z metalografią / stalografią, płynnie komponujących się z astrogórnictwem).
?Jako z kolei zwyczajne czytadło, obierając przy tym fabułę z uniwersyteckiego bełkotu, jest to naprawdę smakowita gratka dla koneserów szeroko pojętej fantastyki czy grozy.
??Diabeł już tu nie mieszka? zasługuje na solidną siódemkę (na dziesięć) z niemałymi porywami do ósemki.
?Cytaty pochodzą z ww. książki Mikołaja Marii Manickiego.