"Diablak" to intrygujący kryminalno-fantastyczny debiut Grzegorza Mirosława, z dodatkiem słowiańskich wierzeń. Trochę obawiałam się takiego połączenia, głównie elementów mitologii słowiańskiej w tej powieści, ale niepotrzebnie, bo zostały genialnie wplecione w fabułę, a nawet stały się filarem, na którym opiera się cała intryga.
Razem z bohaterami wkraczamy z impetem (bo akcja rozpoczyna się od razu mocnym akcentem, bez zbędnych wstępów i gadania) w mroczny i pełen napięcia świat, osadzony w urokliwych, a jednocześnie tajemniczych rejonach Beskidu Żywieckiego. Cała, jak się później okazuje szeroko zakrojona intryga, rozpoczyna się od zaginięcia Zuzanny Szczerbskiej, młodej miłośniczki górskich wędrówek, która przepadła bez śladu podczas wyprawy na Babiej Górze. Jej przyjaciółka Kaśka, zaniepokojona brakiem kontaktu, niezwłocznie prosi o pomoc wuja zaginionej - Talara, byłego wojskowego, który mimo własnych traum z przeszłości, natychmiast rozpoczyna poszukiwania chrześnicy.
Na pierwszy rzut oka fabuła może wydawać się typową historią kryminalną, jednak autor wzbogacił ją o wspomniane już nieoczywiste elementy mitologii słowiańskiej i pewne fantastyczne aspekty, co nadaje powieści unikalny charakter. W miarę jak Malejko, komisarz oddelegowany do rozwiązania sprawy tajemniczych morderstw, odkrywa kolejne tropy, okazuje się, że te pozornie przypadkowe zgony młodych kobiet są w rzeczywistości częścią starożytnego rytuału ku czci słowiańskiego bóstwa Welesa. Zaginiona Zuza może być kluczem do rozwiązania tej zagadki, a czas staje się kluczowym czynnikiem w dojściu do prawdy, ponieważ w nadchodzącą noc Kupały ma odbyć się ostateczny rytuał w starożytnej świątyni ukrytej w sercu Diablaka.
Autor z dużym zaangażowaniem kreuje świat przedstawiony, wykorzystując malownicze, a jednocześnie surowe krajobrazy Beskidu Żywieckiego. Opisy przyrody, górskie szlaki, czy tajemnicze miejsca, które możemy znać z własnych górskich wycieczek, nadają powieści autentyczności. Autor umiejętnie łączy wątki kryminalne z mistycznymi, budując atmosferę niepokoju i tajemnicy, która towarzyszy nam przez całą lekturę. Wykorzystanie mitologii słowiańskiej, jak już wspomniałam, nie jest jedynie tłem dla wydarzeń, ale integralnym elementem fabuły, który wpływa na motywy działań bohaterów i rozwój intrygi. Nie jest to klasyczny kryminał, chociaż jeśli chodzi o kryminalną odsłonę powieści bardzo dużo się dzieje, a akcja gna jak oszalała. Czytelnikom, którzy nie przepadają za fantastyką, niektóre rozwiązania mogą wydawać się irracjonalne, niedorzeczne, sprzeczne z postrzeganiem rozumnego umysłu. Nie będę tu pisać, o które aspekty mi chodzi, bo to byłby spoiler, ale w istocie tak jest, że niektóre sprawy zostają rozwiązane za pomocą cudu/boskiej opatrzności czy innego zbiegu okoliczności, a inne są żywcem wyjęte z powieści fantastycznych. Ja takie połączenia lubię, a szczególnie spodobało mi się wplecenie do kryminału słowiańskich wierzeń. Bardzo to odświeżyło tę historię i sprawiło, że ta powieść to coś innego, coś, czego jeszcze na polskim rynku nie było.
Bohaterowie opowieści są różnorodni i wyraziści, co dodatkowo uatrakcyjnia lekturę. Zmagający się z własnymi demonami przeszłości Talar to postać pełna sprzeczności i jednocześnie niezwykle interesujący przewodnik po mrocznych zakamarkach Beskidu. Zbliżający się do emerytury, schorowany komisarz Malejko jest zdeterminowany, by rozwikłać zagadkę, nawet jeśli oznacza to stawienie czoła własnym lękom, a tych mu nie brakuje. W tle pojawiają się również inne barwne postaci, takie jak student informatyki, który swoją wiedzą techniczną wspiera śledztwo, tajemnicza agentka służb specjalnych, miejscowa artystka czy przyjaciółka zaginionej Zuzy, która również aktywnie angażuje się w śledztwo. Wszyscy bohaterowie są w powieści jacyś, obdarzeni całym zestawem cech, interesujący. Samo śledztwo jest skomplikowane. Nie sposób domyślić się przed czasem, kto pociąga za wszystkie sznurki, zwodzi bohaterów i przy okazji czytelnika i mrozi wszystkim krew w żyłach swoimi poczynaniami.
Szybkie tempo akcji, nieoczekiwane fabularne zwroty oraz nieszablonowe połączenie kryminału z mitologią słowiańską sprawiają, że powieść bardzo wciąga i trzyma w napięciu od pierwszych do ostatnich stron. Choć niektóre wątki mogą wydawać się nieco przesadzone, a inne potraktowane po łebkach, autor rekompensuje to genialną, duszną atmosferą, ciekawymi postaciami i zdarzeniami, które sprawiają, że lektura jest wciągająca i satysfakcjonująca. Jak napisałam we wstępie, jest to debiut, dlatego liczyłam się z tym, że jakieś błędy mogą się w powieści pojawić. Jednak jak na debiut i tak jest dużo lepiej niż mogłabym sobie życzyć. Przede wszystkim jest oryginalnie i świeżo. Jeśli więc szukacie nietuzinkowej lektury, która zapewni Wam solidną dawkę emocji i genialnej rozrywki sprawdźcie "Diablaka". To powieść zdecydowanie warta uwagi. Osobiście jestem zachwycona i polecam.
Opinia bierze udział w konkursie