Pierwszą informacją na którą zwróciłam uwagę podczas sięgania po tę pozycję wyjątkowo nie był blurb, a informacja o autorze umieszczona na obwolucie. Nazwisko pana Andrzeja Marka Grabowskiego przede wszystkim skojarzyło mi się z Budzikiem, którego kilkanaście lat temu miałam przyjemność oglądać. W tamtym czasie byłam zachwycona programem przeznaczonym dla mnie - przedszkolaka. Dziś, jako młoda dorosła osoba dostaję Dlaczego mnie zabiłaś? i zastanawiam się czy ponownie twórczość autora mile mnie zaskoczy.
Życie Marceli nie jest usłane różami... Mąż kobiety ma młodziutką kochankę, a do tego praca wysysa z niej energię. Ma dość przekrętów swojego szefa. Jej myśli zaprząta tak wiele przyziemnych spraw, że nie do końca zwraca uwagę na to, co dzieje się dookoła. Nie zdaje sobie sprawy, że w ułamku sekund jej dotychczasowe problemy znikną i to na amen.
Uwięziona pomiędzy światem śmiertelnych, a Tam, błąka się w oczekiwaniu na rozwiązanie sprawy jej morderstwa. Nie ma zamiaru jednak bezczynnie czekać - co to to nie!
Ostatnimi czasy przekonałam się do kryminałów, jednak nie zawsze budzą mój entuzjazm. Tym razem chętnie zabrałam się za to dość grube tomiszcze. Może to przez dłuższą przerwę od kryminałów, a może przez wydawnictwo Szelest, które do tej pory nie rozczarowało mnie żadną pozycją?
Jednym z największych plusów powieści są postacie. Jest ich ogrom, co zwykle źle wróży ze względu na wykonanie. Tutaj każda z nich ma swoje życie, co może wydawać się oczywiste, jednak jest masa książek w których liczą się tylko główni bohaterowie, a cała reszta to tło, które wygląda jakby żyło tylko dla historii protagonistów. Tutaj jest inaczej. Przez tytuł przewijają się dziesiątki imion i nazwisk, a jednak każdy zlepek liter ma własną opowieść. Nikt nie zostaje pominięty. Lawirowanie autora postaciami sprawia, że każda z nich wydaje się autentyczna. Podobnie jest z dialogami.
Ciekawie zostaje rozwiązana sprawa naszej dobrej duszyczki Marceli, która egzystuje w dwóch światach dzięki czemu dostajemy informacje nie tylko od żywych, ale też umarłych.
Mimo że historia skupia się na poszukiwaniu mordercy Marceli Mąckiej, na naszej drodze pojawia się wiele nowych wątków, które ze względu na późniejszy rozwój akcji mogą mieć, lub też nie mieć większego znaczenia. Poznawanie perspektyw i historii tak różnych postaci wprowadza tylko większe zamieszanie na naszej drodze do odkrycia sprawcy. Czy ktoś czyta kryminały bez prowadzenia w głowie własnego śledztwa i wykreślania podejrzanych? Osobiście tak nie potrafię i wierzę, że jest wielu małych Sherlocków Holmesów, których natłok informacji nie przytłacza, a raczej nakręca na zgłębianie fabuły. Mam wrażenie, że im bliżej było końca, tym szybciej przewracałam strony. Autor świetnie buduje napięcie i wyprowadza czytelnika w pole.
Chciałabym móc dowiedzieć się dalszych losów duszyczek, które nieszczęśliwie błąkają się wśród żywiątek, jednak autor pozostawił tę kwestię bez odpowiedzi. Samo zakończenie również w pełni mnie nie satysfakcjonuje. W swojej głowie spodziewałam się innego scenariusza...
Rekompensuje to wpleciony humor, gry słowne i zaserwowany emocjonalny rollercoaster. Nie brakuje tu smutnych historii, ale też żartów, które wprowadzają balans między poważniejszymi elementami, a luźniejszymi chwilami wśród naszych bohaterów.
Podczas czytania bawiłam się świetnie i z ręką na sercu mogę w pełni pozycję polecić!
Opinia bierze udział w konkursie