- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.słaby. Prędkość nadal mam zaskakująco dobrą, ponieważ ,,Joshua" niesie ponad 145 m2 żagli. Oprócz bonneta genuy postawiłem dwa sztormowe foki, jeden o powierzchni 5 m2 pod bomem grota i kolejny o powierzchni 7 m2 jako drugi sztaksel. Morze jest spokojne, nie ma rozkołysu. Cała ta moja konstrukcja cudownie wykonuje swoją pracę, wychwytując nawet najdelikatniejsze podmuchy. O zachodzie słońca kontempluję widok swojego jachtu, który z prędkością 7 węzłów sunie po gładkim morzu. Ależ harmonia! Minęły już dwa tygodnie od wyjścia z Plymouth, a średnia dobowa wynosi 143 mile. Latające ryby, wystraszone przez polujące na nie dorady, fruwają gromadnie przed dziobem jachtu. Doldrumy są już względnie blisko. To strefa ciszy i zmiennych wiatrów z deszczowymi szkwałami będącymi efektem spotkania się dwóch pasatów wiejących w okolicy równika. Na szerokości Wysp Zielonego Przylądka pas ciszy rozciąga się mniej więcej pomiędzy 15 a 5 stopniem szerokości północnej, czyli na przestrzeni około 600 mil. Dla dawnych żaglowców wejście w pas równikowej ciszy oznaczało długi czas męczącego manewrowania ciężkimi rejowymi żaglami w wilgotnym upale pod ołowianym niebem, by z każdą najmniejszą zmianą nielicznych podmuchów wiatru obierać korzystny hals. Dla żeglujących małymi jachtami doldrumy są po prostu nieco uciążliwym, irytującym etapem rejsu, lecz nic ponadto, bo halsowanie nie stanowi problemu i na ogół dość szybko przechodzi się przez tę strefę. Mimo to wejście w pas ciszy nigdy nie wprawia żeglarza w dobry humor. Rozważam, którędy popłyną moi przyjaciele. Sam jeszcze nie wiem, czy za Wyspami Zielonego Przylądka pójdę w prawo, czy w lewo. ,,Joshua" wlecze się od kilku dni, które wydają się być tygodniami. Kiedy wiatr całkiem siada, trzeba wszystko wybrać na sztywno i zrzucić ,,genuę-bonneta" o powierzchni 60 m2, ponieważ żagiel mógłby się zniszczyć, trzepiąc bezładnie na martwej fali o sztag foka. Za każdym razem gdy wraca wiatr, na ogół zmienny, muszę stawiać genuę i trymować żagle z dokładnością co do centymetra, by wykorzystać nawet najlżejsze podmuchy - i za wszelką cenę podążać na południe. Odżywiam się kiepsko i tracę wigor. Odpuściłem kilka okazji, żeby szybciej zejść na południe, bo miałem już dość moknięcia na deszczu. Nie czułem się dobrze, ponieważ od kilku dni nie jadłem porządnie. Ten deszcz do niczego mi nie jest teraz potrzebny. W tak długim rejsie każda kropla świeżej wody to dar spływający z niebios, ale opuściłem Plymouth z zapasem, który wystarczy mi do Nowej Zelandii, i będę miał jeszcze co najmniej dziesięć okazji, żeby uzupełnić zbiornik przed Tasmanią. Mimo to pozyskałem od wczoraj do dzisiaj 50 litrów, które zebrałem do wiadra specjalnie w tym celu podwieszonego pod bomem grota. Zrobiłem to tylko dla zasady, jakbym nie chciał opuszczać tego zafajdanego kawałka świata z zupełnie pustymi rękoma. Czuję się spustoszony duchowo, zupełnie jak to morze bez słońca, bez ryb i ptaków, nieżywe, mimo wrednej martwej fali, która rzuca jachtem i znęca się nad żaglami, żeby dokończyć dzieła zniszczenia mojej psychiki. Muszę wziąć się w garść, nie mogę się poddać. Muszę zmieniać ustawienie żagli dwadzieścia razy na godzinę. Muszę zapomnieć o bonnecie pięknie rozdartym wczoraj przez szkwał. Byle tylko za wszelką cenę wyrwać się z doldrumów, zanim to wszystko obrzydnie mi do cna. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki Przypisy [1] Stalowy, 9-metrowy kuter gaflowy ,,Captain Browne" Lo?cka Fougerona, czyli dawny ,,Hierro" małżonków Van de Wiele. ,,Victress" Nigela Tetleya - zbudowany ze sklejki trimaran o długości około 12 metrów. ,,Galway Blazer II" Billa Kinga - około 13-metrowy drewniany szkuner, zbudowany ze sklejki formowanej na zimno i z takielunkiem podobnym do stosowanego na chińskich dżonkach, wolnostojącymi, pozbawionymi want masztami, charakteryzujący się znacznym wypukłym wzniosem pokładu. Chętnych na udział w tej przygodzie zebrało się w sumie dziewięciu. Osobiście znałem tylko Billa, Nigela i Lo?cka, z którymi spotkałem się w Plymouth. Kilku żeglarzy wyruszyło wcześniej niż my, inni później - każdy z nas sam decydował o terminie startu. Spośród dziewięciu, którzy wystartowali, tylko Robin Knox-Johnston przyprowadził swój jacht z powrotem do Anglii po opłynięciu trzech przylądków. Nigel miał za sobą trzy przylądki i był już na Atlantyku, blisko mety, gdy jego kecz ,,Victress" rozpadł się. Dowiedziałem się o tym kilka dni po przypłynięciu ,,Joshuą" na Tahiti. Crowhurst zginął na morzu. Wszyscy pozostali zostali zmuszeni do wycofania się z regat z powodu poważnych awarii, przewrócenia ich jachtów przez potężne fale etc. Lo?ck najpierw przepłynął z Belgii do Casablanki, a stamtąd do Plymouth, żeby wystartować.
książka
Wydawnictwo Nautica |
Oprawa miękka |
Liczba stron 360 |
Produkt wprowadzony do obrotu na terenie UE przed 13.12.2024
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Kategoria: | Literatura faktu, publicystyka |
Wydawnictwo: | Nautica |
Wydawnictwo - adres: | katarzyna.kolanowska@wydawnictwonautica.pl , http://www.wydawnictwonautica.pl , PL |
Oprawa: | miękka |
Okładka: | miękka |
Wymiary: | 145x205 |
Liczba stron: | 360 |
ISBN: | 9788395753879 |
Wprowadzono: | 18.09.2020 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.