"Zawsze wybielamy tych, których kochamy, walczymy, żeby nie widzieć ich ciemnej strony. Czasem jej nie dostrzegamy, bo oni przed nami ukrywają, że nie jest idealnie".
To była dobra rodzina, więc skąd w niej tyle zła? Nikt nie ośmieliłby się powiedzieć złego słowa o rodzinie Betlejów. Rodzice Ewa i Jerzy i ich dzieci ? najstarszy Piotr i nieco młodsze siostry Ola i Berenika uchodzili za idealną rodzinę. Do czasu aż pewnego dnia Ola nie wraca do domu a bliskimi targa coraz większy niepokój. Wszyscy mówią ? wróci, na pewno nic się nie stało. Na pewno. Ale Ola już nigdy nie wróciła do domu a Berenika i jej chłopak zostają oskarżeni o jej zamordowanie.
"Kto mógł wejść w tę rodzinę i uznać, że siostra zamordowała siostrę? Dom przy Dworcowej pięć był najlepszym, w jakim kiedykolwiek miała okazję się znaleźć".
Siostrobójczyni.
To słowo brzmi nad wyraz absurdalnie w kontekście rodziny Betlejów. Szok, niedowierzanie, lawina łez, walka o uniewinnienie córki od zarzutów i znalezienie prawdziwego winnego. I przede wszystkim wyparcie ? przecież Berenika kochała Olę i krzywdy by jej nie zrobiła. Siostry, chociaż różne od siebie, były bardzo ze sobą zżyte. Dzieliły się sekretami, potrafiły czytać sobie w myślach, zawsze mogły na siebie liczyć. Gdzie tu miejsce na zawiść, na złe emocje, na chęć pozbawienia Oli życia? Czego w ich relacji nie było widać gołym okiem?
Choć Oli Betlej już nie ma, to trzęsienie ziemi w rodzinie i wśród znajomych trwa. Pojawiają się nieoczekiwane wiadomości, wspomnienia, sekrety, które naruszają wizerunek dobrej rodziny. Rysa goni rysę, pęknięcia coraz bardziej kruszą rodzinny monolit. Pytań w tej historii jest coraz więcej a odpowiedzi nie przekonują, nie dają żadnej pewności, co tak naprawdę się wydarzyło. Wciąż tak łatwo osądzać, roztrząsać, doszukiwać się wcześniejszych symptomów, że w siostrzanej relacji jednak zgrzytało. Tylko, czy aż tak bardzo, by zabić lub pomóc w zabójstwie? Zarówno rodzinę, jak i znajomych ta historia przerasta. Pojawia się bezradność, wyrzuty sumienia, że można było temu zapobiec.
"Ludzie byli jej ciekawi. Jak to jest, gdy się przeżyje taką tragedię. Zmienia się twarz? Głos? Mówi się jeszcze normalnie? Oddycha? Spodziewali się, że zobaczą ją wyjącą, leżącą krzyżem w kościele".
Katarzyna Troszczyńska pisząc "Dobrą rodzinę" opierała się na prawdziwej historii i spędziła wiele godzin nad aktami sądowymi. Opowiada historię rodziny Betlejów z wielu perspektyw, przeplatając chłód reporterski z lawinami emocji najbliższych. Pokazuje, jak różne mogą być reakcje na śmierć córki i oskarżenie o morderstwo drugiej córki. To tak jakby stracić dwie córki, ale nadzieja, że jedną można jeszcze uratować, wciąż się tli. A matka będzie zawsze walczyć o swoje dzieci. Dziennikarze węszą temat na pierwszą stronę, policja i psychologowie dążą do rekonstrukcji wydarzeń a rodzina usiłuje się nie rozsypać. To wszystko składa się na historię wstrząsającą, historię, która nie miała prawa się zdarzyć. A jednak się wydarzyła ze wszystkimi możliwymi konsekwencjami.
Autorka w taki sposób poprowadziła tę opowieść, by nie zdradzać od razu zakończenia. Miesza teraźniejszość z przeszłością, by czytelnik przeszedł całą drogę. Drogę bliskich i drogę policji do prawdy, która zmienia wszystko?
Opinia bierze udział w konkursie