Lektura powieści Roberta Louisa Stevensona musiała czekać na swoją kolej dłuższy czas, co przyznaję ze smutkiem i pewnym wstydem. W końcu przyszła jednak pora i na tę pozycję. Czy jedna z powieści, która funkcjonuje jako klasyka literatury, rzeczywiście jest tak dobra i godna polecenia? O tym w recenzji poniżej.
Lekarz Henryk Jekyll jest szanowanym mieszkańcem Londynu, jednak jego współlokator wzbudza wyjątkowy strach. Kim jest Edward Hyde i co wspólnego ma z doktorem Jekyllem? Co tak naprawdę skrywają drzwi ponurego domostwa? Czy Hyde może mieć negatywny wpływ na życie Jekylla?
Zaczynając lekturę tej książki, nie chciałam nastawiać się na nic konkretnego. Miałam ochotę podejść do tej pozycji z czystą głową, by wyrobić sobie o niej własne zdanie, nie sugerując się słowami i opiniami innych. Już sam początek okazał się dość... interesujący i dał mi w pewien sposób nadzieję na to, jak potoczy się dalsza lektura.
Głównym bohaterem powieści jest doktor Jekyll, o którym sama nie wiem do końca, co sądzić. Z jednej strony sprawiał wrażenie dość interesującego bohatera, którego nawet da się polubić, aczkolwiek gdzieś tam, podświadomie, wyczuwałam z jego strony taką nutkę niepewności i... fałszu? Nie zrozumcie mnie źle, po prostu nie wiedziałam sama, jak mam go traktować i postrzegać. Mimo tego uważam, że jest to postać wykreowana w sposób ciekawy i zdecydowanie zachęcający do zadawania wielu pytań.
Pan Hyde to z kolei postać mroczna, której już sama obecność wywoływała we mnie coś na kształt niepokoju. Może nie odczuwałam jakiegoś większego lęku, ale zdecydowanie nie było mi komfortowo czytać o jego kolejnych poczynaniach. Dodając do tego wszystkiego ilustracje, jakie można znaleźć w tym właśnie wydaniu ? otrzymałam solidną porcję niepokoju, ale i poczułam coś na kształt fascynacji. Jednak czy mrok rzeczywiście może być aż tak pochłaniający?
Robert Louis Stevenson ma całkiem dobre pióro, które sprawiło, że przez tę książkę przebrnęłam bez większych problemów. Oczywiście, jest to zasługa również tłumacza, czyli Tadeusza Jana Dehnela, który swoim przekładem sprawił, że historia tych dwóch tak skrajnych mogłoby się wydawać postaci, okazała się tak ciekawa i na swój naprawdę specyficzny sposób przyjemna.
Moją uwagę zwróciły tutaj przede wszystkim postaci, które ukazały mi się poniekąd jak dwa przeciwieństwa, a jednak mające ze sobą o wiele więcej wspólnego, niż to widać na pierwszy rzut oka. Zakończenie powieści okazało się zaskakujące, ale zdecydowanie wyjaśniające wiele kwestii, które zrodziły się w mojej głowie podczas przewracania kolejnych stron.
Doktor Jekyll i pan Hyde to taka pozycja, która nie wszystkim przypadnie do gustu. Sama mam poniekąd problem z określeniem tego, czy jest to książka dobra i godna polecenia, czy też na tyle dziwna i niepokojąca, że radziłabym jej unikać. Cytując klasyka, są we mnie dwa wilki. Jednocześnie jest to taka pozycja, którą uważam, że warto mimo wszystko poznać i wyrobić sobie własne zdanie na jej temat. Ja z pewnością będę do niej wracać w przyszłości, by zrozumieć ją lepiej, a być może odkryć w niej to, czego nie odnalazłam przy okazji tej pierwszej lektury.
Opinia bierze udział w konkursie