- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.pracę za rytuał. 10. Od tego czasu jeszcze bardziej pokochałem Amalię. Jej fotografia na półeczce była taka samotna i osierocona, że bolało mnie serce, ilekroć obok niej przechodziłem. Wieczorem często musiałem iść do salonu, przechodząc przez cztery puste pokoje, żeby ze stojącego na fortepianie, nakrywanego opalowym szkłem pojemnika przynieść ojcu cygaro. Był to dla mnie trening leczenia się z fantazji. Pomiędzy czającymi się na mnie meblami szedłem, powstrzymując się od płaczu, i gryzłem się w język, żeby nie krzyknąć. W końcu docierałem do fortepianu. Sięgałem do pojemnika z cygarami, jakbym wkładał rękę do gniazda skorpionów. 11. Ale czasami bohatersko się zatrzymywałem. Zbierałem się w sobie, a strach przed ciemnością i ciszą przesuwał mi się z rozkosznym mrowieniem wzdłuż kręgosłupa. Oddawałem się dziecięcym marzeniom. Szukałem wzrokiem na półce zdjęcia Amalii. A ona lśniła w ciemnym pokoju słabym światłem, długorzęsa, w sukni balowej, z wachlarzem z kości słoniowej w dłoni, spała głębokim snem fotografii. Ledwie dosłyszalnie szeptałem do niej: - Kochana. A potem stawałem na palcach i mówiłem: - Amalio. 1913 SIOSTRY Gyula siedział we wnęce okiennej i robił na drutach. Pokój, do którego wszedłem, był mroczny. Światło słoneczne przedzierało się przez szpary opuszczonych rolet. - Robisz na drutach? - spytałem zdumiony. Opalony na jasny brąz przez letnie słońce, ubrany w sportową koszulkę mały atleta odrzucił robótkę, spuścił oczy i zakasłał. - chciałem tylko dokończyć - zająknął się - co zaczęła czy Jolá Po dziś dzień wspominam ten dom, w którym było wiele dziewcząt, w każdym pokoju co najmniej trzy, cztery. Ile ich było konkretnie, nigdy się nie dowiedziałem. Któregoś razu, kiedy byłem do nich zaproszony na obiad i nakryto w trzech pokojach w amfiladzie, przy stole siedziały trzydzieści cztery dziewczęta, ale mówiono, że były wśród nich również siostry cioteczne Gyuli i koleżanki jego sióstr. Przy innej okazji doliczyłem się piętnastu dziewcząt, ale wtedy kilka było podobno w mieście. Przez to wciąż nie mogłem się ich doliczyć. W każdym razie ten osobliwy i gwarny dom zawsze robił na mnie dziwne wrażenie, podobnie jak cyrk czy menażeria. W domu zamieszkanym przez dziewczęta zawsze jest coś komicznego czy nieczystego. Na ogół późno wstają. Godzinami wylegują się w łóżkach, potem odbywają długą toaletę, czeszą się, pozostawiając na grzebieniach z kości słoniowej kłębki jasnych i ciemnych włosów. Wielokrotnie widziałem takie poranne zabiegi. Żal mi było przyjaciela. Pamiętam też, że nie miałem odwagi niczego się tam napić. Szklanka z wodą, z której kiedyś piłem przy obiedzie, pachniała mdłymi, słodkawymi perfumami. Od tej pory bałem się tego domu. Niechętnie tam chodziłem. Tamtego upalnego dnia sierpniowego dom przedstawiał szczególnie smutny widok. Poduszki rozrzucone na podłodze, suknie i szpilki do włosów, karbówki, wszystko w piekielnym nieładzie. Dwuskrzydłowe drzwi otwarły się, ukazała się w nich rozczochrana dziewczęca głowa, jedna z sióstr w peniuarze spojrzała na nas sennie, pisnęła i zatrzasnęła drzwi. - Chodź na dwór - powiedziałem do przyjaciela - pójdziemy na łąkę czy do lasku miejskiego. Idźmy stąd. Gyula smętnie pokręcił głową. - Na razie nie mogę. Zrozumiałem, że koledzy z klasy mieli rację. Z tym chłopcem nie sposób się przyjaźnić. Ja też patrzyłem na niego z litością, wręcz pogardą małego mężczyzny. Zrozumiałem, dlaczego nikt go nie lubi. Ilekroć zjawiał się wśród nas, droczyliśmy się z nim, rzucając imiona sióstr: - Olga. - Piroska. - Erzsi. - Ilonka. - Jolán. - Lujza. W takich chwilach Gyula robił się czerwony jak papryka. Łykał ślinę, mrugał nerwowo, marszczył brwi. Ale racja była po jego stronie. Przecież nic nie mógł poradzić na to, że ma tyle sióstr. Było to komiczne, nieodparcie komiczne. - Ty - pyta na przykład któryś z kolegów - w kim się kochają twoje siostry? Gyula się obraża. Wybuch śmiechu. Nie wiemy dlaczego, ale wszyscy się śmiejemy. Tylko Gyula stoi poważny, odęty, niemy. Kiedy indziej taka oto rozgrywa się scena: piegowaty blondas zwraca się do Gyuli z uśmiechem: - Mnie najbardziej ze wszystkich podoba się Ilonka. - Ma ładne oczy - potwierdza inny. - Nieprawda - woła trzeci wyrostek - bo najładniejsza jest Jolán. W moim typie. Niech żyje Jolán! Gyula słucha tej dyskusji z cierpkim uśmiechem. Zaciska zęby. Czuje, że ta wymiana zdań jest niesmaczna. Ale nic nie może poradzić. Słucha z miną, jakby swędział go nos i zbierało mu się na kichnięcie. To jasne, że nie sposób się z nim przyjaźnić. My rozmawialiśmy między sobą swobodnie o wszystkich dziewczętach z naszego miasta, chwaliliśmy je lub krytykowaliśmy zgo
książka
Wydawnictwo Państwowy Instytut Wydawniczy |
Oprawa twarda |
Liczba stron 408 |
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Promocje: | wysyłka 24h |
Kategoria: | Literatura piękna, Opowiadania |
Wydawnictwo: | Państwowy Instytut Wydawniczy |
Oprawa: | twarda |
Okładka: | twarda |
Wymiary: | 205x125 |
Liczba stron: | 408 |
ISBN: | 9788366272682 |
Wprowadzono: | 03.10.2019 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.