- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.lewej stronie i kończący się dużym witrażowym oknem. Drugi skręcał w prawo i stanowił przejście do pięciu pokoi oraz łazienki na samym końcu. - Cały czas trudno mi uwierzyć, że nigdy więcej go nie zobaczymy - powiedział Rob, przystając na szczycie schodów. - Ciągle mi się wydaje, że za chwilę usłyszę, jak wrzeszczy do nas z dołu, żebyśmy przestali robić ten cholerny hałas. - Myślę, że wielu ludzi źle go oceniało - stwierdził Martin. - Miał dobre intencje. Jemu też w dzieciństwie nie było lekko. - To, że nie było mu lekko w dzieciństwie, nie znaczy, że musiał się na nas odgrywać. Albo na mamie, niech Bóg ma ją w swej opiece. - Chodźmy się przekonać, czy rzeczywiście mamy tu nieproszonych gości. Ruszyli korytarzem w kierunku okna z witrażem. Martin otworzył drzwi do pierwszych dwóch sypialni. Ściany obydwu pokoi wyłożone były ciemną dębową boazerią, nieduże okna, podobnie jak w korytarzu, składały się z kolorowych, romboidalnych szybek - czerwonych, żółtych i zielonych. Powietrze i światło wpadały do środka głównie przez okna w spadzistym dachu, obydwa pokryte mchem i ptasimi odchodami. W żadnym z dwóch pierwszych pokoi nie znaleźli niczego podejrzanego; łóżka przykryte były spłowiałymi bawełnianymi narzutami, na stolikach nocnych stały zakurzone lampy. - Ćśśś - syknął Martin, przykładając do ucha zwiniętą dłoń. - Słyszysz jakieś szepty? Czekali w milczeniu, ich twarze tonęły w arlekinowych wzorach światła wpadającego przez kolorowe szyby. Witraż przedstawiał Walkham Valley rozciągającą się pod granatowym niebem z młynówką płynącą przez łąkę. Nad rzeką stał odwrócony plecami nieprzeciętnie wysoki mężczyzna z rozpostartymi ramionami, ubrany w długi czarny płaszcz z podniesionym kołnierzem. Otaczały go kręgiem zjeżone czarne psy, stojące na tylnych łapach, z obnażonymi kłami i wywieszonymi czerwonymi jęzorami. Według poprzedniego właściciela Allhallows Hall mężczyzną w czarnym płaszczu był Stary Diasek, jak w Dartmoor nazywano diabła. Wieść niosła, że w niektóre noce roku Stary Diasek dosiadał ogromnego czarnego konia i krążył ze sforą wściekłych psów po wrzosowiskach, polując na młode kobiety, które nie zdążyły wrócić do domu przed zmrokiem. Niezależnie od tego, czy była to prawda, czy nie, witraż najwyraźniej wprawiono po to, aby przekonać Starego Diaska, że mieszkańcy domu darzą go szacunkiem, dzięki czemu miał nie węszyć w pobliżu, szukając dusz, które mógłby porwać, a szczególnie dusz tutejszych córek. - Założę się, że Timmy słyszał tylko wiatr w kominach - powiedział Martin. - Albo rury. Kiedy przyjechaliśmy, frontowe i tylne drzwi były zamknięte, a alarm przeciwwłamaniowy włączony. Nie mam pojęcia, jakim cudem ktoś mógłby się dostać do środka. - Nie ma wiatru - zauważył Rob. - A rury nigdy nie wydawały odgłosów przypominających szepty. Bardziej zarzynaną świnię. Martin otworzył ostatnie drzwi. W trzecim pokoju nie było łóżka, stało tam tylko kilka zapasowych krzeseł, niektóre poukładane jedne na drugich, oraz stolik do wina zastawiony zaśniedziałymi mosiężnymi świecznikami i kałamarzami, zasnutymi siecią zakurzonych pajęczyn. Pod oknem stała dębowa ława z wiekiem na zawiasach, obciągniętym popękaną zieloną skórą. Rob podszedł i podniósł wieko. W środku znajdowały się tylko sterty dokumentów, zwiniętych w rulony i przewiązanych spłowiałymi czerwonymi wstążeczkami. - Widzisz? Nikogo tu nie ma. Wygląda na to, że tata też tu od dawna nie wchodził - rzucił Martin. - No cóż, może rzeczywiście Timmy wyobraził sobie te głosy. Ma bujną fantazję. Wygrał szkolny konkurs za opowiadanie o zgniłym jajku, które zakochało się w pyskatej stonodze. - Wdał się w ojca. Ciągle coś zmyśla. Martin zamknął drzwi. Lecz gdy tylko ruszyli z powrotem, Rob usłyszał coś, co brzmiało jak natarczywie szepczący męski głos. - Czekaj! Stój! Słyszysz to? Jego brat zatrzymał się i nasłuchiwał. - Nie. A co? - Zdecydowanie ktoś szeptał. Martin odczekał jeszcze chwilę. - Nie - powtórzył w końcu. - Niczego nie słyszę. - Serio, jestem pewien, że ktoś szeptał. - A zrozumiałeś coś? - Nie. Mówił za cicho. Ale brzmiało nie panikował. - Och, przestań, Rob. Chyba obaj z Timmym złapaliście bakcyla allhallowsjozy. Pamiętasz tę starą babę, która mieszkała na farmie Wormold? Mówiła, że ten dom każdego może przyprawić o fiksum-dyrdum. - Mówisz o starej pani Damerell? Sama była zdrowo szurnięta. Z dołu dobiegło pukanie do drzwi frontowych. - Przyjechała prawniczka - oznajmił Martin. - Chodź, przekonajmy się, co odziedziczyliśmy. Rob ruszył za bratem na dół. - Jak znam swoje szczęście, to mnie przypadnie bezgłowy cherubin. Rozdział 5 Dalsza część dostępna w wersji pełnej
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Promocje: | Narodowy Program Rozwoju Czytelnictwa |
Kategoria: | Fantastyka, fantasy, Horror, książki na jesienne wieczory, Sensacja, thriller |
Wydawnictwo: | Albatros |
Oprawa: | miękka |
Okładka: | miękka |
Wymiary: | 125x195 |
Liczba stron: | 352 |
ISBN: | 9788382155778 |
Wprowadzono: | 15.09.2021 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.