Najnowsza książka Michała Piedziewicza pt.,,Domino" to kontynuacja losów bohaterów poznanych w ,,Dżokerze", którzy próbowali ułożyć sobie życie w szybko rozwijającej się Gdyni.
Konstanty Kotkowski zajmujący się przemytem przez granicę, właściciel pensjonatu Majami, poważany w gdyńskim półświatku niespodziewanie dla otoczenia zgłasza się na ochotnika do wojska i walczy w kampanii wrześniowej 1939 roku broniąc wybrzeża przed Niemcami.
Łucja Wilczyńska otrzymuje list od swojego dawnego adoratora Adama Grabskiego, który tuż przed wybuchem II wojny światowej wyjechał do Londynu. Pisze też listy do męża Krzysztofa, w których opisuje życie swoje i dzieci.
Wydarzenia z okresu II wojny światowej przeplatają się z tymi z lat powojennych i siedemdziesiątych XX wieku w Gdyni i jej okolicach. Narracja prowadzona jest zmiennie przez Kostka, Łucję i jej córkę Anusię, a pod koniec powieści głos zabiera także Adam. Autor doskonale zaprezentował zmieniające się na przestrzeni wydarzeń historycznych życie codzienne w Gdyni. Łucja nieustannie porównuje czasy przedwojenne z komunistycznymi i z jej punktu widzenia kiedyś było lepiej. ,,Kraj niby ten sam, ludzie pozornie nie inni, wielu przedwojennych, więc aż nie sposób pojąć, jak to się wszystko mogło tak bardzo na złe zmienić!" Jej dzieci nie mają już wyboru, nie mają ,,lepszych" wspomnień, muszą dostosować się do realizmu socjalistycznego życia i robią to w różny sposób. Anusia zapisuje się do partii i z tego powodu często dochodzi do kłótni z matką, Franciszek po wojsku idzie do zakonu, a Antoni wybiera jeszcze inną drogę...
Można powiedzieć, że Michał Piedziewicz jednym z bohaterów uczynił miasto-Gdynię. Najpierw ludzie przybywający na wybrzeże z różnych stron Polski wybudowali Gdynię wydzierając ją morzu kawałek po kawałku. Po latach szybkiego rozwoju i rozkwitu wybuchła II wojna światowa. Z takim zapałem budowany port w Gdyni został zbombardowany. Okręty Gryf i Wicher poszły na dno, a polska flota wojenna właściwie przestała istnieć. Port zmieniono pod okupacją niemiecką w bazę Kriegsmarine, a później przeczesywali go Sowieci... Autor interesująco też opisał obronę polskiego wybrzeża: Hel, Puck, Kolonię Chwaszczyńską, Krykulec, Witomin i inne miejsca.
W trudnych czasach znalazło się też miejsce na miłość i ulotne chwile szczęścia. Urzekł mnie szczególnie moment, gdy Kostek tańczył z Dzidzią bez muzyki nucąc przebój Ordonki ,,Pierwszy znak, gdy serce drgnie. Ledwo drgnie, a już się wie, że to ten właśnie ten, tylko ten." Dzięki temu, że autor tak umiejętnie stworzył klimat dawnych lat przez krótką chwilę poczułam się jakbym była w pokoju z bohaterami i cicho nuciła piosenkę do ucha ukochanego.
Wojna boleśnie odcisnęła swoje piętno na rodzinie Wilczyńskich i Kotkowskich. Nie wszystkim udało się przetrwać, a komunistyczne lata powojenne wcale nie były lepsze. Walka o zapewnienie bytu, ciasnota w malutkich mieszkaniach, nacjonalizacja, kartki żywnościowe, procesy sądowe, bicie, wywózki i więzienia. Obie rodziny starały się trzymać razem, pomagać sobie tak jak przed wojną.
,,Domino" to interesująca, emocjonująca i szczera opowieść o ludziach, którzy przeżyli piekło II wojny światowej, a później żyli w piekiełku Polski Ludowej. Humor zabarwiony ironią szczególnie w wykonaniu Łucji, dramatyczne losy bohaterów, moralne dylematy, miłość i śmierć na tle niezwykłej historii Gdyni.
Jak najbardziej polecam!
Opinia bierze udział w konkursie