Podczas swych podróży Don Kichot przeżywa niezwykłą ilość przygód, których zresztą wypatruje na każdym kroku. Każda z nich jest jakby osobną historią. Największe dzieło hiszpańskiego satyryka Miguela de Cervantesa. Don Kichot z La Manczy zwany także Rycerzem Ponurego Oblicza to pięćdziesięcioletni szlachcic, który pod wpływem literatury rycerskiej postanawia zostać błędnym rycerzem. Wraz ze swym koniem Rosynantem wyrusza w drogę. Towarzyszy mu wierny giermek Sancho Pansa. Wzorem literackich bohaterów Don Kichot wybiera damę swego serca, którą nazywa Dulcyneą. Pamiętam, jak niegdyś udało obejrzeć mi się bajkę animowaną, której głównym bohaterem był niejaki Don Kichot z La Manczy. Bawiło mnie jego zachowanie i jego przygody. Od tamtego czasu żyłem w przekonaniu, że postać ta została stworzona dla potrzeb bajki. Ostatnio dowiedziałem się, że byłem w ogromnym błędzie. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że Miguel de Cervantes opisał losy tego rycerza na stronicach swojej opasłej księgi. Pierwsze dwieście stron było dla mnie wyzwaniem, jeżeli chodzi o dostosowanie się do języka autora. W końcu dzieło powstało dobre czterysta lat temu, a jak wiemy, język ciągle się zmienia. Te zmiany czarno na białym zauważamy czytając o losach Don Kichota, co z początku sprawiało mi kłopot. Musiałem zatrzymywać się co kilka zdań, żeby pojąć, co autor miał na myśli. Takie ciągłe wracanie zaczynało mnie już irytować, ale z późniejszymi stronami nie zwracałem już na to takiej uwagi. Czytanie samo szło szybko. To, że czytanie szło szybko, nie znaczy, iż szybko poradziłem sobie z lekturą. Gęsto zadrukowane około tysiąc dwadzieścia pięć to znaczące wyzwanie nawet dla wprawionych moli książkowych. Mimo to chętnie wziąłem się za tę niesamowitą lekturą i w sposób miły spędziłem trzy tygodnie z błędnym rycerzem. Łatwo się domyślić więc, że "Don Kichot z La Manczy" jest powieścią, w której znajdziemy mnóstwo rozdziałów, wiele historii i nieco mnie wątków. Na tak obszernej lekturze trzeba skupić całą swoją uwagę podczas czytania, gdyż bez tego lektura nie ma sensu. Specyficznym pomysłem było opisanie całej historii w formie kronikarskiej. Ale był to też sposób ciekawy i godny uwagi. Na przykład, gdy autor zatrzymuje się przy pewnym fragmencie, mówiąc, iż nie ma pojęcia co było dalej. Następnie zaś opisuje cudowne zdarzenie, dzięki któremu zaginione zapiski wpadają jego ręce. Pomijając jednak tez oryginalny pomysł prowadzenia narracji, chciałbym zwrócić uwagę na różnorodność stylów wypowiedzi bohaterów przewijających się przez strony pozycji. Spotykamy się z mową prostych wieśniaków, biskupów, rycerzy, rolników. Niemalże wszystkich. Miło było dowiedzieć się, jak niegdyś rozmawiali ze sobą ludzie. Jednym z powodów, dla którego sięgnąłem po "Don Kichota z La Manczy", oprócz wyżej wymienionych, jest wznowienie wydania. Wydawnictwo MG odwaliło kawał naprawdę dobrej roboty tworząc po prostu coś pięknego. Ważne jest również, że to piękno zostało wykonane solidnie, z pieczołowitością godną pochwały. Dlatego też kieruje oklaski w stronę tłumacza i grafików, którzy podjęli się trudnego zadania. Podjęcie wyzwania opłaciło się, co obserwujemy przez obfity owoc ciężkiej pracy, jakim jest wznowione wydanie tego szlachetnego dzieła. Chociaż wydawać mogłoby się, że "Don Kichot z La Manczy" jest powieścią lekką, odprężającą, wcale tak nie jest. Na przeczytanie tego dzieła potrzebna jest duża ilość wolnego czasu, dlatego jeżeli takowym nie dysponujecie, odpuście sobie lekturę na inny czas. Lepiej rozkoszować się później, niźli zrażać się teraz. Gorąco zachęcam wszystkich do zapoznania się z tym wspaniałym dziełem.