Po bardzo dobrym pierwszym i równie dobrym drugim tomie, w trójce Wasilij Machanienko pokazuje nam, co potrafi zrobić z czytelnikiem.
W "Tajemnicy Mrocznego Lasu" Machan nadal rozwija swoją postać i nieźle mu to idzie, a że ma szczęście do rzadkich questów, stał się już dość rozpoznawalną osobą w świecie Barliony. Ma to oczywiście swoje konsekwencje... Przy okazji Etapu Drugiego wspominałam, że autor dodaje sporo bohaterów, z którymi szaman wikła się w różne interakcje. W Etapie Trzecim można tamte umowy potraktować jak przedszkolne intrygi. Tutaj spisek goni spisek, dla zysku bohaterowie zmieniają strony, zdradzają towarzyszy, licząc na korzyści w postaci przedmiotów i złota dostępnych z zadań. Przekupywanie członków klanów, wydawanie wyroków na innych graczy, intrygi o zasięgu kontynentalnym... chciałam, żeby autor wyrwał mnie z kapci, no i mam!
Dostałam też więcej twistów, których brakowało mi w jedynce. W tej części dostajemy ich naprawdę sporo. Sukcesywnie budowane dotąd wątki rozwiązują się w nieoczekiwany sposób, owocując szokującymi scenami. Są to zarówno osobiste sprawy Machana (co zabawne, również bardzo interesujące relacje z płcią przeciwną, których się nie spodziewałam w książce tego typu, a okazały się naprawdę świetnie napisane, nienachalne i emocjonujące), powiązane z jego rozwojem (wow), a także z ukrytymi elementami świata Barliony (dwa razy wow). Programiści zaprojektowali scenariusz, przez który gracze zbierają szczęki z podłogi (a ja wraz z nimi).
W tej części mamy dużo walk, od wewnątrz poznajemy zasady rządzące rajdem (liczni gracze razem realizujący szalenie trudny i złożony łańcuszek zadań) i całe mnóstwo bohaterów. Momentami w bitwach panuje totalny chaos, a czytelnik ledwo nadąża z połykaniem kolejnych stron. I mimo, że śmierć avatara nie jest niczym nadzwyczajnym, Machanienko potrafi tak napisać pewne sceny, że wywołują prawdziwe emocje. Mroczna tajemnica lasu to prosta historia, gdy już poznać jej zakończenie, ale po drodze rodzi się wiele pytań i ogromne zaciekawienie.
Bohater popełnia dużo więcej błędów - cóż, gdy w jego otoczeniu pojawiają się dużo bardziej doświadczeni gracze, wreszcie zaczyna odczuwać, że jest płotką. Wyjaśnia się jego zdolność do przeczuwania pewnych rozwiązań, lecz nadal odnoszę wrażenie, że ktoś celowo popycha naszego szamana w stronę najrzadszych, najdziwaczniejszych zadań, jakby prowadząc go za rączkę. Gdzie Machan, tam draka. Czekam na rozwiązanie, bo autor dał już do zrozumienia, że nic w grze (i w powieści) nie dzieje się przypadkowo.
Chwilami wciąż brak mi opisów otoczenia, choć Machanienko stara się wplatać ich coraz więcej. Sam Mroczny Las opisany jest świetnie i t właśnie dzięki opisom czuć jego niepowtarzalną, ponurą atmosferę.
Finał tego tomu wbił mnie w podłogę. W dodatku autor podpowiedział, czego mam się spodziewać w kolejnej części. Szczerze, nie mogę się doczekać.
Ta seria to moje odkrycie roku!
Opinia powstała dla grupy dyskusyjnej i bookstagrama Fantastyka na luzie. ...
Opinia bierze udział w konkursie