"Z tak bliska tancerki nagle stają się mniej przerażające, na ich twarzach maluje się uniesienie. Nie wydają żadnego dźwięku poza ciężkim oddechem (...). Kobieta (...) wygina się jak panienka, ręce ma rozrzucone, głowę odchyloną w ekstazie, wokół nadgarstka złoty łańcuszek. Jej bose stopy unoszą się i tupią; uśmiecha się, odsłaniając różowe dziąsła. Nie baczy na wyjący motłoch, istnieje tylko jej ciało z jego granicami, cała jest ciałem i jednocześnie jest poza nim".
Kiedy nie można przestać tańczyć...
Gorące lato, które drażni; upał nie odpuszcza a powietrze stoi.
W taką pogodę każda czynność męczy bardziej; temperatura sprzyja dziwnym zachowaniom, wyciąga na wierzch obawy i budzi niepokój.
Kobieta zaczyna tańczyć boso na środku głównego placu miasta.
Trwa tak już trzeci dzień, stopy jej krwawią, a ona jak w transie nie przestaje.
Wydaje się, że nikogo nie widzi, ani nikogo nie słyszy.
Po jakimś czasie dołączają do niej kolejne kobiety...
W tym samym czasie i tym samym miejscu inna kobieta, Lisbet, jak co dzień opiekuj się pszczołami, służy mężowi w domowych obowiązkach oraz wyczekuje z dużą troską dnia porodu. Nie umie się porozumieć z teściową.
Czeka też w napięciu na siostrę męża, której nie zna - ta po siedmiu latach wraca do domu po pobycie w klasztorze z powodu odkupienia grzechu.
Prawdziwym i jedynym wsparciem Lisbet jest przyjaciółka, Ida.
Strasburg, 1518 rok.
Historia oparta na faktach.
Lisbet z początku obserwuje tańczące kobiety z przerażeniem.
Nikt nie wie jeszcze, czy powodem tego stanu jest diabelskie opętanie czy religijne uniesienie, mają o tym zdecydować... mężczyźni.
Dla kobiety ten obrazek jest bolesny, bo przypomina jej zmarłą matkę, która pod koniec swojego życia była niespełna rozumu. Lisbet tęskni za swoją "Mutti".
Za to przyjaciółka patrzy na nie z zachwytem...
"(...) bycie kobietą jest rzeczą brutalną i piękną".
Lisbet natrafia na zmowę milczenia w sprawie szwagierki: czemu była na wygnaniu?
Dlaczego teściową odnosi się do niej tak wrogo?
Z jakimi pokusami będzie musiała się zmagać, kiedy mąż wyjedzie z domu a pojawi się w nim inny mężczyzna?
Czego przy okazji dowie się o sobie samej, a od czego uwolni?
Jaka siła pcha kobiety, aby tańczyć, a jaka te, które patrzą na nie z uwielbieniem. Dlaczego te obserwujące chcą dołączyć lub - choćby przez chwilę - poczuć razem z nimi ten stan, ten zachwyt?
Dwie płaszczyzny zdarzeń - im bardziej szaleństwo rozprzestrzenia się w samym sercu miasta z udziałem tańczących kobiet, tym bardziej Lisbet czuję się uwikłana w swoje osobiste problemy.
A pomiędzy tymi dramatami rozmowa, która zdejmuje ciężar, przywraca siły i uwalnia od noszonego latami poczucia winy.
Walka z nakazami mężczyzn i kościoła; głębokie, wewnętrzne sprzeciwianie się narzuconym zasadom, które gdy się im przyjrzeć, wydają się niedorzeczne.
Kobieta jako bezwolna istota, która musi się dostosowywać, ciągle i wszędzie.
W końcu, pozwolenie sobie na to, aby ufać swoim przekonaniom, które wynikają z głębokiej wiary, ale w człowieka, a nie odgórnie narzuconym prawom.
Książka, z której aż bucha - gorącem, ukrytymi tajemnicami, rodzącymi się - lub ukrywanymi - uczuciami.
To książka o kobietach - o naszym kręgu wsparcia, zrozumienia - i o bliskości; o okrucieństwie wobec nas stosowanym; o niezrozumieniu w tych ciemnych czasach natury człowieka, o chęci wyzwolenia się i życia w wolności wyboru.
Taniec okazuje się jednym z niewielu możliwych wyjść, gdzie kobiety mogą dać ujście swojemu uciskowi.
Magnetyczna, sensualna, zapierająca dech - tak mogę krótko opisać tę książkę.
Czytanie takiej literatury rodzi bunt, wzmacnia odwagę i daje wiarę.
To książka przesycona gorącem, gęstniejącym emocjami i takimi też wydarzeniami. Natężenie tego wszystkiego osiąga w pewnym momencie kumulację a to, co zostało uwolnione, tego nie można już zamknąć.
To książka, która powstała na bólu i stracie; słowo od autorki na końcu książki dodatkowo wzmaga trudny wymiar tej powieści, gdzie tłumaczy, ile łączy ją z główną bohaterką powieści.
Polecam do zaczytania się.
Opinia bierze udział w konkursie