"Uczyłem się raczkować. Niezbyt mi to wychodziło, bo chociaż chciałem iść do przodu, cofałem się, a to było strasznie frustrujące , tak samo frustrujące jak ostatnie tygodnie na wsi. Ten ruch, na który nie mam wpływu, chociaż wydaje się łatwy. Zostawić za sobą kawałek podłogi i ruszyć dalej."
Czytając książkę mogę śmiało stwierdzić, że byłam przerażona ilością złych zdarzeń, które spotykały dwunastoletniego chłopca. Jak odnaleźć się w tak nietypowej rodzinie z tyloma problemami? Dziadek z alzheimerem, sąsiadka dziadka- Maria to Żydówka, która ma za sobą życie w obozie koncentracyjnym, babcia, która także jest Żydówką, przeżyła złe czasy, lecz straciła całą rodzinę, ciotka Estera okazuje się być lesbijką. Do pakietu "szczęścia" matka Jeremiego jest chora na raka. Autor wprowadza Nas w ten świat nie szczędząc kataklizmów i gamy uczuć, którymi obdarzamy głównego bohatera. Co zadziwiające, mino tylu zdarzeń historia jest spójna i logiczna, nie zostajemy zamęczani zbędnymi wątkami.
Jeremi wraz z matką są zmuszeni przeprowadzić się do dziadka, ze względu na brak funduszy. Po czasie jedynym marzeniem bohatera jest powrót do dawnego domu i dzielenia podwórka z przyjacielem. W nowym miejscu zamieszkania nie widzi dobrych perspektyw, jak i musi pracować, pomagać dziadkowi w gospodarstwie. Wiedząc, że głównym powodem przeprowadzki jest brak pieniędzy postanawia je zarobić. Może i ten zarobek nie jest poprawny, lecz przez to widzimy jak młody chłopak usiłuje dążyć do celu i wierzy, że mama na pewno wyzdrowieje.
Choć Jeremy musi szybko dorosną i uporać się z wieloma problemami, to i tak pozostaje w nim szczypta dziecka. Wiele sytuacji interpretuje po swojemu, nie potrafi zrozumieć lub źle postrzega, co wyjaśnia zakończenie książki. Czytając widzimy bunt, przekleństwa, chęć gry w piłkę czy choćby najzwyklejszych spotykań z przyjacielem. Język w książce całkowicie odnosi się do głównego bohatera, nie mamy tutaj wtrąceń z dorosłego życia. Rient ukazuje nam swój talent polegający na pozostaniu przy temacie, nie wrzuca swoich przemyśleń, uczuć. Czytając skupiamy całą uwagę na nastolatku w morzu problemów, jego przeżyciach, aż docieramy do końca. Smutnego i wstrząsającego końca.
Choć książka jest napisana lekki piórem i czyta się ją bardzo szybko, to porusza istotne oraz trudne tematy. Po przeczytaniu byłam zmuszona usiąść w ciszy i pomyśleć, przetrawić ukończoną lekturę.
Mogę śmiało stwierdzić, że zostałam poruszona tą historią, a miejsce gdzie znajduje się serce- zabolało. Ile mamy szczęścia żyjąc z ludźmi, których kochamy?
"Raz chciałem zabić mojego dziadka, miałem nawet plan z alibi. A jak chcesz kogoś zabić, ale naprawdę zabić, to musi być miłość.Teraz to wiem, bo wcześniej myślałem, ze to właśnie wszystko jest, tylko nie miłość, ale to później opowiem. "
Opinia bierze udział w konkursie