SPRAWDŹ STATUS ZAMÓWIENIA
POMOC I KONTAKT
Ulubione
Kategorie

Dwór skrzydeł i zguby

Dwór cierni i róż, Tom 3

O Akcji

Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.
Dowiedz się więcej
  • Promocja
    image-promocja

książka

Wydawnictwo Uroboros
Data wydania 2017
Oprawa miękka
Liczba stron 848

Opis produktu:

Długo oczekiwana trzecia część bestsellerowego cyklu Sarah J. Maas

Feyra powraca do Dworu Wiosny, zdeterminowana by zdobyć informacje o działaniach Tamlina oraz potężnego, złowrogiego króla Hybernii, który grozi, że rozgromi cały Prythian. Jednak by to osiągnąć, musi najpierw rozegrać śmiercionośną, przewrotną grę... Jeden poślizg może zniszczyć nie tylko Feyrę, ale też cały jej świat.

W obliczu wojny, która ogarnia wszystkich, Feyra znów musi decydować, komu może ufać i szukać sojuszników w najmniej oczekiwanych miejscach. Niebawem dwie armie zetrą się w krwawej, nierównej walce o władzę.
S
Szczegóły
Dział: Książki
Wydawnictwo: Uroboros
Oprawa: miękka
Okładka: miękka
Rok publikacji: 2017
Wymiary: 135x200
Liczba stron: 848
ISBN: 978-83-2802-174-7
Wprowadzono: 07.11.2017

RECENZJE - książki - Dwór skrzydeł i zguby, Dwór cierni i róż, Tom 3 - Sarah J. Maas

Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.

4.6/5 ( 45 ocen )
  • 5
    37
  • 4
    2
  • 3
    2
  • 2
    3
  • 1
    1

Wpisz swoje imię lub nick:
Oceń produkt:
Napisz oryginalną recenzję:

Tysiąc Żyć Czytelnika

ilość recenzji:24

brak oceny 15-10-2017 00:10

Trzeci i ostatni zarazem tom. Ma to w sobie wielkie znaczenie. Wszyscy oczekują wspaniałego rozwiązania historii, które zatrząśnie całym naszym światem, złamie i poskleja nasze serce, doprowadzi do łez i sprawi, że do końca życia zapamiętamy daną serię. Cóż mam obijać w bawełnę, tak było. Zakochałam się we Dworach dawno, dawno temu. Przez ten czas moja miłość wyblakła, a jednak wystarczyło 150 stron tej książki, by moje serce znowu zaczęło fikać z radości, a łzy (na przemian szczęścia i smutku) płynęły po moich policzkach. Całkowicie się zatopiłam w lekturze i gwarantuję, że was też to czeka.

Jeśli czytaliście poprzednie części i wam się podobały to ta będzie spełnieniem waszych marzeń. Wyobraźcie sobie, że wszystkie fantastyczne wątki zostały wzmocnione razy dziesięć. Co to znaczy? Przede wszystkim zaprezentowano nam naprawdę sporo wspaniałych wątków pełnych akcji. Pani Maas nie zawiodła entuzjastów wojny w książce o wojnie i poświęca jej znaczną, przeważającą część książki. Opisywane są przygotowania, szpiegowanie, akcje ratownicze, bitwy, rozmowy pokojowe, a także wiele, wiele innych. Nadało to książce niesamowitego klimatu, a naszym sercom wspaniałego rytmu. Kolejną sprawą, na której się nie zawiedziecie jest wątek miłosny. Rhysa było mnóstwo, a czułych i wspaniałych scen pomiędzy Feyrą a naszym bohaterem także nie brakowało. Wszystko było idealnie wyważone, choć tym razem sceny między tą dwójką były zdecydowanie odważniejsze i ich liczba także wzrosła. Nie dziwiło mnie to, w końcu ta dwójka jest już naprawdę blisko siebie, jednak no nie poleciłabym Dworów w tym momencie, po przeczytaniu trzeciej części jakimś dwunastolatkom... No niestety wkroczyło to wszystko na naprawdę wyższy poziom.

Mogę chyba dodać jeszcze, że nigdy nie żałowałam i nigdy nie pożałuję sięgnięcia po tę serię. Jest wspaniała, trafia dokładnie do naszego serduszka, a autorka ma pojęcie o tym jak pisać, by czytelnik był więcej niż zadowolony. Wciąga nas do samego serca historii, nakazuje stać murem za każdym bohaterem, a gdy dobiega to końca... Ach, seria dnia dzisiejszego wskakuje oficjalnie do grona moich ukochanych ulubieńców. Cieszę się, że dostałam prebooka, bo oficjalnie mogę stwierdzić, że tak go wymęczę, iż mu w pięty pójdzie, czytając najlepsze fragmenty. Kochani, zdecydowanie warto było czekać. Ach, czytajcie tą ostatnią część i pokochajcie tych bohaterów po raz ostatni. 10/10

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

motyle_w_glowie

ilość recenzji:523

12-02-2022 12:52

?Dwór skrzydeł i furii? Sarah J. Maas to trzeci tom serii o dworach. Tę serię trzeba czytać po kolei, każdy tom jest ściśle powiązany z poprzednimi.

Początkowo przeraziła mnie ilość stron, ponad 800. Tym bardziej, że drugi tom, który ma prawie 800 stron, trochę mnie wymęczył, nie tylko ze względu na grubość, ale też przez treść. Trzecia część jednak pozytywnie mnie zaskoczyła. Przez książkę wręcz płynęłam, chłonęłam każdą kolejną stronę i rozdział, i nie odczułam tak tej objętości. Fabuła wciągnęła mnie od początku. Bohaterowie budzili różne emocje. Akcja budziła zainteresowanie. Zdarzały się momenty słabsze, które najchętniej bym przeskoczyła, ale całościowo było dobrze. Nie będę pisać o fabule, ponieważ mogłabym komuś zepsuć zabawę, ale powiem tylko, że niektórzy bohaterowie i ich działania mnie zaskoczyły ? niektóre pozytywnie, niektóre negatywnie ;)

To był dobry tom i cieszę się na myśl, że wkrótce sięgnę po kolejne części.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

Kasia

ilość recenzji:1

3-01-2022 09:43

Uważam, że jest to jedna z lepszych serii Sarah. Plot twisty i smut ????. Feyra jest jedną z najpotężniejszych dziewczyn i osobiście bardzo się nią zainspirowałam. Polecam wszystkim przeczytać całą serie!

Czy recenzja była pomocna?

Inthefuturelondon

ilość recenzji:1

26-08-2020 12:27

Nie da się ukryć, że Sarah J. Maas podpadła mi trochę drugim tomem Dworów. Nie spodobała mi się ta książka, a jej akcja rozkręciła się dopiero przy ostatnich stu stronach (sama pozycja ma ich ponad 500). Z tego też powodu nie mogłam zabrać się do lektury tomu numer trzy, ale przez mój losowany TBR na ten miesiąc, w końcu się przełamałam. Czy Dwór skrzydeł i zguby zrekompensował mi krzywdy, które wyrządził mi Dwór mgieł i furii?

Feyra wraca na Dwór Wiosny, aby tam wieść spokojne życie u boku swojego ukochanego. Zaraz, co? Tak naprawdę kobieta wraca tam, by odkryć zamiary Tamlina oraz działania, których chce podjąć się bezlitosny król Hibernii. No ale by to osiągnąć, musi podjąć grę, w której stawką jest jej własne życie oraz życie innych - zarówno Fae, jak i ludzi. W obliczu wojny Feyra będzie musiała znów podjąć decyzję, komu może zaufać, a kto nie zasługuje na żadną łaskę z jej strony oraz będzie zmuszona szukać sojuszników w najmniej oczekiwanych miejscach. Niedługo nastąpi bitwa, w której poleje się krew...

Przy okazji recenzji poprzedniej części, pisałam, że Feyrę można jednocześnie lubić i nienawidzić. Tutaj muszę trochę zmienić swoje zdanie, ponieważ - o dziwo! - w trzecim tomie serii ta bohaterka stała się bardziej stanowcza, bardziej pewna siebie i naprawdę dała się lubić. Choć wiadomo, że nie wszystkie jej decyzje czy zachowania przypadły mi do gustu, to i tak mogę z ręką na sercu napisać (tzn. Może nie z ręką na sercu, bardziej na klawiaturze, no ale), że Feyra to naprawdę dobrze wykreowana i na swój sposób sympatyczna postać.

Tamlin z kolei, czyli bohater, którego dosłownie pokochałam w pierwszej części, tutaj całkowicie zalazł mi za skórę i nie mogę chłopa zdzierżyć. Jego obsesja wręcz na punkcie Feyry oraz chęć dokopania Rhysandowi irytowała mnie okropnie, a jego niekontrolowane wybuchy furii były przerażające. Szkoda, że z tak miłego chłopaka zmienił się w potwora, no ale cóż. Rhysand też jakoś specjalnie nie zdobył mojego serca. Owszem, jego relacja z Feyrą jest romantyczna, jest ciekawa, ale ten bohater raczej nie jest tym, o którym będę wspominać jeszcze przez lata.

W końcu mogę przejść do samej fabuły i akcji powieści, ponieważ tutaj to się dopiero działo. Autorka chyba chciała naprawić swój błąd z poprzedniej części, więc tutaj zaczęła wprowadzać mnie w to wszystko z przytupem ? od razu ja jako czytelnik zostałam zarzucona informacjami dotyczącymi zbliżającej się wojny, ale nie przeszkadzało mi to. Czerpałam wręcz radość z czytania o wszystkich tych przygotowaniach, bo nareszcie czułam w tym prawdziwą Sarę. Autorce trzeba też oddać to, że w książce postawiła na dynamizm, dzięki czemu nie szło się nudzić podczas lektury i tak naprawdę cały czas coś się działo.

Można więc wywnioskować, że Dwór skrzydeł i zguby to o wiele lepsza książka, niż poprzednia część Dworów. Cieszę się, że udało mi się sięgnąć po tę powieść i że poznałam (teoretycznie) zakończenie tej historii. Jednak jak wiadomo, w przyszłym roku premiera kolejnego tomu, no i jestem bardzo ciekawa, co autorka wymyśli dalej.

Jeżeli lubicie fantastykę, która nie jest zbyt wymagająca, ale spędzicie przy niej dobrze czas ? to koniecznie czytajcie Dwory.

Czy recenzja była pomocna?

Zatracona w słowach

ilość recenzji:1

brak oceny 17-08-2018 01:42

?Dwór skrzydeł i zguby? to trzeci tom serii ?Dwór cierni i róż?. Nie jest to ostatni tom, jednak zamyka on pewien etap tej historii, gdyż kolejne części mamy poznawać już nie z perspektywy Feyry i Rhysa, ale innych bohaterów. Jest to więc poniekąd pierwsze zakończenie w wykonaniu Sarah J. Maas, z którym miałam do czynienia. Nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać, starałam się nie oczekiwać zbyt wiele, jednak w przypadku Sarah J. Maas jest to raczej trudne, gdyż do tej pory każda kolejna jej książka podobała mi się coraz bardziej. Miałam więc nadzieję, że się nie zawiodę, a raczej będę zadowolona z tej książki. Ostatecznie znalazłam się gdzieś pomiędzy zachwytem a zawodem. Akcja trzeciego tomu rozpoczyna się mniej więcej miesiąc po zakończeniu ?Dworu mgieł i furii?. Przez większość książki obserwujemy przygotowania do wojny, by na końcu być świadkami finałowego starcia, które zaważy na losach całego Prythianu. Przez całą książkę dzieje się bardzo wiele, akcja gna w zawrotnym tempie, bohaterowie nieustannie są w ruchu i ciągle planują kolejne posunięcia. Nie można więc przy tej książce narzekać na nudę, ponieważ wciąga od samego początku i z trudem można się od niej oderwać. Warto wspomnieć, że liczy sobie ona ponad osiemset stron, więc do najcieńszych nie należy, jednak w przypadku Sarah J. Maas zawsze się cieszę, kiedy jej kolejne książki okazują się coraz grubsze, gdyż mogę dłużej się nimi nacieszyć. Styl autorki jest lekki i przyjemny w odbiorze, dlatego ?Dwór skrzydeł i zguby? czyta się błyskawicznie. Feyra w tym tomie nadal jest tą silną bohaterką, którą stała się w ?Dworze mgieł i furii?, w końcu walczy o to, co jest dla niej ważne i nie ma zamiaru się poddawać. Zmiana i to ogromna nastąpiła natomiast w Rysandzie, który z zawadiaki nieustannie rzucającego ciętymi ripostami zmienił się w miękką kluchę. Miałam wrażenie, że znalazł się całkowicie pod pantoflem Feyry, stracił swoją niezależność, tę dziką stronę swojej osobowości, która tak mnie do niego przyciągała w poprzednich tomach. Najbardziej jednak zdenerwowała mnie Mor i nie chodzi mi tu o to, czego dowiedzieliśmy się na jej temat, ale o jej relację z Azrielem i to, w jaki sposób go wykorzystuje. Za najciekawszą parę w tym tomie uważam Cassiana i Nestę, którzy razem są po prostu świetni i to sceny z ich udziałem są według mnie najbardziej emocjonujące. W tej książce podobnie jak w ?Imperium burz?, obserwujemy tendencję Sarah J. Maas do łączenia wszystkich swoich bohaterów w pary albo jakieś skomplikowane związki. Nie jestem do tego przekonana, chociaż w ?Dworze skrzydeł i zguby? nie przeszkadzało mi to tak, jak w serii ?Szklany tron?. Zakończenie tej książki jest naprawdę emocjonujące, jednak jednocześnie przewidywalne. W szczególności jeden najważniejszy moment, który nawet mnie już nie poruszył, choć powinien, bo domyśliłam się zabiegu autorki. Finałowa bitwa przebiegała moim zdaniem według dobrze znanego z filmów, czy literatury schematu. Mam również wrażanie, że Sarah J. Maas używa swoich pomysłów zarówno w ?Szklanym tronie?, jak i w tej serii, gdyż wiele elementów jest podobnych, a nawet takich samych. Nie wiem do końca, co o tym myśleć, gdyż jeśli pomysł jest dobry, to czemu nie wykorzystać go ponownie, ale z drugiej strony, jeśli czyta się obie serie tej autorki, to ma się wrażenia déj? vu. Po przeczytaniu ?Dworu skrzydeł i zguby? widać wyraźnie, że to nie koniec, gdyż ten tom pozostawił wiele niezamkniętych wątków, które jak przypuszczam, autorka ma zamiar kontynuować w kolejnych tomach. ?Dwór skrzydeł i zguby? to dobra książka, jednak moim zdaniem nie dorównuje drugiemu tomowi, który wzbudził we mnie więcej emocji i który czytałam z o wiele większym zaangażowaniem. Nie podoba mi się do końca, to co autorka zrobiła z poszczególnymi bohaterami oraz jestem lekko rozczarowana finałowym starciem, które było do bólu schematyczne. Mimo to nadal uwielbiam świat wykreowany przez Sarah J. Maas i z niecierpliwością czekam na to, co autorka wymyśli dla nas w kolejnych tomach. Za granicą ukazała się już nowelka ?A Court of Frost and Starlight?, która ukazuje zdarzenia, jakie mają miejsce po zakończeniu ?Dworu skrzydeł i zguby?, ale nie jest to jeszcze kolejny tom. Osoby, które czytały poprzednie części, raczej nie trzeba przekonywać do sięgnięcia po kontynuację, ale jeśli jeszcze nie znacie tej serii, to uważam, że warto poświęcić trochę czasu na poznanie tego fantastycznego świata.

Czy recenzja była pomocna?

Zagubiona w słowach

ilość recenzji:29

brak oceny 21-12-2017 08:05

Powroty bywają naprawdę ciężkie. Wracają wspomnienia. Ludzie, którzy pozostawili serce w kawałkach. Miejsca, które przywołują zdarzenia, o których za wszelką cenę chciałoby się zapomnieć. Każda, nawet najmniejsza cząstka dawnego życia sprawia ogromny ból. Ale zamiast uciekać, trzeba stawić temu czoła. I zawalczyć o swoją przyszłość. Cierpienie bywa nieuniknione, ale czasami warto się poświęcić, prawda? Schować uczucia do kieszeni, przybrać na twarz maskę obojętności... i wyjść naprzeciw wszelkim przeszkodom. Wspominałam już, że uwielbiam klimat tej serii? Jest magiczny, wyjątkowy i tak mroczny, że z każdą stroną przepadałam na nową. Im dalej w treść, tym bardziej czułam, że zbliżam się do zakończenia... A ja tak bardzo nie chciałam jej kończyć! Za mocno wciągnęłam się w rzeczywistość wypełnioną konfliktami i coraz bardziej zbliżającą się do upadku. Nie mogło zabraknąć wielu emocji, zaskakujących zwrotów akcji i ciągłego napięcia, które nie pozwalało mi oderwać się nawet na chwilę. Bohaterowie byli dopracowani w najdrobniejszych szczegółach. Nie potrafiłam nacieszyć się moim ukochanym Rhysem, który w dalszym ciągu zachwycał mnie swoją barwną osobowością i specyficznym poczuciem humoru. Jeśli miałabym wybrać ulubioną męską postać z literatury, odpowiedź byłaby oczywista. Miałam okazję bliżej przyjrzeć się również Kasjanowi i Azrielowi, do których również czułam wielką sympatię. Co ciekawsze, całkiem często pojawiały się siostry Feyry ? Nesta i Elaina, które musiały zmierzyć się z kompletnie odmienną rzeczywistością. Muszę przyznać, że dało się je lubić, chociaż potrzebowałam nieco czasu, aby przekonać się do kapryśnej Nesty. Co do samej głównej bohaterki, to miała przed sobą wiele ciężkich decyzji do podjęcia. Ale Feyra to odważna i zdecydowana kobieta, której determinacja od samego początku była godna podziwu. Nie macie pojęcia, jak bardzo mi ich wszystkich brakowało! Wątek romantyczny okazał się bardzo przyjemnym dodatkiem do fabuły. Z wielkim zainteresowaniem śledziłam miłosne wzloty i upadki bohaterów. Pojawiło się kilka całkiem ciekawych kombinacji i przez całą książkę snułam domysły co do rozwoju ich relacji. Nie mogło zabraknąć niemałych niespodzianek, gorących uczuć i łamiących serce odrzuceń. Jestem zachwycona tym, jak autorka to wszystko sprytnie sobie obmyśliła. A zakończenie pozostawiło we mnie ogromny niedosyt. Tyle pytań bez odpowiedzi... Chciałabym poznać je tu i teraz! Podsumowując, Dwór skrzydeł i zguby to niesamowicie wciągająca i urzekająca opowieść wypełniona akcją aż po krańce stron. Jestem zachwycona tą mroczną rzeczywistością przepełnioną konfliktami i wojną. Niesamowicie mnie cieszy to, że po raz kolejny mogłam spotkać Rhysanda, Feyrę, Azriela, Kasjana i wszystkich, którzy mają wyjątkowe miejsce w moim sercu. Ileż tu było emocji! Ile zaskoczeń i łamiących serce decyzji! Jestem oczarowana tą książką. Gorąco polecam w szczególności fanom fantastki. To najlepsza seria tego roku i nie można przejść obok niej obojętnie.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

Czytanie Naszym Życiem

ilość recenzji:138

brak oceny 18-12-2017 10:47

"Dwór skrzydeł i zguby" to już trzecia część historii o świecie Prythianu. Jedna z najbardziej wyczekiwanych premier książkowych, opowieść, która zdobyła serca milionów czytelników. "Dwór cierni i róż" oceniłam bardzo wysoko, "Dwór mgieł i furii" jest odrobinę gorszy, ale nadal bardzo dobry. A co z najnowszą częścią?



Od razu zaznaczę, że w tej recenzji nie znajdziecie spojlerów, ale jednak wolałabym, żeby trafiła ona do osób, które dwie pierwsze części mają już za sobą. Są takie serie, które nie wymagają czytania tomów w określonej kolejności, ale tutaj byłoby kompletną głupotą zaczynać od trzeciego tomu - stracilibyście cały ciąg przyczynowo - skutkowy. No to zaczynamy!



"Dwór skrzydeł i zguby" jest podzielony na trzy części. Kolejno: Feyra przebywająca na Dworze Wiosny, przygotowanie do wojny i wojna. Feyra całkowicie zmieniła swoją osobowość. Autorka postawiła na zmianę, która raczej spodoba się większości czytelników. Tym razem nie ma już miejsca na infantylność, głupotę czy strach. Feyra knuje, szpieguje, jest bystra, przebiegła i bardzo często wykazuje się taką inteligencją, o jaką byśmy jej nie podejrzewali w poprzednich tomach. Niektórzy powiedzą, że to nie jest zaskoczenie, ponieważ nasza główna bohaterka jest teraz o wiele bogatsza w przeróżne doświadczenia. Ale sami zobaczycie, że ta ostrzejsza wersja charakteru Feyry jest po prostu lepsza bez względu na to, czy ktoś się jej spodziewał czy nie. I to nie podlega dyskusji. :)



Autorka rozwinęła wątki kilku czy kilkunastu bohaterów, których już znamy z poprzednich części. Uczyniło to jej powieść bardziej wielowymiarową i atrakcyjną fabularnie - chociaż nie ma wątpliwości, że poprzednie części również są dla czytelnika ciekawe. Tym razem odczujecie trochę inny klimat, ponieważ autorka opisuje wojnę - wielkie wyzwanie. Co do rozdziałów dotyczących wojny nie mam żadnych zastrzeżeń. Jestem zaskoczona, że Sarah J. Maas tak sprawnie sobie poradziła z czymś, co jest trudne dla wielu autorów.



Czy "Dwór skrzydeł i zguby" jest lepszy lub gorszy od poprzednich części - tego nie wiem. Szczerze mówiąc odczuwam już lekki przesyt tej tematyki, znudził mi się ten świat. Trzecia część zdecydowanie wzbudza wielkie emocje, ale nie brakuje momentów, które ciągną się w nieskończoność. Nie brakuje również scen przeznaczonych raczej dla dorosłych osób niż dla młodzieży, co przeszkadzało mi w czytaniu. Nie jestem zwolenniczką cukierkowych scen, dlatego te również nie przypadły mi do gustu. Ale oceniając całość - jestem na tak. Nie chciałabym, żebyście po tej recenzji poczuli się zniechęceni do tej książki. Ja po prostu muszę odpocząć od Maas, jej bohaterów i jej świata.



Dajcie znać czy ACOWAR już za Wami i jak go oceniacie. Jak widzicie, ja mam spory problem z oceną tego tomu...

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

Red Girl Books Recenzje

ilość recenzji:161

brak oceny 17-12-2017 13:43

(...) Maxx był mężczyzną o wielu obliczach, żyjącym jednocześnie w wielu różnych światach. Dużo czasu zajęło mi pogodzenie się z osobą, którą był w każdym z nich, i z tym, jak wszystkie te osoby współistniały w jednym ciele.

Uzależnienie zniszczyło Maxxa, ale również Aubrey. Utraciła siebie, nie wiedziała kim już jest, a jej kariera terapeutki wisiała na włosku. Jednak kobieta wiedziała, że musiała podjąć taki krok, aby ocalić ich obu. Podczas, kiedy Maxx jest na odwyku, aby móc zmienić swoje życie i udowodnić jej, że odnajdzie w nim oparcie, dziewczyna musi zmierzyć się z konsekwencjami jakie wynikły z powodu ich związku. Zostaje zawieszona w programie terapeutycznym. Musi udowodnić, że jej związek z mężczyzną już nie istnieje, a ona jest gotowa wziąć odpowiedzialność za swoje czyny. Aubrey wie, że ma dwójkę najlepszych przyjaciół, którzy będą przy niej trwać. Małymi kroczkami, chociaż nadal z ciężkim sercem jej życie powoli powraca do normy, ale wtedy znów pojawia się Maxx i wywraca wszystko do góry nogami.

Jest takie powiedzenie: dać się zwieść raz to błąd, ale dwa razy o głupota.

Pierwsza część podbiła moje serce. Nie mogłam oderwać się od książki, a później łaknęłam więcej.
Wróć za mną nie do końca spełniło moje oczekiwania, ale nie było też aż tak źle.
Ta część była trochę za bardzo monotonna. Na początku nic się nie działo, autorka skupiała się głównie na uczuciach główniej bohaterki, czego moim zdaniem było też za dużo. Dopiero jak postać Maxxa znów pojawiła się na pierwszym planie, zaczęło się coś dziać.

Nie mogłam przekonać się do postaci Aubrey, brakowało mi w niej czegoś, co sprawiłoby, że polubiłabym ją. Za to autorka świetnie wykreowała postać Maxxa.
Wróć za mną skupia się głównie na jego przemianie. Obserwujemy jak próbuje odbudować swoje życie. Jak pomimo przeciwności losu i kopniaków od życia nadal prze do przodu, aby zasłużyć na przebaczenie od swojego brata i Aubrey, aby udowodnić im i sobie, że narkotyki nie będą rządzić jego życiem. Jego silna wola i determinacja jest godna szacunku. Dopingowałam mu, wierzyłam, że sobie poradzi chociaż momentami obawiałam się, że Maxx złamie się i wybierze najkrótszą drogę. Autorka budowała jego postacią napięcie podczas czytania.

Wróć za mną jest trochę mniej lepsza od poprzedniczki. Pierwsza część zatrzęsła moim serduszkiem, ta ledwo nim potrząsnęła. Jednak uważam, że warto po nią sięgnąć. Pokazuje, że warto walczyć o siebie, że na końcu drogi zawsze czeka odkupienie. To historia również o przebaczeniu nie tylko innym, ale również sobie. Walcząc o coś dla nas ważnego, nigdy nie będzie łatwo. Będziemy napotykać przeszkody, rzeczy przez które zaczniemy tracić nadzieję, ale warto stanąć do boju.
Pomimo wszystkiego cieszę się, że przeczytałam kontynuację. Wam również polecam, ponieważ porusza trudne tematy, ale również jest zwieńczeniem historii Maxxa i Aubrey.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

Paula

ilość recenzji:53

brak oceny 27-11-2017 21:44

Charakterystyczną cechą twórczości Maas są zapierające dech w piersiach, maksymalnie nabuzowane emocjami zakończenia, które są istnymi rollercoasterami. Jak się przymierzysz do czytania ostatniego etapu jej książki ? musisz wziąć pod uwagę, że najprawdopodobniej odłożysz już skończoną. No chyba, że masz naprawdę silną wolę. Ja w tym etapie, jak zawsze zresztą, odczuwałam złość, radość, stres, cierpienie, smutek i szczęście. No wszystko. W pewnym momencie musiałam wręcz przerwać na chwilę czytanie, bo przez łzy nic nie widziałam. Ja, osoba, która bardzo rzadko płacze przy książkach ;) Kto czytał acowar, ten z pewnością domyśla się, który moment mam na myśli. To było okrutne Maas. Kocham tą autorkę i nienawidzę jej jednocześnie! ?
?Dwór skrzydeł i zguby?, to nie tylko książka fantastyczna. Tak naprawdę, to zlepek różnych gatunków literackich ? fantastyka, romans, zawiera też sporo wątków politycznych. Niech was ta polityka nie przeraza. Maas opisała to bardzo ciekawie, oszczędziła nam nudy. Bitwy, walki, przygotowania do nich ? to były wręcz jedne z najlepszych momentów. Dodatkowo jest wątek Feyry i Rhysa, którego w mojej opinii mogło być nawet ciut więcej ;P I wiele, wiele innych. Zaczynam na gatunkach, kończę na wątkach... brawo, Paula, brawo. ;P
Czytałam wiele opinii mówiących, że ACOMAF jest jednak lepszy, niż ACOWAR. Moje zdanie?
Skłaniam się ku trzeciej części. Jednak prawda jest taka, że naprawdę ciężko je ze sobą porównać, bo obie są fenomenalne. Także... jak się pewnie domyślacie ? polecam. Po stokroć ? polecam! <3
zabookowanyswiatpauli.blogspot.com - całość recenzji na blogu ;)

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

polecam goodbook

ilość recenzji:31

brak oceny 16-11-2017 20:31

Postanowiłam napisać recenzję zbiorową. Jestem świeżo po dwóch tomach, a raczej trzech. Jednakże teraz odniosę się tylko do drugiego i trzeciego.
Dwór Furii i Mgieł urzekł mnie najbardziej, co chcę od razu powiedzieć, nie owijając w bawełnę. Uważam, że akcja toczy się z większą werwą, dialogi są lepsze, oraz poznajemy historię i zamiary Rhysanda. Wielką nowością ani odkryciem nie będzie to, że Feyra jest denerwująca, czasem nawet za bardzo. Przeszkadzały mi jej odzywki i to, jak zachowywała się wobec innych postaci. Wulgarne gesty (do znudzenia) i "warknięcia" na każdego... były żałosne. Jednak mimo to, nie odczuwałam chęci rzucenia książką przez pokój, choć istotnie ? Feyra powinna być lepiej wykreowana. Autorka za bardzo skupiła się na magii i poszczególnych dworach, co jest bardzo dobre, ale mało poświęciła Feyrze. Przynajmniej takie jest moje odczucie.
Moje recenzje zawsze są szczerymi opiniami. Dlatego nie będę pisać tutaj caps lockiem, że jest to najlepsza seria fantastyczna, ani że ją uwielbiam. W obu tomach, 2 i 3 poznajemy bohaterów takich jak: Azriel, Kasjan, Mor, Amrena. Tworzą Dwór Snów wraz z Rhysandem na czele. W nich jestem zakochana nieodwołalnie, zwłaszcza w tym ostatnim. Uważam, że mają bardzo wiele humoru, są barwni i zostają w pamięci. Jednak... Ta książka ma wady i zalety. Czasem autorka wprowadza zbędne dialogi, niepotrzebne sceny, bez których historia byłaby taka sama, a one nie wnoszą nic ciekawego. To raczej zapełniacze. Czyli ogromnym plusem są bohaterowie (oprócz irytującej Feyry), ale minusem zbędne rozmowy.
Jestem pod wielkim wrażeniem świata, który przedstawia Maas. Dopracowała go istotnie bardzo dobrze. Musiała rozpisać sobie naprawdę wiele szczegółów i to mnie tak zadziwia, bardziej jako autora niż czytelnika. Szacunek.Wszelkie opisy pobudzały moją wyobraźnię i rzeczywiście byłam w stanie zobaczyć to wszystko, co próbowała przekazać.
W drugiej części, zresztą jak i w trzeciej, pojawia się wiele konfliktów, które Dwór Snów próbuje złagodzić lub rozwiązać. Mamy też ważną postać ? Luciena, do którego moja sympatia z pierwszego tomu nie zmalała.
Drugi tom, czyli Dwór Furii i Mgieł jest żywszy, pełniejszy, bardziej dopracowany. Więcej wnosi do historii, dlatego uważam, że jest najlepszy ze wszystkim.
Dwór Skrzydeł i Zguby przeczytałam bardzo szybko, bo również mi się podobał, ale zawierał za dużo scen bitew, za dużo wojny. To w pewnym stopniu w końcu mnie nudziło... Ale przetrwałam te rozdziały i udało się, dotarłam do końca. W ostatnich etapach książki autorka pozwoliła sobie z nas zażartować i miałam zawał serca. Nie chce Wam zdradzić tego, będziecie musieli sami odkryć.
Podsumowując tą chaotyczną opinię (wybaczcie), nie żałuję, że skusiłam się na Dwory, bo przez kilka dni żyłam tylko tym i gadałam tylko o tym. Ma niedociągnięcia, ale nic nie jest idealne! Cieszę się, że tak mocno mnie wciągnęło i życzę wam tego samego! BARDZO, BARDZO polecam tę serię.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

Kasia

ilość recenzji:146

brak oceny 13-11-2017 21:15

Feyra powraca do Dworu Wiosny, aby prowadzić śmiercionośną i przewrotną grę. Musi udawać, aby uzyskać informacje o poczynaniach Tamlina oraz potężnego i bezlitosnego króla Hybernii. Krainie fae znów grozi niebezpieczeństwo. Jeden błąd dziewczyny może zniszczyć Prythian. Wojna jest nieunikniona, a Feyra musi zdecydować komu może zaufać. Kto jest przyjacielem, a kto wrogiem? Do czego posunie się Feyra? Niebawem dwie armie zetrą się w krwawej, bezwzględnej i nierównej walce o władzę?

Feyra i Rhysand dołączyli już dawno do grona moich ulubionych bohaterów książkowych i z przyjemnością sięgnęłam po kolejny tom serii, aby poznać ich dalsze losy. Już przy recenzji poprzednich tomów wspomniałam, że lubię w literaturze silne i niezależne kobiety, a Feyra idealnie wpasowuje się w ten wizerunek. Poznaliśmy ją jako śmiertelniczkę, gotową stawić czoło nieśmiertelnej kobiecie, która zniewoliła cały Prythian. Udowodniła, że drzemie w niej siła i potęga, konsekwentnie dążyła do celu i odważnie stawiała czoło problemom. Teraz prowadzi śmiertelną grę, od której zależą losy jej krainy, gdyż wojna nadchodzi i jest nieunikniona. W tej części główna bohaterka jest o wiele bardziej bezwzględna i przebiegła niż dotychczas, co niezwykle mi się spodobało.

Na kartach powieści pojawiają się także dobrze nam znani i lubiani bohaterowie Dworu Nocy, którzy już w poprzednich częściach urzekli mnie swoim charakterem i siłą. Za to zabrakło mi Luciena. Wprawdzie pojawiał się, ale uważam, że autorka powinna poświęcić tej postaci trochę więcej uwagi. Tamlin jest doskonałym przykładem postaci, do której moje podejście zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Jako, iż w ?Dworze cierni i róż? wydawał mi się ciekawą postacią i nawet go polubiłam, tak w następnych tomach miałam ochotę nim potrząsnąć. Moje oczekiwania co do tej postaci były zupełnie inne.

Akcja w pierwszej połowie książki jest dość miarowa, jednak w żaden sposób nie nudzi. W drugiej części powieści mamy jeszcze więcej emocji i napięcia i tak aż do samego końca. Maas jest nieprzewidywalna i za to uwielbiam jej twórczość. Krwawa i bezwzględna wojna jest nieunikniona. Mamy knucia, intrygi i knowania. Najlepszą częścią jest bitwa, którą autorka wykreowała perfekcyjnie. Z ogromnym trudem odkładałam książkę na półkę, bo jak wiecie, nie samymi książkami człowiek żyje.

Sarah J. Maas zaserwowała nam razem ponad 2100 stron fantastycznej rozrywki, barwnych postaci, niebezpiecznego świata pełnego intryg i kłamstw oraz mrocznych i przebiegłych nieśmiertelnych. Nie zabrakło emocji, scen pełnych romantycznych uniesień, przelanej krwi, trudnych decyzji i wyborów. Sarah J. Maas w ?Dworze skrzydeł i zguby? wprowadziła nowych bohaterów oraz wątki, a niektóre z nich pozostawiała nierozwinięte. Mam nadzieję, że pisarka nie zostawi nas z kacem książkowym i wykorzysta to w jakiś opowiadaniach, gdyż nie chce mi się wierzyć, że Maas skończy historię wyłącznie na trzech tomach.

Podsumowując ?Dwór skrzydeł i zguby? to książka godna swoich poprzedniczek. Sarah J. Maas zaserwowała bardzo dobrą historię, przepełnioną akcją, intrygami, brutalnością i świetnymi bohaterami, która wciągnęła mnie od początku aż do samego końca. Feyra i Rhysand już na zawsze pozostaną w moim sercu. Myślę, że do serii wrócę jeszcze nie raz. A tych z was, którzy jeszcze nie mieli okazji poznać tej historii zachęcam, aby po nią sięgnąć.

https://mowmikate.blogspot.com/2017/11/recenzja-sarah-j-maas-dwor-skrzyde-i.html

Czy recenzja była pomocna?

ogrodksiazek.blogspot.com

ilość recenzji:187

brak oceny 5-11-2017 21:46

"Dwór skrzydeł i zguby" - zwieńczenie trylogii autorstwa Sarah J. Maas, która od pierwszego tomu skradła moje serce. Ogromnie się cieszyłam, gdy wreszcie dostałam swój długo wyczekiwany egzemplarz, zwłaszcza że ponad 800 stron powieści traktowałam jak gwarancję, że ta przygoda nie zakończy się zbyt wcześnie. Z jednej strony miałam ochotę przeczytać ją jak najszybciej, by zaspokoić ciekawość, ale z drugiej... nie chciałam też jej kończyć, mając świadomość, że ta część jest już ostatnią (wiem, mają się ukazać jeszcze nowelki, ale to już nie to samo).

Po wydarzeniach, jakie rozegrały się na Hybernii, Feyra powraca na Dwór Wiosny i powoli wprowadza w życie swój plan. Chociaż zaczyna stopniowo odbudowywać zaufanie Tamlina, Lucien przygląda się jej poczynaniom z nieskrywaną podejrzliwością. Tymczasem na Dworze Nocy trwają przygotowania do zbliżającej się wojny. Aby mieć choć cień szansy w starciu z potęgą wojsk Hybernii, wszyscy książęta Prythianu muszą połączyć swoje siły i zjednoczyć armie. Nikt się jednak do tego nie kwapi, a napięte stosunki pomiędzy Dworami oczywiście nie ułatwiają im zadania. Czy władcy zdołają odłożyć na bok dawne urazy i wspólnie stawić czoła wrogowi? A może część z nich będzie wolała sprzymierzyć się z okrutnym królem, mając wciąż w pamięci krzywdy wyrządzone im przez Amaranthę?

Poprzednie tomy serii wciągnęły mnie bez reszty, oczarowując rozbudowanym światem wykreowanym przez autorkę i intrygując stworzonymi przez nią postaciami. Karty powieści przyciągały mnie siłą wręcz magiczną, każąc chłonąć każde słowo i nie pozwalając się od nich oderwać. Tym razem jednak... chociaż historia pozostała całkiem wciągająca, czar prysł i niemal cały jej urok gdzieś się ulotnił. W porównaniu do "Dworu mgieł i furii", który wyszedł Maas rewelacyjnie, ten był zaledwie przeciętny.

Brakowało mi tego wątku miłosnego, którego rozwój na kartach drugiego tomu śledziłam z bijącym sercem. Tutaj wypadł blado i nudno. Nic się właściwie nie działo, w kółko tylko sceny łóżkowe. Kilka bym zrozumiała, ale nie aż tyle. Czytając je, czułam się zniesmaczona, że autorka z dwojga moich ulubionych bohaterów zrobiła ni mniej, ni więcej, tylko parę nimfomanów. Żeby chociaż rozmawiali o czymś innym... Do tej pory byłam przekonana, że czytam powieść fantasy, a nie erotyczną, ale to był chyba błąd.

Te wzajemne docinki, najpierw Feyry i Luciena, potem Feyry i Rhysa, które tak mnie zawsze rozśmieszały, występują w tym tomie w śladowej ilości. Uwielbiałam te pełne humoru dialogi. Niestety tego również zostałam w dużym stopniu pozbawiona. A potencjał był, i to niemały, chociażby w przypadku Nesty. Wielka szkoda, że nie został wykorzystany.

Co jeszcze nie przypadło mi do gustu? Bohaterowie, a właściwie bohaterki - Feyra i Nesta. Ta pierwsza, do tej pory taka wrażliwa na krzywdę innych, starająca się chronić niewinne istoty, zaślepiona zemstą stała się wręcz bezwzględna i wyrachowana. Nawet przez myśl jej nie przeszło, że w efekcie jej działań mogą ucierpieć osoby, które w niczym nie zawiniły. A potem, jak gdyby nigdy nic, znów wróciła ta jej przejmująca się wersja. Była tak przywiązana do swoich przyjaciół i tak wiele dla niej znaczyli, że nazywała ich rodziną. Ale gdy przyszło co do czego, zachowywała się, jakby nie miała do nich za grosz zaufania. Wszystko wolała robić sama. I to w tajemnicy. Nie mniej irytująca była również Nesta, przynajmniej przez większą część historii. Ta jej wyniosłość i pogarda strasznie działały mi na nerwy. A fakt, że zazwyczaj nie raczyła nikomu odpowiedzieć, tylko uparcie milczała, jeszcze pogarszał sprawę.

"Dwór skrzydeł i zguby" nie zdołał oczarować mnie tak, jak poprzednie tomy cyklu. Jednak mimo tego rozczarowania, jakie mi zaserwował, nie żałuję, że po niego sięgnęłam. Ta lektura miała jednak parę plusów. Pozwoliła mi poznać wreszcie wszystkich książąt Prythianu i dowiedzieć się więcej o ich ziemiach, a także o panujących między nimi relacjach. Pojawiły się nowe, intrygujące istoty, a Rzeźbiący w Kościach, Tkaczka i Amrena... warto było ujrzeć ich w nowym świetle. Chociaż ogólny przebieg akcji okazał się przewidywalny, autorce parę razy udało się mnie autentycznie zaskoczyć. Pomimo wszystkich wad i niedociągnięć (korekta w ostatnich rozdziałach też pozostawiała wiele do życzenia), powieść czytało mi się całkiem przyjemnie, a przedstawiona w niej historia mnie wciągnęła.

Czy "Dwór skrzydeł i zguby" warto przeczytać? Bezapelacyjnie najlepszą częścią serii pozostaje dla mnie "Dwór mgieł i furii", który ujął mnie pod każdym względem. Jeśli liczycie na coś równie dobrego, rozczarujecie się. Poza tym wiele wątków pozostało niedomkniętych, więc nie dostaniecie też wszystkich odpowiedzi. Jeżeli bliższe poznanie Prythianu i kilka krwawych bitew Wam wystarczy, ryzykujcie. Ja nie polecam. I piszę to z ciężkim sercem.

Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Uroboros

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

http://miedzypolkami-ksiazki.blogspot.com/2017/10/

ilość recenzji:1

brak oceny 20-10-2017 18:46

Feyra po kolejnych ciężkich przeżyciach musi na nowo powrócić do Bestii na Dwór Wiosny, tym samym opuszczając swoją prawdziwą rodzinę, dzięki której stała się całkowicie inną osobą. Na szczęście dziewczyna cały czas utrzymuje kontakt z Rhysem, a tym samym staje się pewnego rodzaju szpiegiem, cały czas knując przeciwko Tamlinowi, który rzekomo kocha ją nad życie. Sprawy stają się bardzo skomplikowane, gdy nad światem fae, ale też zwykłych śmiertelników wisi wielka wojna, której nie da się uniknąć. Feyra będzie musiała zawierać wiele niebezpiecznych układów. Będą one dobrą decyzją, czy jednak silna wojowniczka przyczyni się do nieszczęśliwego obrotu zdarzeń w przerażającej wojnie?



Długi rok czekania na kolejną książkę ze swojej ulubionej serii jest na pewno ciężkie dla książkoholików. Na szczęścia Sarah J. Maas potrafi wynagrodzić nam to oczekiwanie poprzez podarowanie nam kolejnej cudownej historii, gdzie jej poprzeczka została zawieszona jeszcze wyżej, mimo że wydawałoby się to zwyczajnie niemożliwe!

Muszę przyznać, że za każdym razem odczuwam wielką tremę przed sięgnięciem po książkę Maas. W moich oczach jest ona osobą strasznie nieprzewidywalną, która uwielbia torturować swoich fanów, kończąc książkę w najmniej oczekiwanym momencie. Tak więc po zamknięciu lektury w mojej głowie znajdowało się wiele różnych pytań, na których wyjaśnienie będę musiała poczekać do pojawienia się kolejnej części.

Historia zaczęła się w sposób dość niewinny, na pierwszy rzut oka bardzo spokojnie. Nie martwcie się jednak, że spotkacie się tutaj z nudą, o nie! Feyra będzie musiała knuć przeciwko całemu Dworowi Wiosny, wyciągać różnego rodzaju informacje, ale też walczyć z podstępnymi przeciwnikami, którzy nie spoczną dopóki nie pokażą dziewczynie gdzie ich zdaniem jest jej miejsce. Później już z każdą kartką akcja nabiera coraz większego tempa, by wreszcie zamienić się w istny żywioł, który wciągnie nas w wir wydarzeń i nie pozwoli z niego wyjść. Sarah J. Maas na nowo pokazała nam cudowny, ale też niezwykle niebezpieczny świat fae nie pomijając oczywiście akcji, która w niektórych momentach nabiera takiego tempa, że sama niejednokrotnie nie wiedziałam co tam się dzieje, a serce waliło mi jak szalone! Dodam tylko, że przez pewien dalszy rozdział maje serduszko złamało się na miliony kawałków...ale pomińmy to!

Oczywiście nie mogę nie pochwalić naszej Sarah J. Maas za świetnie wykreowanych bohaterów! Poprzednia część skupiona była głównie na Rhysie i Feyrze, natomiast tutaj poznaliśmy wiele nowych i ciekawych osób. Z jednymi trzeba będzie zawierać porozumienia, natomiast z drugą częścią walczyć na śmierć i życie w zbliżającej się dużymi krokami straszliwej wojnie. Jedynie pytanie jakie tutaj przychodzi na myśl, to które decyzje będą tymi właściwymi, a które jedynie zaszkodzą?

Czy recenzja była pomocna?