,,Klara została królową krainy pełnej błyszczących lasów gwiazdkowych, przezroczystych pałaców marcepanowych, słowem, najpiękniejszych i najcudowniejszych rzeczy, które się widzi, jeśli się patrzeć umie." ,,Dziadek do orzechów i Król Myszy" E.T.A. Hoffmanna to jedna z tych opowieści, po którą nigdy nie myślałam by sięgnąć. Skłoniło mnie do niej dopiero oglądanie ,,Barbie w dziadku do orzechów". Uwielbiam Barbie i w tym wypadku nie było inaczej. Historia tak mnie zaciekawiła, że postanowiłam poznać jej źródło inspiracji, jakim jest oryginał. Klara i jej brat - Fred jak co roku w wigilijny wieczór czekają na prezenty od ojca chrzestnego. W tym roku dostają przepiękny zamek z lustrzanymi szybami i złotymi wieżami oraz kilka lalek. Dziewczynka pod choinką znajduje też dziadka do orzechów, który tak jej się spodoba, że rodzice pozwalają Klarze go sobie wziąć pod warunkiem, że Fred i Ludwika (ich starsza siostra) będą mogli z niego korzystać. Wieczorem, gdy Klara kładzie się spać słyszy jakieś dziwne piski i widzi ojca chrzestnego na zegarze. Zaraz wychodzą myszy i zaczyna się walka... Tak zaczęła się ta historia, z którą spędziłam świetnie czas. Opowiadania są krótką formą, więc już od początku ich zadaniem jest zaciekawienie czytelnika, by z przyjemnością dotrwał do końca. Z ,,Dziadkiem do orzechów" nie miałam najmniejszego problemu, gdyż od początku czułam się zaintrygowana magiczną otoczką, jaką w sobie ma. Baśń. To była prawdziwa, magiczna nieco mroczna baśń. Piękne, malownicze opisy, trochę infantylni bohaterowie, baśniowa sceneria i morał. Nie warto nikogo oceniać po wyglądzie. Przecież mówili nie oceniaj książki po okładce, bo może jej treść okazać się ciekawa i warta uwagi. Nieważne jest to, jak wyglądasz, lecz to, co nosisz w sercu. To jakim człowiekiem jesteś, a nie jakim jesteś z wyglądu. Każdy może być piękny, lecz czy tak samo dobry? Styl pisania autora jest niesamowity, lecz przez niego uważam, że nie jest to do końca bajka dla dzieci, gdyż może być niekiedy za trudny dla nich do zrozumienia. Jeśli chodzi o akcję to jest szalona jak w baśni. Szkoda tylko, że nie zostało opisane ostatnie starcie z Królem Myszy, ale cała reszta bardzo mi się podobała. Nasi bohaterowie są ciekawymi postaciami, czasami nieco infantylnymi, lecz i tak będę mieć do nich sentyment. Reasumując ,,Dziadek do orzechów i Król Myszy" to nie jest długa, rozbudowana opowieść, ale mimo tego urzekła mnie. Przypomniałam sobie siebie oraz swoje dziecięce marzenia, jaką ma się wyobraźnię i sny, gdy jest się dzieckiem, a także to, jak smutno się robi gdy wszystko okazuje się senną marą. Te rozczarowania zawsze były gorzkie, a za sprawą ,,Dziadka do orzechów" mogą nabrać całkiem nowego znaczenia i spojrzenia. Zakończenie było słodkie jak sok ze świeżych i słodkich jabłek, lecz czy nie tak powinny kończyć się baśnie?
Opinia bierze udział w konkursie