SPRAWDŹ STATUS ZAMÓWIENIA
POMOC I KONTAKT
Ulubione
Kategorie

Dzieci Hurina (twarda)

O Akcji

Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.
Dowiedz się więcej
  • Promocja
    image-promocja
przeczytaj fragment

książka

Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Data wydania 2022
z serii Władca Pierścieni
Oprawa twarda
Liczba stron 272
  • Wysyłka Kup teraz, a produkt wyruszy do Ciebie już w poniedziałek!
    Dotyczy zamówień opłaconych przez PayU, kartą lub za pobraniem.
  • Promocja InpostPay BW

Opis produktu:

Tolkien wiele lat pracował nad `Dziećmi Húrina`. Niestety nie dane było mu dokończyć opowieści. Podjął się tego jego syn, Christopher Tolkien, który ułożył tekst z istniejących materiałów. Całości dopełniają ilustracje Alana Lee.

Prawie sześć i pół tysiąca lat przed wydarzeniami opisanymi we `Władcy Pierścieni` Śródziemie leży w cieniu Czarnego Władcy. Najwięksi wojownicy wśród elfów i ludzi zginęli. Wszystko pogrąża się w ciemności i rozpaczy. Nowy, śmiertelnie niebezpieczny przywódca, Turin, syn Hurina, razem z bandą banitów przeciwstawia się Czarnemu Władcy i zmaga się z nałożoną przez niego klątwą.

Historia wojny, nienawiści, walki o władzę, ale też nadziei i odwagi. Poznajcie losy Turina i Nienor.


Więcej książek z serii Władca Pierścieni
S
Szczegóły
Dział: Książki
Promocje: lista bestsellerów wszech czasów,  wysyłka 24h
Wydawnictwa: Prószyński
Kategoria: Fantastyka,  fantasy,  książki dla młodzieży fantasy,  książki na jesienne wieczory
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Oprawa: twarda
Okładka: twarda
Rok publikacji: 2022
Wymiary: 145x205
Liczba stron: 272
ISBN: 978-83-8295-253-7
Wprowadzono: 14.11.2018

RECENZJE - książki - Dzieci Hurina - J.R.R. Tolkien

Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.

5/5 ( 58 ocen )
  • 5
    58
  • 4
    0
  • 3
    0
  • 2
    0
  • 1
    0

Wpisz swoje imię lub nick:
Oceń produkt:
Napisz oryginalną recenzję:

slavosky

ilość recenzji:48

brak oceny 17-07-2010 17:16

Czytając posłowie syna Tolkiena, Christophera, odniosłem wrażenie, że profesor pozostawił po sobie taką stertę niedokończonych opowieści, że aż dziwne, że udało mu się ukończyć Władcę pierścieni. Kolejne projekty rozpoczynane na nowo i ciągnięte latami, ciągłe poprawki cechy prawdziwego perfekcjonisty. /
Dzieci Hurina to historia znana już i z Silmarillionu, i z Niedokończonych opowieści, tam jednak zajmowała raptem kilka czy kilkanaście stron, jakiś czas temu jednak Christopher Tolkien przejrzał ponownie ojcowskie brudnopisy i uznał, że marzyła mu się jednak dłuższa historia. Ile jest zatem w Dzieciach. . . taty, a ile syna, pozostaje tajemnicą poliszynela, podobnie jak w przypadku Silmarillionu. /
Chociaż powieść jest trochę skokiem na kasę, nie zmienia to faktu, że nie warto jej przeczytać, gdyż zawiera to, co dla Tolkiena najbardziej charakterystyczne, w postaci wręcz skondensowanej. Historia Turina i Nienor tytułowych dzieci Hurina - przypominała mi najlepsze dramaty antyczne bądź szekspirowskie tu też mamy fatum prześladujące szlachetnych bohaterów, pełne nieszczęśliwych wypadków, gdy ktoś zabija niechcący najlepszego przyjaciela/brata/ojca itd. Nawet jeśli odnoszą oni zwycięstwo nad wrogiem/potworem etc., to jednocześnie tracą coś ważniejszego miłość, przyjaźń, szacunek do siebie. Naprawdę, Dzieci Hurina są lekturą niesamowicie dołującą, dużo bardziej niż Władca pierścieni. Mi to odpowiada, ale czytelnikom Hobbita niekoniecznie. To taka fantasy dla dorosłych. /
Styl Tolkienowski jest jak zwykle pełen patosu, a bohaterowie zachowują się ze szlachetnością charakteryzującą jakąś mityczną epokę, bohater tu jest bohaterem, zdrajca-zdrajcą, podział na dobro i zło jest oczywisty (choć granica przebiega często we wnętrzu danej postaci). Nie ma tu mrugania okiem do czytelnika, owszem, jest schemat tragicznego mitu, ale też przekonanie o ciągłej aktualności tego schematu. /
Tolkiena albo się uwielbia, albo odrzuca ze wzruszeniem ramion. I myślę, że powodem jest nie tyle a przynajmniej nie tylko fantastyczny kostium, co pewna zupełnie niedzisiejsza mentalność. Literatura XX-wieczna dzieli się na Tolkiena i całą resztę; owa reszta to wszelkiej maści izmy, niekończące się rewolucje formalne, kwestionujące wszystko, co się da. Nawet postmodernista Sapkowski przenosi w swoje światy dzisiejszy, cyniczno-ironiczny sposób myślenia. Tolkien jest jakby z innej epoki najbardziej anty-postępowa, konserwatywna literatura, ukierunkowana na mitologiczną przeszłość. Swymi książkami niechcący udowodnił, jak za taką przeszłością tęsknimy - co widać, gdy zdamy sobie sprawę i z popularności fantasy, zrzynającej z Tolkiena niemiłosiernie (zazwyczaj jednak tylko scenografię), i z różnych rankingów typu najważniejsza książka XX wieku, gdzie Władcy Pierścieni zdarza się wygrywać z różnymi literackimi gwiazdami jednego sezonu. Tolkien Nobla nie dostał zastanawiające, prawda? Gdyby pisał dzisiaj, nie dostały nawet Paszportu Polityki.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

Marta Kicińska

ilość recenzji:305

brak oceny 14-05-2010 21:05

"Życie poza rajem..."

Powieść wstrząsająca, historia rozpaczliwie smutna i, co można odkryć po kilku rozdziałach, niestety dziwnie znajoma. Nie dlatego, że Tolkien miałby się posunąć do plagiatu - gdzieżby tam! Podczas lektury z przerażeniem można jednak zauważyć uderzające podobieństwo między przeklętym życiem dzieci Hurina, a wygnaniem z raju Adama i jego potomstwa. Ale może nie bierzmy od razu tak szerokiej perspektywy. Książkę najlepiej odebrać osobiście, a nie w kontekście całej ludzkości. Kto z nas nie dokonał w zyciu żadnego złego wyboru? Komu z nas nie zdażyło się nie isć za dobrą radą? Komu nie zdażyło się choć raz nie rozróżnić dobra od zła? Dzieci Hurina, a szczególnie jego syn, to osoby skazane na wieczną tułaczkę jako konsekwencję poczynań ich ojca. Hurin bowiem sprzeciwił się Czarnemu Władcy, który rozpętał wojnę przeciwko ludziom i elfom. Klątwa ta drąży serca i umysły jego dzieci i sprawia, że są one coraz bardziej chore na duszy.Gdy już przebrniemy przez dość suchy wstęp historyczny wsparty genealogią rodu Hurina (książkę na podstawie zapisków ojca doszlifował Christopher Tolkien), wkraczamy na moczary ponurych i krętych ścieżek jego syna. To na nich Turin błądzi po odejściu z bezpiecznej krainy elfów. To na nich co jakiś czas spotyka elfickich przyjaciół, którzy chcą mu pomóc uratować się spod jażma ciążącej na nim klątwy, lecz jego oczy i serce są tak ciemne, że nie rozpoznają już przyjaciół. To obrazy rozdzierające serce. Odwaga i nadzieja ścierają się w powieści z beznadziejnym smutkiem i mrokiem serca, moc ze słabością, klątwa z szansą zmiany, strach z pokojem serca, który odchodzi w niepamięć i po pewnym czasie tylko czuć jego brak. Główny bohater uwikłał się w dramatyczną walkę duchową, która wygląda na z góry przegraną. Cały czas idziemy za nim z nadzieją, że jednak w ostatecznej rozgrywce (a będzie to wspaniale opisana walka) ktoś lub coś go uratuje. Samemu czytelnikowi mógłby się wyrywać co jakiś czas rozpaczliwy krzyk wzywający imienia bohatera, żeby zawrócił. Nie zdradzę czy tak się stało. Powiem tylko, że to jedna z nielicznych książek, nad którymi można się rozpłakać, rozpoznając na jej ścieżkach własne ślady. Ślady na grzązkich gruntach poza rajem.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

MagdalenaB

ilość recenzji:28

brak oceny 16-10-2009 00:27

Książkę Dzieci Hurina otrzymałam w prezencie od osoby bardzo mi bliskiej, znającej moje zamiłowanie do prozy Tolkiena. Osoba ta obserwowała mój niekontrolowany entuzjazm, gdy dokonywałam odkrycia godnego, według mojego mniemania, samego Kolumba – oto właśnie nadchodzi kolejne, niedokończone dzieło frontowego łącznościowca – Johna Ronalda Tolkiena. Kolejna fantastyczna historia zrodzona w okopach nad Sommą, lazarecie, czy szpitalu w Birmingham, spisana w koszarach w pomiętych, pokreślonych brulionach, czy na rewersach instrukcji wojskowych. Zapałałam żądzą posiadania, głodem poznania opowieści, niczym człowiek pierwotny przy ognisku w jaskini po plemiennym polowaniu czy wojnie z sąsiadem.

Gdy odkładałam przeczytany wolumin, po kilkunastu dniach w sercu moim gościł smutek, żal, gorycz. Ból niczym po stracie ukochanej osoby. Poczułam się jak starzec, który miał za młodu wiele marzeń, chęci i energii, a który zorientował się, że oto uciekło mu całe życie, a wszystko co kochał, opuściło go o wiele wcześniej niż podejrzewał. Poczułam się jak ktoś spętany Czarną Wolą, przykuty do skały Prometeusz, któremu przez trzydzieści tysięcy lat sęp wyżerał wątrobę, teraz wreszcie wolny, bezradnie przyglądający się swemu zniedołężniałemu ciału, tak hardemu i niezawodnemu ongi, bezgłośnie łkający nad mogiłą swej dawnej dumy. Czułam się jak… Hurin.

Mimo, iż duża część dziejów Lalaith, Turina, Nienor i ich bliskich została już spisana w Silmarillionie, czy Niedokończonych opowieściach, nie zdecydowałam się jednak na uchylenie nawet rąbka tajemnicy czy to stałym czytelnikom Tolkiena, czy zaczynającym dopiero swoją przygodę w Śródziemiu. Niechaj pozostanie to tajemnicą, niech nawiąże się mistyczna nić porozumienia między autorem niniejszego tekstu a jego odbiorcą.
Niech więc nic więcej z treści książki nie ujrzy światła dziennego w tym tekście bez mojej wiedzy i zgody, i niech będzie powszechnie i otwarcie wiadomo, że Dzieci Hurina to opowieść tragiczna, acz przepiękna, zapierająca dech w piersiach, w głębi których zdolna wzruszyć samo dno serca; że bez najmniejszego wahania ośmielam się postawić owo dzieło na jednej półce pomiędzy takimi klasykami jak Antygona czy Makbet. Współczesny dramat w iście szekspirowskim stylu, chciałoby się rzec, gdyby Tolkien nie wypracował już sobie dotychczas opinii posiadania własnego. Przywołanie zatem przeze mnie klasyków ma wyłącznie za zadanie scharakteryzować rangę dzieła, do której je zaliczam, bo wynoszone do niej było już bez mała wiek temu…

Kto nie czytał Tolkiena i zastanawia się od czego zacząć – może spokojnie sięgnąć po tę pozycję, a przeczytawszy odłożyć bez poczucia straty wcześniejszych wątków czy znajomości słynnej trylogii. Dotknąć go mogą jedynie wyżej opisane przypadłości duszy. Ten uważać jednak musi na coś jeszcze, bo Śródziemie wciąga w swe zakamarki, fascynuje, by z wolna odkrywać przed wytrwałym czytelnikiem swoje tajemnice, zakątki, plątaniny wątków i krzyżujących się ścieżek herosów i zwykłych bohaterów. Kto wszelako czytał Silmarillion, Niedokończone opowieści, tym bardziej niech zapozna się z Dziećmi Hurina, a dozna zawodu tylko w jednym wypadku – jeśli żył w przekonaniu, że przecież on zna już historię „Narn i Hin Hurin”. Mogę mu wówczas tylko rzec, że on może słyszał o tej historii, ale z całą pewnością jej nie zna…
Zachęcam!

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

faramirx

ilość recenzji:3

brak oceny 9-12-2008 10:40

Widać tu wielką miłość syna do ojca i jego pracy. Christopher bardzo dokładnie odzwierciedla język swego ojca. Tolkien na pewno byłby dumny z syna. Jako spadkobierca twórczości J.R.R.Tolkiena z pewnością wykonał swe zadanie (po raz kolejny zresztą) perfekcyjnie. Czytamy tragiczną historie Rodu Hurina, jakbyśmy byli świadkami zdarzeń/ich członkami. Czuję się tak zawsze, gdy czytam J.R.R.Tolkiena!!! POLECAM odwiedzenie tego niesamowitego świata!!!

Czy recenzja była pomocna?

kyra89

ilość recenzji:7

brak oceny 13-10-2008 13:32

ja sie niestety nie zgodze z opinia ze to jest super ksiazka...rzeczywiscie jest dobra ale nie swietna.wg mnie ta ksiazka to tylko material nadajacy sie na ksiazke,cos w stylu szkicu...po prostu wg mnie jest nie dopracowana...bardzo brakuje mi wiekszej ilosci dialogow,ksiazka bez nich wydaje sie nie zyc...jestem ciekaw jaby wygladala jesli gdyby ta sama historie opisalby po swojemu na przyklad paolini....:)mimo to ksiazke polecam bo ma tez plusy ktorych na szczescie jest wiecej niz minusow....

Czy recenzja była pomocna?

Marek

ilość recenzji:13

brak oceny 9-02-2008 19:24

"Dzieci Hurina" to wspaniałe dzieło.
Na kartach książki zapisana została historia niezwykła, która wprowadza czytelnika w barwny świat baśni i legend wzniesiony piórem mistrza Tolkiena.
Razem z bohaterami podążamy niebezpiecznymi ścieżkami, kroczymy wśród pustkowia, błądzimy w mrocznych kniejach; śledzimy ich dramatyczne koleje losu. Przerzucając kolejne stronice, odnajdujemy miejsca czarownego Śródziemia, gdzie ponownie przeżywamy niesamowitą przygodę, na nowo odczuwając panującą tam magię, która nie pozwala oderwać się od tego dzieła ani na chwilę.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

bezimienny

ilość recenzji:4

brak oceny 27-11-2007 18:28

Dzieci Hurina (Chin Hurin) - wciągająca książka napisana ręką mistrza tolkiena opowiadająca o wielkim wojowniku Thurina Thorambarze. Jego tragiczna historia wzruszy każdego do łez. Przez cały czas ścigała go klątwa Dzieci Hurina. Był genialnym zwiadowcą, idealnym tropicielem i jeszcze lepszym szermierzem. Ten porywczy i krnąbrny chłopak dusił w sobie tyle nienawiści do świata za stratę ojca. Wychowały go elfy, lecz po sprowokowanym morderstwie uciekł z ich ziem. Zabił swego mistrza i nauczyciela, gdy ten ratował go z niewoli. Został przywódcą bandy rozbójników, a zaraz po tym doradcą króla jednego z potężniejszych krajów. Zabił smok, lecz ten rzucił na niego urok. Patrzył jak giną jego najbliżsi a on nie mógł nic zrobić. Poślubił własną siostrę, myśląc że to zbłąkana dziewczyna. Gdy uświadomił sobie te wszystkie czyny wbił klingę w ziemię i skoczył na nią. Moim zdaniem owa historia wzruszy każdego do łez... Jest naprawdę warta przeczytania!!! (jest to poszerzona wersja tej z Silmarylionu o kilkaset kartek)

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?

Midnight Reader

ilość recenzji:2

brak oceny 20-06-2007 21:54

Co prawda nie wiem co dokładnie było dziełem Christophera, a co jego ojciec, ale i tak nie wyczuwałam żadnej różnicy. Chodzi o to, że nie jestem w stanie powiedzieć gdzie przerwał Tolkien senior a gdzie zaczął jego syn. To jest zdecydowany plus.
Na początku książka mi się nie podobała. Raziła mnie językiem. Patetycznym, wzniosłym. Ciągle w mojej głowie kołatała się myśl 'Czy nie da się tego powiedzieć prościej? Czy zamiast <<przemawiać>> nie mogliby po prostu mówić?' Ale, gdy po paru stronach wczułam się w pewien rytm tego języka - nie mogłam przestać. Zachwycił mnie po raz kolejny, ponieważ jest taki sam jak zawsze. Cudowny, symboliczny, piękny, a przede wszystkim przenoszący do tej krainy, wyśnionej przez Tolkiena.
Z radością do niej powróciłam, ponieważ pozwoliło mi to oderwać się od wszystkiego. Popatrzeć trochę dłużej na zachód słońca, poobserwować ludzi wokół mnie odrobinę dokładniej i podziwiać to, czego nie zauważamy w codziennym sprincie przez życie.

Opinia bierze udział w konkursie

Czy recenzja była pomocna?