- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.i. Matka Karen pospieszyła z dobrym słowem, szczotką do włosów i troskliwą pomocą. Służące zrobiły to, o co je poproszono, utkwiwszy przerażone oczy w przeciwległej ścianie. Słowa uwięzły gdzieś na dobre. Dina otwierała usta i formowała je. Ale dźwięk mieszkał w innej rzeczywistości. Władza próbowała wszystkiego. Referendarz zaczął mówić głębokim, spokojnym głosem, patrząc przy tym Dinie w jasnoszare oczy. Równie dobrze mógłby spoglądać przez szklankę z wodą. Próbowali i świadkowie. Na siedząco i na stojąco. Głosem pełnym współczucia lub nieznoszącym sprzeciwu. W końcu Dina skryła w ramionach głowę o czarnych, niesfornych włosach. Wydała jakieś dźwięki przypominające skomlenie na wpół uduszonego psa. Władza się zawstydziła i wycofała na dół, do salonu. Żeby dojść do porozumienia i zgody. Ustalili, co się zdarzyło na miejscu wypadku. Jak się zachowywała młoda kobieta. Uznali to wydarzenie za wielką tragedię dla całej okolicy i powiatu. Stwierdzili, że Dina Gr?nelv nie może dojść do siebie z rozpaczy. Że jest nieobliczalna i straciła mowę wskutek szoku. Orzekli, że jechała tak szybko, jak pozwalały na to rzemienie i liny, by zawieźć swego męża do lekarza. Że osiągnęła zbyt wielką prędkość na zakręcie koło mostu albo że ten dziki koń poniósł akurat na skraju przepaści i zamocowanie dyszli puściło. W obu miejscach. Wszystko wpisano starannie do protokołu. Z początku nie mogli znaleźć ciała. Ludzie gadali, że pewnie popłynęło do morza. Ale nikt tego nie rozumiał. Musiałoby wszak pokonać jeszcze prawie milę nierównego, płytkiego rzecznego łożyska. Każdy kamień mógł zatrzymać martwe ciało, które samo nie czyniło żadnych wysiłków, by dotrzeć do morza. Ku rozpaczy Matki Karen z czasem zarzucono poszukiwania. Miesiąc później w posiadłości pojawił się żebrak, który twierdził, że widział ciało w Veslekulpen. W martwej wodzie, nieco poniżej wiru pod wodospadem. Tam leżał Jakub uczepiony kamienia. Sztywny jak drut. Spuchnięty i sponiewierany, jak twierdził żebraczyna. Okazało się, że miał rację. Wody najprawdopodobniej opadły, gdy ustały jesienne deszcze. I pewnego jasnego dnia na początku grudnia nieszczęsne ciało Jakuba wypłynęło na powierzchnię. Na oczach starego żebraka, który przemierzał właśnie góry, by znaleźć przytulisko w innej posiadłości. Od tego czasu krążyła wieść, że żebrak jest jasnowidzem. Tak, tak, zawsze nim był. To zapewniło mu spokojną starość. Któż by chciał wejść w zatarg z jasnowidzem. Nawet jeśli był żebrakiem. . Dina siedziała w sypialni, największej izbie na piętrze. Za zaciągniętymi storami. Na początku nie schodziła nawet do stajni, do swego konia. Zostawiono ją w spokoju. Matka Karen przestała ronić łzy, bo po prostu nie miała już na to czasu. Musiała wziąć na siebie wszystkie obowiązki, zaniedbane przez właścicieli. Oboje przecież umarli, każde na swój sposób. Dina siedziała przy stoliku z orzechowego drewna i gapiła się w przestrzeń. Nikt nie miał pojęcia, czy się jeszcze czymś zajmuje. Nie miała żadnych powierników. Nuty, których całe stosy leżały przedtem wokół łóżka, wcisnęła do garderoby. Długie suknie szeleściły nimi w przeciągu, gdy Dina otwierała drzwi. W sypialni kładły się głębokie cienie. W kącie kurz osiadał na wiolonczeli. Nikt jej nie dotknął od dnia, w którym Jakuba wyniesiono z domu i ułożono na saniach. Masywne łóżko z baldachimem i elegancką zasłoną zajmowało większą część pokoju. Z tego wysokiego łoża można było, wyciągnąwszy się na poduszkach, obserwować Sund przez okna. Albo przejrzeć się w wielkim zwierciadle, okolonym polakierowaną na czarno ramą, które dało się ustawiać pod różnym kątem. W wielkim okrągłym piecu przez całą dobę trzeszczał ogień. Za trójdzielnym, haftowanym parawanem z motywem pięknej Ledy i łabędzia w erotycznym uścisku. Skrzydła i ramiona. I długie jasne włosy Ledy, dyskretnie osłaniające łono. Służąca Tea cztery razy dziennie wnosiła bierwiona. A mimo to ledwo ich starczało do rana. . Nikt nie wiedział, kiedy Dina śpi i czy w ogóle sypia. Krążyła po podłodze w swych podkutych butach podróżnych dniem i nocą. Od ściany do ściany. Budząc cały dom. Tea opowiadała, że wielka czarna Biblia, którą Dina odziedziczyła po matce, zawsze leży otwarta. Od czasu do czasu młoda pani śmiała się cicho. Ten śmiech nie brzmiał pięknie. Tea nie była pewna, czy pani śmieje się ze świętego tekstu czy też do swoich myś Czasami zatrzaskiwała cieniutkie stroniczki w wielkim gniewie i odrzucała książkę na bok, jakby to były rzeźnicze ochłapy. . Jakub spoczął w ziemi dopiero w siedem dni po odnalezieniu ciała. W środku grudnia. Trzeba było załatwić tyle spraw. Rozesłać tyle zawiado
książka
Wydawnictwo Smak Słowa |
Data wydania 2018 |
Oprawa twarda |
Liczba stron 672 |
Szczegóły | |
Dział: | Książki |
Kategoria: | Literatura piękna, Powieść psychologiczna, Powieść społeczno-obyczajowa |
Wydawnictwo: | Smak Słowa |
Oprawa: | twarda |
Okładka: | twarda |
Rok publikacji: | 2018 |
Wymiary: | 150x210 |
Liczba stron: | 672 |
ISBN: | 978-83-65731-37-1 |
Wprowadzono: | 16.01.2018 |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.