Dziennik przetrwania to zdecydowanie jedna z najlepszych książek jakie czytałam w moim życiu! Jakbym tylko mogła to z pewnością dałabym jej ocenę siedem, ta książka jest tego warta. Nigdy wcześniej nie słyszałam o tej Autorce, ani nie czytałam żadnych jej książek, ale to co dzieje się w Dzienniku przetrwania sprawia, że naprawdę ciężko zapomnieć o tej książce.
Wydaje się, że nie ma w niej nic wyszukanego. Kobieta opisuje przeciętne życie polki, która ma na głowie miliony obowiązków, dwójkę dzieci, które dają jej na każdym kroku popalić, męża, który jej średnio pomaga. Bohaterka książki opisuje wiele przekomicznych i przezabawnych zdarzeń z jej życia, które są tak realistyczne, że aż ciężko uwierzyć. Ta książka wywarła też być może na mnie takie wrażenie, ponieważ obecnie sama mam małe dziecko, więc może dlatego będę miała tak ogromny sentyment do tej książki.
Sylwia jest matką dwójki dzieci, Helenki która jest starszym dzieckiem, oraz Filipka, chyba najbardziej niegrzecznego chłopaka pod słońcem, który na każdym kroku planuje coś niedobrego.
Świat głównej bohaterki zmienia się diametralnie w momencie, kiedy dowiaduje się, że zachodzi w ciąże, następnie pojawia się Helenka, która daje jej popalić, ale w momencie, kiedy rodzi się Filip, jej świat dopiero wtedy przewraca się do góry nogami. Dla Sylwii jest to niesamowite doświadczenie, ale z drugiej strony ogromna męka, którą musi przeżyć sama. Często opisuje, że jest niewyspana, że codziennie pije zimną kawę, jej burdel w domu jest ogromny, często potyka się o stertę ciuchów rzuconych na samym środku pokoju.
To kobieta, która bezwarunkowo poświęca się swoim dzieciom, ponieważ nie ma czasu na makijaż, na ładne ubranie. Ba, nie ma nawet czasu na zakupy. To typowa pani, która nienawidzi gotować, bo wie, że się do tego nie nadaje. W książce możemy znaleźć pewien mały rozdzialik na temat gotowania bez. Sylwia próbuje stawać na wysokości zadania i ugotować bezy według przepisu, który znalazła na grupie na czasie związanym ze sprawami dziecięcymi. Wszystkie kobiety twierdziły, że jest to przepis, który wyjdzie każdemu, ponieważ nie ma tam nic trudnego, a jedynie co należy użyć do tego przepisu to jajka i cukier. Jak się okazuje, to nawet i tego nie potrafi ugotować.
Często ma wrażenie, że nie jest w stanie ogarnąć domu, że nie jest w stanie ogarnąć nawet siebie, że po woli ginie i topi się w tym bałaganie. Czy to nie takie typowe? Nie ma według mnie kobiety, która jest w stanie ogarnąć wszystko od a do z, mając na głowie dwójkę nieznośnych dzieci oraz domu, zakupów, obiadu, prania.
Szczerze, z całego serca pokochałam Sylwię, to moja pokrewna dusza, która byłaby moją przyjaciółką. Poza tym jej życie i kilka sytuacji przekomicznych, które są opisane w książce, pozostają zbliżone do mojego życia, odkąd pojawiło się moje dziecko na świecie.
,,Jedno jest pewne, będąc rodzicami, uczymy się każdego dnia, bo też każdy dzień jest inny. Każdego dnia dzieci przynoszą do domu inny problem. Jednego dnia jest to kolega, który dokucza na podwórku, innego swędząca głowa z niespodzianką przywleczoną ze szkoły. Moje dzieci uczą się ode mnie tego, jak radzić sobie z problemami codzienności, a ja uczę się od nich, jak być cierpliwą i kochającą matką".
Rozdziały, a w zasadzie rozdzialiki są bardzo krótkie, dosłownie na jedną - trzy strony, choć czasami zdarzają się dłuższe. Książka jest pisana z perspektywy Sylwii, więc mamy wrażenie, że po prostu czytamy jej pamiętnik, w którym opisuje swoje życie.
Tak jak powiedziałam na początku, według mnie jest to jedna z najlepszych książek jakie kiedykolwiek czytałam w życiu, nie w tym roku, a w życiu. Po prostu ta historia tak bardzo wpasowuje się w moje obecne życie, że aż momentami miałam wrażenie, że czytam historię mojego życia. Sylwia jest wspaniałą kobietą, która nie jest idealna. Wiele rzeczy w życiu nie potrafi, ale nie zmienia to faktu, że na każdym kroku stara się jak najlepiej potrafi. Może nie jest idealną kucharką, ale za każdym razem stara się coś ugotować dla męża i dzieci. Może nie jest fanką sprzątania, ale od czasu do czasu, kiedy ma chwilę czasu, to sprząta. Zawsze wychodzi z dziećmi na spacery, zadowala je, próbuje wychować tak jak najlepiej potrafi. No a jak wiemy, nie zawsze jest to takie proste i nie zawsze wychodzi, bo jak wiemy dzieci mają swój humorek i swój charakterek, który znacznie przeważa nad sztuką wychowania dziecka.
Moją ulubioną sytuacją zdecydowanie była akcja na sali porodowej, w momencie kiedy pojawił się tam pan od wkręcania żarówek, to było czyste szaleństwo!
Ta książka jest na pewno dla kobiet, które albo mają dzieci albo po prostu są w stanie zrozumieć sytuacje opisane w książce.