Poruszająca książka. Po raz kolejny okazuje się, że życie pisze dużo ciekawsze scenariusze niż są w stanie wymyślić najlepsi autorzy. Dzienniki kołymskie to książka, w której przeplatają się relacje z podróży autora po Traktem Kołymskim, zwanym przez miejscowych Trasą z opowieściami napotkanych przez niego ludzi. Droga, którą podąża, to najdłuższy cmentarz na świecie, ponieważ właśnie podczas jej budowy ginęli więźniowie gułagów. A gdy umierali to albo ich porzucano tuż obok, albo stawali się budulcem drogi. I między innymi o nich, tych którzy przeżyli obozy pracy jest ta książka. Lecz również o poszukiwaczach złota i o potentatach finansowych, posiadających fabryki nie tylko w Rosji lecz również poza jej granicami. Dziennikarz pisze o ludziach zwykłych, tych, którzy w załadowanych po brzegi ciężarówkach pokonują kolejne kilometry oblodzonej Trasy, tych, którzy mieszkają w porzuconych przez Boga i ludzi osadach oraz tych, którzy pozwalają, aby alkohol niszczył ich życie i zdrowie. Książka przedstawia tych wszystkich ludzi bez pozłoty, lukru czy innych ozdobników, a przez to do głębi przejmujemy się ich losem. Każdy dzień przynosi autorowi nowe spotkania, lecz również nowe wyzwania, ponieważ postanowił przebyć Trasę stopem. Szczerze polecam. Lektura, z którą ciężko się rozstać.
Opinia bierze udział w konkursie