Małżeńska przysięga nie bez powodu zawiera w sobie obietnicę "i że cię nie opuszczę, aż do śmierci". Dawniej, rozumiane to było dosłownie, wiążąc się z kimś węzłem małżeńskim obiecywaliśmy zostać z tą drugą osobą, aż po kres dni- swoich lub drugiej strony, nie rozważając nawet jakiegokolwiek rozstania przed tym czasem. Zresztą, nikt nie myśli o rozwodzie biorąc ślub. Jednak dzisiejsze małżeństwa przysięgę traktują w trochę inny sposób, a myśląc o śmierci częściej biorą pod uwagę śmierć ale miłości, która ich łączy. Bo tak się po prostu dzieje, z różnych przyczyn, czasem z czyjejś winy, a czasem tak zwyczajnie wraz z biegiem lat, druga strona staje się zupełnie obca. I żyjemy w czasach gdy lepiej się rozstać niż tkwić w bezsensownej relacji, która nic nie wnosi do naszego życia i szukać szczęścia gdzieś indziej, w kimś innym, a nawet w samym sobie. Większość małżeństw nie rozstaje się jednak w dobrych relacjach, nawet gdy wiążą ich wspólne dzieci. A co w przypadku gdy przyjaźń nie umiera i (byli) małżonkowie chcą utrzymywać ze sobą poprawne stosunki? O tym w wybitnie dobrej książce Anny Szczypczyńskiej, odpowiedniej nie tylko na lato ale i na każdą inną porę roku.
Lucyna to czterdziestolatka, która zawodowo jest tłumaczem, głównie romansów i erotyków. Do swojej pracy wkłada wiele serca i choć nieraz spędza jej sen z powiek, to naprawdę lubi to robić. Mieszka w pięknym domu, który sama urządziła, ma ukochanego psa, który dotrzymuje jej towarzystwa, jej jedyna córka studiuje, mąż układa sobie życie u boku innej, a u niej pomieszkuje młodszy chłopak, z którym przeżywa drugą młodość. Końcówka nie brzmi standardowo, prawda? Ale Lucyna w końcu może cieszyć się życiem, robić to, co chce, zdecydować się na spontaniczność i robić wszystko z myślą o sobie. Wczesne macierzyństwo w jej przypadku miało swoje wady i zalety, natomiast na samą myśl o kolejnym potomku się wzdryga, nie chce kolejnej rewolucji w życiu. Układ z Jakubem całkowicie ją satysfakcjonuje, choć fakt, że jej mąż tryska energią i radością odrobinę jej wadzi.. A raczej wadzi jej młodsza kobieta u jego boku.
Tomasz pracuje jako deweloper i w pracy jest nieustannie, podłączony do telefonu, maila, ma na głowie naprawdę wiele i od lat nie wie czym jest relaks. Życie dzieli między Wrocław a Warszawę, z uwagi na miejsce zamieszkania Jaśminy. To przy niej odkrył inną swoją stronę, bowiem dziewczyna wydobywa z niego te lepsze cechy, o których dotąd nie miał pojęcia. Choć nadal jest pracoholikiem to także na nowo poznaje czułość, namiętność oraz zainteresowanie drugą osobą. Nie ma problemy z tym, że Luśka także układa sobie życie, ich relacja już dawno z małżeńskiej zmieniła się w czystą przyjaźń, choć wtedy jeszcze ze sobą mieszkali. I mimo że jeszcze wiele przed Tomaszem trudnych decyzji i kompromisów to ma on wrażenie, że w końcu znalazł się w odpowiednim miejscu, z idealną kobietą u boku.
"Dziewczyna mojego męża" to przede wszystkim niestandardowy pomysł na fabułę, choć jak się nad tym zastanowić to sama znam dwie takie pary żyjące w ten sposób. Jednak jeśli chodzi o literaturę to zdecydowanie znajdziemy tu powiew świeżości. A do tego jeszcze doskonałe wręcz wykonanie! Przez książkę praktycznie się płynie, czyta się ją wprost cudownie, lekko, z zaangażowaniem i zrozumieniem dla wątpliwości, które pojawiają się u bohaterów. Bowiem Autorka stara nam się przybliżyć postaci, pokazać ich wady i zalety, to, czego się obawiają i czego pragną. Znajdziemy tu elementy humorystyczne, które wielokrotnie wywołają uśmiech podczas lektury. Jednak pod pretekstem ciepłej, wesołej opowieści o perypetiach ludzi, którzy niemal połowę życia spędzili wspólnie, poruszone zostanie także naprawdę wiele ważnych kwestii. Zręcznie są tu wplecione tematy dotyczące rodzicielstwa- w różnym wieku, tworzenia związków, dojrzałości i samoświadomości, godzenia się z kolejami losu, zazdrości czy niewinnych kłamstw, które narastają do miana lawiny. Ukazana jest miłość, w różnych odcieniach, na miarę XXI wieku. A do tego całość ukoronowana jest doskonałym kunsztem pisarskim Autorki, który naprawdę mnie zauroczył, podobnie jak wybrane przez nią zakończenie- miód na moje serce! Ogromnie polecam Wam tę niepozorną lekturę, gwarantuję, że miło spędzicie z nią czas!
Opinia bierze udział w konkursie