1936. Liesel Scholz to Niemka, mieszkająca w Berlinie. Jej życie rodzinne jest pełne bezpieczeństwa i spokoju. Ojciec, uzdolniony chemik, chroni swoją rodzinę pracując dla rządu Hitlera. W te na pozór beztroskie życie coraz bardziej wkrada się nazistowska propaganda. Zwłaszcza, że gosposia Szolzów, jak i jej córka Rosa są Żydówkami...
1946. Sam Houghton, amerykański chemik i żołnierz, przyjeżdża do powojennych Niemiec, by znaleźć nazistów, których doprowadzi przed oblicze sądu. Zatrudnia tłumaczkę, Annę, piękną kobietę, która pomimo swoich sekretów staje mu się coraz bliższa. Co łączy Annę z rodziną Szolzów i nazistowskimi rządami?
,, Uśmiechać się i potakiwać, słuchać i zgadzać się... pozwolić sobie po prostu uwierzyć, zamiast prowadzić ciągłą walkę z czymś, co wszystkich innych wydawało się ponosić na swojej obłudnej i zadufanej w sobie fali".
Za każdym razem, gdy czytam książki o tematyce II wojny światowej, z perspektywy Niemców, to czuję się rozdarta. Zwłaszcza, gdy są to obywatele, którzy nie zgadzali się z nazistami, Hitlerem i jego świtą, skazując tym siebie, bądź swoich bliskich, na śmierć, czy wieczne niebezpieczeństwo. Tak właśnie przedstawia się połowa rodziny Szolzów. Dlaczego tylko połowa? Ponieważ w ich rodzinie nastąpił głęboki rozłam, który podzielił ją na dwie grupy- pierwszą, nienawidzącą Hitlera i pomagającą Żydom oraz drugą, która z uwagi na własne korzyści, przymykała oczy na krzywdę ludzką. Domyślam się, że wiele niemieckich rodzin mogłoby się z tym utożsamiać.
"Dziewczyna z Berlina" to emocjonalna i trudna książka. Opowieść pełna odwagi i miłości, która potrafi wiele wybaczyć... Przedstawia losy Niemców, zarówno podczas wojny, jak i po niej. Ukazuje nazistowskie nastroje, wręcz uwielbienie dla Hitlera i jego propagandy, ale posiada również drugą stronę- mocno zakorzenioną nienawiść dla ludzi, którzy czuli się lepszymi od innych. Brak zgody na krzywdę ludzką, której powodem było pochodzenie. Często podczas czytania nie potrafiłam powstrzymać łez. Płakałam nad losami głównej bohaterki oraz niemocy, która jej towarzyszyła.
Frustracji, która wynikała z tego, że chciałaby pomagać o wiele bardziej, ale nie miała możliwości, by to zrobić. Przykre jest to, że "Dziewczyna z Berlina" pokazuje najgorsze ludzkie zachowania i myśli, ale i daje przykład tego, że nie wszyscy ludzie mają serce z kamienia. Polecam!!! Lektura warta przeczytania, która skłania do wielu przemyśleń.