?Była prawdziwym światłem w ich dogasającym życiu. Była iskierką, która rozpala i pozwala na chwile szczęścia.?
Przenosimy się do Gdyńska, do starej kamienicy, w której mieszkają różni ludzie. Zosia ma kilka lat, jest bardzo rezolutną, uśmiechniętą dziewczynką, która stale ma coś do powiedzenia. Jej mama wychowuje ją samotnie, jest zdana tylko na siebie. Dużo pracuje, aby zapewnić swojemu dziecku i sobie godny byt. Nie jest jej łatwo, niejednokrotnie została bardzo zraniona. Kiedy mamy nie ma w domu, Zosia po lekcjach swój wolny czas spędza z sąsiadką ? babcią. Obie pałają do siebie ogromną sympatią i przywiązaniem. Ich sąsiadem jest starszy, mrukliwy, samotny pan, który z nikim nie utrzymuje dobrych kontaktów. Jednak Zosia swoją bezpośredniością i radością ma na niego pozytywny wpływ. Niebawem do drzwi starszego pana puka młody mężczyzna, twierdząc, że jest jego wnukiem?
W powieści nie znajdziemy szybkich zwrotów akcji ani intrygującej fabuły. Jednak jest to książka, od której w żaden sposób nie mogłam się oderwać. Czytanie od początku do końca było ogromną przyjemnością i niespodzianką. Autorka snuje swą opowieść z ogromną empatią i szczerością. Umiejętnie wplątuje w nią wspomnienia pewnej gdańszczanki. Całość okraszona dobrym humorem, pozytywną energią i ciepłem. Rewelacyjnie wykreowani bohaterowie, to oni są niepodważalnym atutem powieści. To ludzie jakich mijamy w naszej codzienności, nieidealni, niejednoznaczni, bardzo ich wszystkich polubiłam. Mamy spory przekrój wiekowy, obcy sobie ludzie, których dzielą lata i doznane przeżycia, a z łatwością potrafią się dogadać. Lepiej niż w niejednej rodzinie. Zosia całkowicie skradła moje serce, jest takim słoneczkiem, żywą iskierką i dobrym duszkiem tej opowieść. To ona scala tych ludzi, dla każdego ma dobre słowo i uśmiech.
Pani Ewa snując swą opowieść obok chwil pełnych radości, wspólnego bycia razem, wzajemnego wsparcia, ukazuje i te gorsze. Bezinteresowna pomoc sąsiedzka, samotność, potrzeba bycia z drugim człowiekiem. Ulotność życia, przemijanie, choroba, brak zrozumienia i obojętność na potrzeby drugiego człowieka. Skradająca się niepozornie i wysysająca siły depresja. Ogromna tęsknota za tymi co odeszli, wspomnienia, które wywołują uśmiech. Wybaczenie innym i przede wszystkim sobie. Różne rodzaje miłości. I te tytułowe ciasteczka, które odgrywają znaczną rolę w opowieści. Zajmująco ukazana historia Gdańska, trudne czasy II wojny światowe. Piękne legendy umiejętnie wplecione w całość.
Powieść niesie dobro i życiową mądrość, wzrusza, wywołuje szczery uśmiech i rozgrzewa serca. Ukazuje zwykłe życie i jego wartości. Powoduje, że w pędzie dnia codziennego zatrzymujemy się na chwilę i uświadamiamy sobie co tak naprawdę jest ważne. Z całego serca polecam.