Pierwszy tom serii ?Elementals? od Michelle Madow bardzo mi się spodobał, dlatego też z niecierpliwością wypatrywałam kolejnego tomu. Zaledwie trzy miesiące po premierze pierwszej części, Wydawnictwo Kobiece przygotowało dla nas kontynuację tej mitologicznej serii. Czy ?Krew hydry? spodobała mi się równie mocno jak ?Proroctwo cieni??
Nicole dowiaduje się kto jest jej prawdziwym ojcem, a Blake zrywa z Danielle. W tym samym czasie drużyna Elementals zaczyna intensywnie trenować, aby mieć szansę na przeżycie kolejnego starcia z potworami z Kerberosu.
Wkrótce w Księdze Cieni znajdują wskazówkę, która pozwoli im ocalić świat. Teraz Nicole, Blake, Danielle, Kate i Chris muszą ruszyć śladami Odyseusza, aby zebrać tajemnicze składniki, które pomogą im w unicestwieniu istot sprzymierzonych z Tytanami. Czy przeżyją niebezpieczną wyprawę w głąb greckich wierzeń?
Michelle Madow po raz kolejny stawia przed czytelnikiem trudne pytania. Czy można poświęcić życie kilku osób, aby uratować wiele istnień? Czy niepodważalne szczęście jest zawsze dobrym rozwiązaniem? Czy zawarte przyjaźnie będą miały jakiekolwiek znaczenie, kiedy przyjdzie stawić czoła niebezpieczeństwu?
Zanim rozpoczęłam pisanie tej recenzji, postanowiłam odświeżyć sobie nieco pamiętać na temat pierwszej części. Dlatego też odnalazłam moją recenzję części pierwszej, by sprawdzić co uległo zmianie. Zarówno na lepsze, jak i gorsze.
W pierwszej kolejności, rzuciła mi się w oczy zmiana w Nicole. W pierwszym tomie, do szewskiej pasji doprowadzało mnie zachowanie tej nastolatki, która momentami wręcz uważała się za Boga. Ma moc uzdrawiania, więc nikt jej nie podskoczy. Takie właśnie myślenie miało to szalone dziewczę. Co rusz chwaliła się swymi mocami, powtarzała, że z nikim nie będą bezpieczni, tylko z nią, bo w końcu potrafi uzdrawiać, pchała się tam gdzie nie trzeba, a nawet awansowała na rolę niejakiej liderki tej mocarnej grupy, no bo przecież ma SUPER MOC UZDRAWIANIA. Boże. Scyzoryk się w kieszeni otwierał.
Jednak w drugim tomie, tak jak już wspomniałam, widoczna jest jakaś zmiana w jej postaci. W końcu do niej dociera, że uratować całego świata nie może. Co więcej, bardziej wyraźna jest tutaj współpraca całej super piątki. W pierwszym tomie odczuwałam, że Nicole strasznie wywyższa się z swoją mocą. W drugiej części autorka bardziej podkreśla wartość przyjaźni i wzajemnego zaufania.
Trochę szkoda, że Nicole i Blake wciąż są na pierwszym planie. Pozostałe postacie tej serii są według mnie równie interesujące, ale jak na razie stanowią oni zaledwie dodatek do tej historii. W pierwszym tomie mi to nie przeszkadzało, bo jak wiadomo, był to początek.
Jestem jednak już po lekturze II tomu, i taki np. Chris czy Kate wciąż odgrywają rolę szarego tła.
Kiełkujące uczucie między Nicole a Blakiem, jest już w tej części dużo bardziej widoczne. Na całe szczęście, nie aż w takim stopniu, by uczynić z tej historii kolejny, banalny romans dla młodzieży.
Ubolewałam nieco nad zdecydowanie mniejszą dawką mitologicznych opowieści. W pierwszym tomie autorka dużo częściej przywoływała mitologiczne dzieje, dzięki czemu czytelnik mógł na nowo odświeżyć sobie w pamięci te historie, lub poznać je po raz pierwszy.
Pomimo tego, że książka ta nie ma nawet trzystu stron, to z pewnością jest dopracowana i przemyślana. Cały czas coś się dzieje, bohaterowie co rusz wpadają w nowe tarapaty i przeżywają kolejne, niezapomniane przygody. Zawarte w książce rozdziały są krótkie, a lekki styl pisania autorki sprawia, że lektura tej książki to czysta przyjemność.
Uważam, że seria ?Elementals? jest godna uwagi każdego miłośnika fantastyki i mitologii. Z niecierpliwością będę wyczekiwać tomu trzeciego, którego premiera jest już zaplanowana na listopad.
Moja ocena: 8/10