Elokwencja sardynki (twarda)

W efekcie połączenia braku umiejętności czytania ze zrozumieniem i wyobraźni często kończę z książka, która drastycznie mija się z moim oczekiwaniami. Czasem bywają to przyjemne niespodzianki, ale też trafiają się skuchy. Jak ?Elokwencja sardynek?. Przeczytałam tytuł, zobaczyłam okładkę i zafiksowałam się na wizji pławienia się w błękicie w ławicach sardeli. Nie dotarło do mnie, że autor nie jest biologiem tylko fizykiem z zacięciem oratorskim. No i mam. O porozumiewaniu stworzeń morskich, na co liczyłam, jest może jakieś 25 stron. Dostałam coś koło tego jak nie więcej o konsumpcji owoców morza i ryb, co było pouczające w zakresie wiedzy o rybołówstwie, za to przykre etycznie. Nie powiem, owszem jest tu też sporo ciekawych informacji, tylko że trzeba je wyławiać z gęstej zupy autobiograficznych wspominek i oratorskich popisów. Nie przepadam za emocjonalnym antropomorfizowaniem typu:
?Z kolei larwy ryb koralowych nadstawiają ucha. Mają nadzieję wychwycić szmer pieśni mieszkańców jakiejś odległej rafy...?
Drażnią mnie bezpodstawne stwierdzenia w rodzaju:
?W tamtej epoce [średniowiecze] nie istniał żaden sposób, by dzielić się obrazami. Nikt nie potrafił i nie mógł narysować zaobserwowanych stworzeń z natury ? do tego trzeba było pióra i kałamarza, a zatem także stołu.?
Opłakuję lasy przy perełkach:
?Pakowany mrożony morszczuk w sklepowej zamrażarce znalazł się w takiej samej sytuacji jak setki tłoczących się w śródmieściu osób w garniturach i pod krawatem?
?? kolejno zajmują [sumy] miejsce przy kruchej kołysce z alg i korzeni, by delikatnie dmuchać na swoje jajeczka i w ten sposób je dotleniać ? tak samo, jak wół i osioł chuchały na małego Jezuska?
Reasumując. Co do faktów, autor nie budzi zaufania, a zweryfikować ciężko (ani jednego przypisu). Co do stylu, dla amatorów barokowego romantyzmu. Dla mnie NIE.

Lubię takie elokwentne książki bez zadęcia! Takie, z których wiedza płynie spokojnymi falami i nienachalnie wlewa się czytelnikowi do głowy. Takie, w których autor jest jednocześnie wielkim pasjonatem tematu i swoją pasją potrafi skutecznie zarażać, przelewając ją na papier.

"Elokwencja sardynki" to taka właśnie książka - przystępna wiedza zaklęta w estetycznym wydaniu. Choć w podwodnej tematyce nie czuję się jak ryba w wodzie to ten tytuł sprawił, że znalazło się w moim sercu miejsce dla pływających stworzeń. Bardzo lekkie pióro autora w połączeniu z ciekawymi, przyrodniczymi informacjami, dały nam tytuł godny uwagi. Obawiałam się trochę, że to będzie książka zbyt sztywna, naukowa i wręcz nudna, ale zupełnie niepotrzebnie, bo już na pierwszych stronach popłynęłam.

"Elokwencję sardynki" zaliczam do tytułów, które warto znać i warto polecać. Nie jest to długa książka, ale w moim odczuciu wystarczająco treściwa. Do tego wydana tak minimalistycznie i estetycznie, że z pewnością nada się na prezent dla miłośnika literatury przyrodniczej (i nie tylko)!