Elżbieta Batory, chyba każdy zna hrabinę, która zyskała wiele przydomków. Krwawa hrabina, Wilkołak, Sadystka, Wampirzyca z Transylwanii, to najprawdopodobniej właśnie od niej wywodzi się legenda znanego Hrabi Draculi. Elżbieta była uznawana za inteligentną, a do tego bardzo urodziwą, jednakże jej zachowanie całkowicie temu przeczyło. Elżbieta była wyjątkowo szaloną kobietą, uznała, że kąpiele, a także napoje z krwi dziewic sprawiają, że będzie ona wiecznie młoda. Wierzyła w nieśmiertelność. I choć lata przybywały, wciąż wierzyła w swoją teorię. Z roku na rok ginęło coraz więcej młodych dziewczyn, które podstępem zwabiała do swojego zamku. To właśnie tam wraz ze swoimi zaufanymi ludźmi dopuszczała się tak drastycznych czynów. Okrutne, prawda? Jak można dopuszczać się do takiego czegoś. W dzisiejszych czasach każdy pomyślałby, że większej głupoty nie mogła wymyślić. I przede wszystkim proces sądzenia jej wyglądałby inaczej. Z tym że Elżbieta żyła ponad czterysta lat temu. W czasach, gdzie ludzie byli zacofani, tylko garstka była inteligentna. I tak naprawdę historia Elżbiety mogła zostać wyssana z palca. Może właśnie ludzie, zwłaszcza ci, którzy zaciągnęli u niej dług, mieli okazję, aby się go pozbyć? Elżbieta ponoć dopuściła się do sześciuset morderstw, co wydaje się nierealne. Może tak właściwie Batory została tylko ofiarą Habsburgów? Druga jej historia, o której słyszało niewiele osób, jest taka, że pomimo ciężkiej ręki, jaką używała dla służby, była również dobrą kobietą. Świadkowie zeznawali, że wiele razy z jej domu wychodzili ludzie pobici, bez kończyn, ze śladami przemocy. Jednakże nikt nie brał pod uwagę, że to skutki stosowanej medycyny, która znacznie różniła się od współczesnej. Wiele ciał wynieśli z jej zamku, ale to po prostu na skutek choroby, która przyczyniła się do śmierci. To były czasy, gdzie ludzie musieli leczyć się domowymi sposobami. Ziołami, stawianiem baniek, doczepianiem pijawek, a w przypadku ciężkich ran, nawet przypalaniem. Ludzie byli bardzo zacofani, mocno wierzyli w plotki, a także czary, co nie było korzystne dla hrabiny. Możemy się zastanawiać, czy Elżbieta zmarła samotnie jako ofiara w intrydze uknutej przez jej krewnych, czy naprawdę była okrutnym człowiekiem, który pozbawił niejedną osobę tchu. Tak naprawdę to sama Batory zna prawdę, którą zabrała ze sobą do grobu. Jarosław Molenda przedstawił nam świat Elżbiety, pokazując, że najprawdopodobniej Batory niesłusznie została osądzona. Jak wspomniałam, teraz możemy się tylko zastanawiać nad prawdą. W książce mamy treści, które pomogą nam podjąć decyzję. Osobiście uważam, że padła ona ofiarą. Nie mogę uwierzyć, że dopuściła się do takiego okrucieństwa. Książka jest ciekawa, ale okropnie męcząca. Autor tak chaotycznie przedstawił historię Elżbiety Batory, że momentami się gubiłam. Wielokrotne powtarzanie tych samych treści nie było korzystne, a wręcz przeciwnie. Bywało, że miałam chęć przekręcić kartki, ale twardo brnęłam do przodu. Niestety okazywało się, że po raz któryś dowiedziałam się tego samego. Gdyby książka była bardziej poukładana, czytałoby się ją o wiele lepiej. Autor ma głęboką wiedzę, jednakże przekazał ją w bardzo pogmatwany sposób. Pomimo tego te treści są bardzo intrygujące. Myślę, że to pozycja w sam raz dla tych, którzy lubią literaturę faktu, a zwłaszcza przeplataną historią.
Opinia bierze udział w konkursie