Tajny Klub Superdziewczyn ponownie wyrusza w świat. Tym razem za kierunek swej podróży klubowicze obierają Laponię, a dokładniej Rovaniemi. Skąd pomysł na takie, a nie inne spędzenie przedświątecznej przerwy i jakie przygody przytrafiły się klubowiczom oraz ich przyjaciołom w trakcie kilkudniowego pobytu w Laponii dowiecie się oczywiście sięgając właśnie po najnowszy, piąty tom serii. We wcześniejszych tomach za sprawą bohaterów mieliśmy okazję odwiedzić Szwecję, Nowy Jork, Hiszpanię oraz Kalifornię.
Pewnego dnia zupełnie nieoczekiwanie tata Franka profesor Kaganek organizuje spotkanie w swoim domu na które zaprasza cały Tajny Klub Superdziewczyn oraz ich rodziców. Na przyjęciu tym obecna jest też badaczka zórz polarnych Aurelia Borealis. Otóż Aurelia przygotowuje się do podróży do Rovaniemi, gdzie odbędzie się konferencja naukowa poświęcona tematowi zórz polarnych. Weźmie w niej też udział tata Franka. Oboje wychodzą z propozycją aby wraz z nimi do Rovaniemi udali się członkowie Tajnego Klubu Superdziewczyn. Ta propozycja ogromnie podoba się klubowiczom, chociaż ich rodzice są początkowo nastawieni do niej dość sceptycznie. Ostatecznie jednak wyrażają zgodę na wyjazd. Klubowicze na tę wyjątkową wyprawę zabierają ze sobą również dwoje przyjaciół. Na miejscu czeka na nich sporo atrakcji i wrażeń, ale też bardzo ważna misja. Zaginęła bowiem część listów przysłanych do świętego Mikołaja od dzieci z różnych stron świata. Jeżeli listy nie znajdą się na czas ich nadawcy nie otrzymają świątecznych podarków. Tajny Klub Superdziewczyn wkracza do akcji...
Jest to historia przede wszystkim o prawdziwej przyjaźni i sile współpracy. Także o tym, że dużo łatwiej i ciekawiej jest iść przez życie z przyjaciółmi u boku. Fajnie gdy mamy na kim polegać, kto nas wspiera, ale też gdy mamy z kim się bawić, śmiać i spędzać wolny czas. W tej prostej opowieści znajdziemy więc całe mnóstwo takich życiowych prawd i wartości, a także sporo inspiracji do zabaw z przyjaciółmi, zachęt do podejmowania wyzwań oraz miłości do podróżowania. Warto jest więc choćby dlatego podsunąć ją swoim dzieciom...
Książkę czyta się niezwykle lekko i szybko. Autorka posługuje się prostym językiem, pisze ciekawie i porusza współczesne tematy. Jej historia jest pełna humoru i świątecznej magii. Bohaterami są natomiast dzieci, dlatego młody czytelnik nie ma problemu z tym aby wejść do ich świata i stać się niejako towarzyszem bądź naocznym świadkiem ich przygód. Myślę też, że każdy z czytelników w grupie tytułowych klubowiczów znajdzie cząstkę siebie i wyciągnie z tej historii jakieś ciekawe przemyślenia choćby to, że to nie prezenty są najważniejsze w czasie świąt a najbliżsi i czas który możemy spędzić właśnie z nimi.
Dodatkową atrakcją, która sprawia, że czytanie tej lektury stanie się jeszcze przyjemniejsze są wesołe czarno-białe ilustracje, na które można dość często natrafić. Zdecydowanie przykuwają one wzrok poniekąd nawet odrywając momentami od samej lektury ;). Doskonale oddziałują też na wyobraźnię i fajnie współgrają z tekstem.
Podsumowując więc polecam tę lekturę wszystkim ciekawym świata i przygód młodym ludziom, nie tylko dziewczynkom. Wszak do Tajnego Klubu Emi należy również jeden chłopak. Jeżeli jeszcze nie znacie tego cyklu bez obaw możecie sięgać po ten bądź dowolny inny tytuł z serii. Autorka na początku książki wprowadza nas w perypetie bohaterów, nawiązuje też niejednokrotnie do wcześniejszych tomów, więc bez problemu można się odnaleźć. Wyprawa z kolei jaką odbyli klubowicze w tym tomie niewątpliwie zaciekawi czytelnika wnosząc odrobinę świątecznego klimatu do ich serc. Gorąco polecam. ;)
Opinia bierze udział w konkursie